Wattpad

Jakiś czas temu, szukając aplikacji, dzięki którym mogłabym czytać darmowe e-book'ki, odkryłam Wattpad. Troszkę się rozczarowałam, kiedy po instalacji okazało się, że apka jest przeznaczona do pisania amatorskich opowiadań i umożliwia nam czytanie jedynie tych. Jednak pokrótce, doszłam do wniosku, że i ja mogłabym zacząć tam coś tworzyć. A że podejść do pisania kilkuczęściowych historii miałam multum i że większość zapisków trafiło do szuflady, dziś postanowiłam wziąć się za jedno z nich! Prolog napisałam jeszcze w tamtym roku, coś około września. Inspiracją była nieznajoma kobieta, która zaczepiła mnie swego czasu na ulicy. Była kompletnie zagubiona i oszołomiona. Nie wiedziała gdzie jest, ani jak trafić do punktu docelowego, a mimo wszystko czarowała uśmiechem i pogodą ducha. Stokroć dziękowała za udzielenie informacji, chociaż za bardzo jej nie pomogłam, ale ona chyba taka już była. Jakby wdzięczna wszystkiemu za każdą minutę życia. Chwilowa rozmowa z nią i możliwość pomocy wprawiły mnie w niesamowity nastrój! Takich ludzi powinno być więcej! A może są, tylko nie potrafią zarażać radością życia aż tak zauważalnie. Kiedy kobieta odeszła, od razu w mojej głowie zrodził się pomysł wykreowania postaci na jej wzór. Kogoś zagubionego, nie wiedzącego nic o bożym świecie, a przez to krystalicznie czystego i prostego w zamiarach człowieka. Najlepiej żeby był mężczyzną, bo kobieca psychika jest zbyt skomplikowana. No i wymyśliłam! Plan mam dosyć ambitny, bo piszę o czymś, o czym kompletnie nie mam pojęcia. Nie wiem, czy z medycznego punktu widzenia moje opowiadanie będzie poprawne, ale daję się ponieść wodzom fantazji. Chciałabym, żeby to było opowiadanie refleksyjne z wątkiem miłosnym, ale najbardziej będę chciała skupić się na codzienności i poznawania świata najprostszego w swej istocie oczami Volframa.


      Cześć. Jestem Volfram, dla rodziny Volf. Dla rodziny, ponieważ przyjaciół jeszcze nie mam. Znaczy kiedyś miałem, ale oni już pewnie mnie nie pamiętają . Długa historia. W każdym razie obudziłem się jakiś tydzień temu, a pierwsze, co zobaczyłem, to kobietę i mężczyznę po pięćdziesiątce, uważających się za moje wujostwo. Powiedzieli mi że jako jedyny z moich najbliższych przeżyłem wypadek samochodowy, który wydarzył się 15 lat temu. Miałem wtedy 17 lat, ale zaistniałego zdarzenia nie pamiętam. Podobnie jak nie pamiętam domniemanych rodziców i brata. Prawdę powiedziawszy nie pamiętam nic, co dotyczy przeszłości. 
     Podobno miałem być roślinką. Zdiagnozowano u mnie ciężkie rany szarpane, stłuczenie prawego płuca i przebicie lewego. Miałem złamaną podstawę czaszki i kręgosłupa, a kiedy krwawienie śródczaszkowe wylewało mi się uszami, okazało się, że pień mózgu również jest uszkodzony. Istna sieczka. Jedynym wyjściem z tej sytuacji było dobić mnie już do końca, ale podobno moja świadomość bezustannie czuwała. Kiedy lekarze otworzyli moją głowę na oścież, jednogłośnie stwierdzili, że dadzą mi jeszcze szansę. A co tam. Szybko wyciągnęli mózg i włożyli do słoika z formaliną, a później czekali na dawcę ciała idealnego. Nawet nieprzytomny miałem wysokie wymagania, co do przyszłej aparycji, więc nie mógł to być pierwszy lepszy motocyklista.  Nie mam nic do motocyklistów, a nawet ich szanuję. Sam chciałbym pośmigać na motorze, ale póki co wózek inwalidzki musi mi wystarczyć. 
     Sytuacja  wyglądała bardzo poważnie. Mój mózg wylądował w nowej, całkowicie mu obcej głowie. To by tłumaczyło, dlaczego teraz wyglądam jak chłopak ze zdjęć w albumach cioci, który jak się dowiedziałem, był moim młodszym bratem. Ciocia przychodziła do mnie codziennie i pokazywała kolorowe obrazki, za każdym razem opowiadając tę samą historię. Z jej opowieści wynika, że ja, wielki, niezbyt męski kujon i pasjonata nauk ścisłych bardzo różniłem się od nieżyjącego brata, który w głowie miał nicość. No w każdym razie wyglądam teraz całkiem pociągająco nawet z bladą i kościstą gębą, zapadniętymi i pozbawionymi wyrazistości oczami oraz blond zarośniętą czupryną.  Mam też niezłe, choć lekko osłabione bicepsy. Jeśli dobrze rachuję, mój wiek aktualnie sięga 32 lat, ale prezentuję się jak świeżo upieczony student. Zawsze chciałem tak wyglądać, więc teraz powinienem skakać z radości. Nie robię tego jednak, bo póki co ledwo utrzymuję się na własnych nogach, a do żył mam podpięte kabelki. Nawet do toalety transportują mnie razem z kroplówką, co mnie nieco krępuje. Nie lubię kiedy coś nade mną stoi… 
     Lekarze mówią, że już wkrótce będę mógł poruszać się swobodniej, o ile będę sumiennie rehabilitowany. Na razie jeżdżę sobie całkiem wygodnym, choć nieporadnym krzesełkiem na kółkach. Właśnie zmierzam ku drzwiom wyjściowym szpitala. Wujek pcha jeżdżące krzesełko, a ciocia biegnie za nami z kroplówką. 
      Chyba zaczynam nowe życie.

Tutaj będziecie mogli śledzić na bieżąco losy Volframa. Myślę, że kolejne rozdziały będą pojawiać się średnio co dwa tygodnie, a całą powieść mam zamiar skończyć pisać do końca roku. Będzie mi bardzo miło jeśli od czasu do czasu zaglądniecie i dacie gwiazdkę. Enjoy!
Czytaj więcej >

Teoria wszystkiego

   Jeśli uważasz, że życie jest piękne, to w istocie takie jest. Jeśli jesteś szczęśliwy, nie daj sobie wmówić, że to jedynie złudzenie. Jeśli masz dach nad głową, nie głodujesz, otacza Cię kochająca rodzina, masz miejsce na świecie, do którego zawsze możesz powrócić, a pod ręką zaufanych przyjaciół, którzy nie pozwolą Ci iść przez życie samemu, to masz wszystko, co tak naprawdę w życiu warto mieć. 

Twoje szczęście zależy od Ciebie

Ktoś mądry kiedyś powiedział, że jesteśmy szczęśliwi na tyle, na ile sobie na to pozwalamy. Ciężko się z tym nie zgodzić. Jeśli mamy wszystko pod ręką, jeśli zaspokajamy podstawowe życiowe potrzeby, to dlaczego nie doceniamy codzienności? Co odbiera nam radość życia? Mamy plany na przyszłość, snujemy wielkie marzenia i aspiracje, a nie potrafimy docenić tego, co już mamy. Ja nie potrafię. Co roku o tej samej porze dopada mnie smutek. Świat pędzi obok mnie, a ja leżę i płaczę w poduszkę. Myślałam, że w tym roku mnie to nie spotka, że już się nauczyłam korzystać z życia i wyciskać chwilę, jak cytrynkę, ale nie. Jest jakaś siła, która wysysa że mnie wszystko. Jestem świadoma swojej wartości, ale użalam się nad sobą, że przy szczęśliwych ludziach sukcesu jestem nikim. Mam przy sobie mamę, tatę, wkurzającego brata i komplet przyjaciół, ale narzekam, że nie ma ich przy mnie, kiedy najbardziej ich potrzebuję. Nie mam problemów na skalę światową, ale nawet tym najmniejszym nie jestem w stanie stawić czoła. Wiem, że moje szczęście zależy ode mnie, ale ja, póki co, nie chcę być szczęśliwa, a wieczorami wypłakuję się w poduszkę, bo jest mi po prostu źle.

Płacz oczyszcza duszę

Faktycznie po wyrzuceniu z siebie wszystkich żalów czuję się nieco lepiej. Bolą mnie oczy i przypuszczam, że kończę płakać, bo zwyczajnie wyczerpuję dzienny limit łez, ale potrafię przynajmniej spokojnie zasnąć. Z rana mam wrażenie, że zaczynam od nowa z czystym kontem, że ten dzień będzie wyjątkowy i czasami faktycznie jest, ale częściej spędzam wieczór zapłakując swój marny żywot. Żałosne, prawda? A może nie do końca. Każdy ma czasem chwilę słabości. W moim przypadku jest to bardzo długa chwila. Potrafi trwać miesiącami, ale jestem na to przygotowana. Kiedyś ukrywałam łzy, bo się ich wstydziłam. Teraz wiem, że łzy to nie wstyd. Razem z nimi można wylać z siebie wszystkie pochmurne myśli. Wszystkie wyrzuty do siebie i do świata. Wszystko cokolwiek leży człowiekowi na sercu.

Wałcz o swoje

Czasami czujemy się samotni. To absurdalne, bo w moim przypadku nie istnieje coś takiego, jak samotność. Zawsze byłam otoczona skupiskiem ludzi. Z czasem zrozumiałam, że mieć wielu przyjaciół, to nie mieć żadnego, więc zmniejszyłam ich ilość do minimum. Tak zwana selekcja naturalna zadecydowała o wszystkim i sprawiła, że ostały przy mnie tylko te najlepsze osoby. Jeszcze do niedawna byliśmy sobie najbliżsi. Oni mieli mnie, ja miałam ich i tylko to się liczyło. Jednak czas biegnie nieubłaganie. Wszyscy pomału dojrzewamy i wkraczamy w dorosłe życie, a ono nas nieustannie od siebie oddala. Każdy ma swoje sprawy. Nikogo już nie obchodzi ktoś inny. Czy tylko ja nie chcę dorosnąć? Czy tylko ja nadal potrzebuję kogoś bliskiego? Kiedyś czekałam cierpliwie. Raz już nawet myślałam, że się doczekałam, ale jednak nie. Nadal muszę czekać na wolną chwilę, na umówioną godzinę, na wolny termin... Czasem w takich sytuacjach mam ochotę poszukać kogoś nowego, kogoś świeżego. Zaznajomić go z moim życiem. Zainteresować swoją osobą. Nie poznawać go bliżej, ale żeby był. Tak w razie w. Żebym nie musiała czekać. Nie robię tego jednak. Nie szukam, bo to podchodziłoby pod akt desperacji. Jestem egoistką i chyba nigdy nie przyzwyczaję się do tego, że jestem na drugim miejscu. Zawsze 'bo ktoś, zawsze 'bo coś'. Ale jestem też cierpliwa i może kiedyś przyjdzie czas, że ten 'ktoś' i to 'coś' będą musieli poczekać, 'bo ja'. Tylko w skrajnych wypadkach wystarczy jeden sms, żeby nie czekać długo na odpowiedź: 
"Paprykowe, czy zielona cebulka?"
"Paprykowe"
"No tak, głupie pytanie... Zaraz będę"

Myśli przyciągają zdarzenia

Wybrano nas do konkursu statystycznego. Byłyśmy złe, po pierwsze dlatego, że nie znałyśmy się na statystyce, po drugie zostałyśmy wystawione. W ostatnim dniu zabrałyśmy się do pracy 'żeby coś było'. Nawet wciągnęłyśmy się w to i pod koniec pogratulowałyśmy sobie niezłego efektu! Byłyśmy naprawdę dumne z infografiki, którą stworzyłyśmy. Obydwie miałyśmy nadzieję, że nie przejdziemy do drugiego etapu, ale będę nie skromna i przyznam, że nasza praca była naprawdę dobra. Nie było szans, żeby się nie dostać. Musiałyśmy się przygotowywać do testu teoretycznego. Żadna z nas tego nie robiła. Dwa dni wcześniej przeglądnęłam kilka stron internetowych, wypisałam sobie podstawowe dane do zapamiętania, ale później nawet do nich nie zaglądałam. Moja towarzyszka się rozchorowała. Prawdopodobnie już miałam nie iść na ten konkurs, ale z nadzieją pomyślałam sobie "I po co były te nerwy? Po co tyle pracy i godzin spędzonych nad analizą statystyczną?" Chwilę później na korytarzu podbiegła do mnie pani z radosnym okrzykiem "On pójdzie za twoją koleżankę!" i wskazywała na najmądrzejszego chłopaka w mojej szkole. Uśmiechnęłam się pod nosem. Nic nie dzieje się przypadkiem.


   Podobno życie pisze najlepsze scenariusze. Już nie raz przekonałam się, że niektóre opowiedziane historie lub przypadki, które osobiście mnie spotkały, nadałyby się na ciekawą fabułę filmu. Bo tak naprawdę tematy leżą na ulicy. Trzeba tylko chcieć coś z nich stworzyć i przekazać dalej.
   Film Teoria Wszystkiego to biografia Stephena Hawkinga, czyli człowieka legendy. Poznajemy go jako studenta astrofizyki. Bardzo mądrego i wyróżniającego się indywidualną inteligencją. Jego życie to jedno skomplikowane i niekończące się działanie, a celem teoria dotycząca strefy nieznanej dla zwykłych śmiertelników. Film opowiada historię jego intelektualnego postępu, rodzącego się uczucia do Jane, ale przede wszystkim rozwoju choroby, która uniemożliwia wykonywanie podstawowych czynności.
   Co zachwyciło mnie w tym filmie? Przede wszystkim prosta i życiowa fabuła. Niestety okrutna także, dla światowej sławy geniusza. Historia pokazuje niezłomność charakteru głównego bohatera i jego dążenie do celu. Nie łatwo jest żyć ze stwardnieniem zanikowym bocznym i sparaliżowanym ciałem, ale on się nie poddawał i o dziwo nie robi tego nadal! Co ponadto? Zestawienie aktorów! Chociażby z tego powodu warto skusić się na seans. Eddie Redmayne, wcielający się w osobę Hawkinga, zrobił to bezkonkurencyjnie! Zbieżność aparycji jest naprawdę łudząco podobna. Widz ma wrażenie, iż to sam w sobie Stephen.
   Jako że osobiście nie interesuję się czarnymi dziurami i grawitacją kwantową, osoba Hawkinga nie jest dla mnie żadnym ideałem. Mogę go jedynie szanować za niezwykłą inteligencję, niezłomność i odwagę. Życie nie było mu przychylne i rzucało pod nogi nie lada przeszkody. Nie jeden z nas poddałby się na starcie, a on? Pokonał chorobę, wygrał życie i zdobył nie tyle świat, co przestrzeń kosmiczną! Niech będzie on dla mnie legendą tak, jak niegdyś Mikołaj Kopernik. 
Czytaj więcej >

Jak uwieść, rozkochać i zatrzymać przy sobie kobietę

   Panowie, tym razem coś dla Was. Z racji tego, że ostatni post z tej serii zdobył niemałe zainteresowanie, postanowiłam spojrzeć na temat z innej perspektywy. No bo, my kobiety wiemy, jak chciałybyśmy być traktowane, - najlepiej jak księżniczki, proste - co zwykle dla płci brzydszej stanowi nie lada wyzwanie. Lecę Wam z pomocą i objaśniam tajniki kobiecej mentalności. Enjoy!

Przede wszystkim znajdź dziewczynę - jak mówi stare polskie przysłowie 'tego kwiatu jest pół światu, a trzy czwarte *uja warte'. Wiesz o tym i często powtarzasz, ale i tak idziesz na łatwiznę. Bo gdzie można spotkać fajną dziunię, jak nie w klubie? Pomacha Ci tyłkiem przed nosem i już jest Twoja! Kilka drinków, taniec ocieraniec - laski to lubią, ale to zależy, czy Ty lubisz takie laski. Tak zwane jednorazówki. Zastanów się tylko na jak długo i czy w ogóle warto robić sobie nadzieję, albo nie. Zanim zaczniesz się zastanawiać, rozejrzyj się dokładnie i na szybkości policz ilu facetom zdążyła pomachać dupskiem w drodze do toalety.   

Przede wszystkim znajdź czas - kobieta to dosyć wymagające stworzenie. Potrzebuje bliskości, czułości i przede wszystkim Ciebie, więc zanim zaczniesz robić jej nadzieję, zastanów się, czy:
a) jesteś w stanie zagwarantować jej to wszystko
b) wyrosłeś już z niewinnych flirtów i na poważnie myślisz o związku 
c) wyobrażasz sobie ją w roli żony i matki Twoich dzieci? 
Jeśli na wszystkie powyższe odpowiedziałeś 'tak', nie wiem gdzieś Ty się uchował, ale zasługujesz na naprawdę super dziewczynę!


Wymagaj od niej - musi być piękna, seksowna, z dużym biustem. Obowiązkowo długie smukłe nogi i zawsze pomalowane paznokcie! Kobieta ma być piękna zawsze i wszędzie, w każdej sytuacji. Jest przecież Twoją wizytówką i w Twoim towarzystwie powinna powalać seksapilem. Niech koledzy zazdroszczą! Niech się ślinią na samą myśl o tym, jak wygląda nago w łóżku, najlepiej z makijażem, kiedy śpi...
  
Wymagaj od siebie - i tu nie chodzi o postawienie włosów na żelu przed każdą randką. Większość z nas nawet nie zwróci na to uwagi. Serio, wystarczy prysznic i czyste skarpetki. I zamiast picować się przed lusterkiem, przywlecz uśmiech na twarz! To naturalny kosmetyk. Doda Ci uroku i odwagi, a przede wszystkim poszerzy Twoje horyzonty. Słyszeliście o tym, że śmiech jest zaraźliwy, jak ziewanie? Więc jeśli przywitasz ją w ten sposób, odwdzięczy się tym samym! A cóż jest piękniejszego w dziewczynie jeśli nie szczere zadowolenie na Twój widok? Nie odpowiadajcie.

Wypróbuj ją od razu - jak można być z kimś, jeśli nie wiesz, czy w przyszłości dopasujecie się cieleśnie? Trzeba to sprawdzić. Jest na to pewien sposób. Zaproś ją do siebie, odpal romantyczny film, otwórz wino i czekoladki. Niech zaszumi jej w głowie. Szeptaj do ucha czułe słówka, niepostrzeżenie włóż rękę pod jej bluzkę, a tam... ups, wielkie nic. Czyżby to był koniec Waszej znajomości? 

Daj jej trochę czasu - dziewczyna w towarzystwie chłopaka, na którym jej zależy rzadko kiedy jest sobą. Potrafimy robić różne głupstwa, żeby zwrócić na siebie uwagę, zaimponować, przypodobać się Wam, albo z kolei nie robić nic, udawać ziemne i lodowate suki. Taka nasza przypadłość, ale ona mija po pewnym czasie. Wraz z upływem dni, zaczynamy się do Was przyzwyczajać. Poznajemy się nawzajem i to normalne. Obydwoje jesteście sztywni i nie do końca wiecie jak się zachowywać w swoim towarzystwie, ale jeśli dasz jej trochę luzu, wyjdzie na jaw jej prawdziwy charakter. I gwarantuję, że jeśli się w nim zakochasz to żaden celulit, czy nawet rozstępy nie będą Wam straszne!

Mów jej to, co chce usłyszeć - posłużę się przykładem kolegi. Pies na baby jak się patrzy. Podchodzi do koleżanek i każdej mówi co innego, ale żeby nie dostać po twarzy, zaprzestał cytowania typowych tekstów na podryw. Teraz najnormalniej w świecie wkupuje się w łaski każdej dziewczyny banalnym: "Ładnie Ci w niebieskim", "Boże, gdzie byłaś przez całe moje życie", "Ta szminka podkreśla twój uśmiech". I kurde, wiecie co... to działa! Wystarczy jeden taki tekst, a kobiece ego zaczyna się rumienić. Jest tylko jeden minus. Ten kolega nigdy nie miał dziewczyny. 

Powiedz, co czujesz - pewnie ciężko Wam będzie na pierwszej randce sypać komplementami, jak z worka, ale w gruncie rzeczy nie o to chodzi. Płeć piękna lubi kiedy jesteście dla nich zagadką, lubi te Wasze gierki, podchody, tajemnice. Tak naprawdę to nas dowartościowuje. Ale kiedy ten etap już minie i przyjdzie czas na uczuciowe szczerości, po prostu to powiedz. Kobiety też mają trudności z wyrażaniem myśli i uczuć. To typowe, że przy ukochanej osobie w głowie panuje pustka i plącze Ci się język. W takim wypadku wyłącz rozum, a włącz serce. Faceci są twardzi, ale to nie wstyd, przyznać się do miłości, podobnie jak nosić torebkę swojej dziewczyny (!)


Udawaj niedostępnego - nie odpowiadaj na smsy, odwołaj kilka randek z rzędu, nie miej dla niej czas, a międzyczasie pokazuj się z inną. Niech zatęskni. Niech zobaczy jakim dobrym towarem jesteś i niech oszaleje z zazdrości. Niech wie, że możesz mieć każdą. Powinna Ci pokazać jak jej na Tobie zależy. Nie możesz serca oddać za darmo. Twoje ego znacznie wzrośnie, kiedy zamieni się w lwicę i zacznie walczyć. Najpierw wydrapie oczy Twojej koleżance, później Tobie.

Bądź blisko -  kobieta jest jak kot. Lubi ciepło, rozpoznaje człowieka po charakterze i wie na czyich kolanach czuje się najlepiej. Dlatego bądź dla niej dobry już od samego początku. Jeśli ją kochasz i szanujesz. niech stanie się całym Twoim światem. Nic jej tak do Ciebie nie zbliży, jak pewność, że jest dla Ciebie najważniejsza. Jeśli ona będzie na pierwszym miejscu, wszystko inne będzie na swoim miejscu. Dawaj jej siebie, a ona stokroć się odwdzięczy. Bądź przy niej, a nie będzie potrzebowała nikogo innego.

Koledzy? Zapomnij! - wypad z kumplami na piwko? Mecz? Już nie. Masz dziewczynę, więc o niej nie zapominaj. Teraz nastała era miłości. Tylko jej potrzebujesz. Masz za nią chodzić krok w krok. Zakupy, kosmetyczka, ploteczki u koleżaneczki. Jesteś jej przyjacielem, powinieneś rozumieć kobiece potrzeby!

Żyj i pozwól żyć - osobiście jestem wyznawcą tej zasady. Są chwile, kiedy mam ochotę posiedzieć sama, pozachwycać się światem, czy pospacerować i porozmyślać w samotności. Czasami nie mam ochoty na niczyje towarzystwo i to jest normalne. Wypad na kawę, do kina, czy na kręgle bez obecności ukochanego też przeżyję. Ja mam swoich przyjaciół, on swoich i to jest fajne. Czasem wyskoczy sobie z nimi na kebsa, do pubu, albo skromną domówkę. Niezmiernie się cieszę kiedy mnie o tym informuje, ale jeśli nie, świat się nie wali. Kobiety pod tym względem potrzebują dużo więcej niezależności. Wtrącający się we wszystko facet nie jest dobry. My mamy swoje tajemnice, w które nie należy wtykać nosa. I musicie nam uwierzyć na słowo, że jeżeli Wam o czymś nie mówimy, nie jest to warte Waszej uwagi.


Potrzebujesz czasu na przemyślenia? - nie jesteś gotowy na związek? Lepiej od razu jej powiedz, że jest brzydka i nie chcesz z nią być. Zranisz ją, tak czy siak, więc po co owijać w bawełnę? Tu nie istnieje złoty środek. Podczas, kiedy Ty będziesz rozmyślać nad sensem miłości (i zapewne nie wymyślisz nic ciekawego), owa miłość może przejść Ci koło nosa.

Weź sprawy w swoje ręce - nic tak nie odstrasza dziewczyn, jak niezdecydowany mężczyzna. To nie znaczy, że masz narzucać swoje zdanie. Pamiętaj, że kiedyś w przyszłości będziesz głową rodziny, a kobieta będzie jej szyją. Będziesz musiał jej wysłuchać i podjąć najlepszą dla Was obojga decyzję, równocześnie biorąc za nią odpowiedzialność. Dlatego warto określić, po której stronie stoisz. Chcesz mieć dziewczynę, czy raczej boisz się, że Cię nie zechce? Człowieku, nie dowiesz się, dopóki nie zaryzykujesz.

Traktuj ją jak księżniczkę - od teraz ona będzie Twoją panią, a Ty nic nieznaczącym giermkiem na jej usługi. Masz spełniać wszystkie jej zachcianki, wyzbyć się wad, tylko jej poświęcać czas rozpieszczać, komplementować. Inaczej nigdy nie zyskasz miana 'chłopaka idealnego'.

Niech będzie Twoim przyjacielem - jest różnica między szacunkiem do kobiety, a byciem przysłowiowym 'pantoflem'. Niestety nie zrozumie tego chłopak, który owej nigdy nie miał. Jeżeli jednak wyrwiesz już jakąś loszkę, to zaprzyjaźnij się z nią. Nie ma lepszego sposobu na związek. Przyjaciele wiedzą o sobie wszystko, przyjaciele sobie ufają i zawsze mogą na siebie liczyć. Jeżeli na tym fundamencie zbudujecie dalsze relacje, nie będziecie się krępować w swoim towarzystwie. Nabierzecie dystansu do siebie! Uleci Twoje zdenerwowanie przed każdym spotkaniem i stres przed strzeleniem gafy, a jej nie będzie przeszkadzać, że jest rozczochrana, czy nieumalowana. Jeżeli ją pokochasz, będziesz chciał dla niej jak najlepiej i nawet z kupą na twarzy będzie dla Ciebie piękna.

Czytaj więcej >

TeleOskary 2016 mym skromnym okiem

   Witam. Zanim przejdę do głównego tematu, jakim będzie cale to zamieszanie wokół Telekamer i tegorocznych Oscarów chciałabym zapowiedzieć ogłoszenia parafialne.
   Po pierwsze, jak  pewnie zauważyliście, trochę się tu pozmieniało. Cały czas pracuję nad wyglądem bloga i staram się go udoskonalać. Chciałabym całkowicie zmienić charakter tej stronki, ale że ma ona dosyć długą historię, bo ponad czteroletnią muszę wyedytować lub pousuwać starsze posty. Nieszczęśliwym trafem do kosza powędrowała notatka odnośnie konkursu. Prawdopodobnie moja wina. Przyznam, że jeszcze nie wiem, co z tym fantem zrobię. Póki co konkurs zostaje odwołany.
   Po drugie chciałabym pochwalić się Wam moim małym sukcesem. Nie wiem co się dzieje, ale z dnia na dzień blog staje się coraz bardziej popularny, Statystyki wzrosły do sześciuset wyświetleń na post, kiedy jeszcze miesiąc temu, była to zaledwie setka. Dziennie bloga odwiedza przeciętnie 150 osób, przy czym moje własne wyświetlenia nie są uwzględniane. W ubiegłym miesiącu nabiliście mi dokładnie 2702 wejść. Może nie są to powalające liczby, ale kurkawodna wow, jest progres! Niezmiernie mnie to cieszy i motywuje do dalszego pisania. Jesteście wspaniali!
    Wiem, że mam tutaj kilku stałych czytelników, którzy nie tylko dzielnie i skrupulatnie śledzą posty, ale również dzielą się swoją opinią w postaci komentarzy. Zarówno moi prywatni przyjaciele nie przepuszczą żadnej nowości. Niemniej jednak świat staje na głowie i moje wywody zaczynają czytać osoby prywatne. Nie blogerzy, nie moi koledzy, a znajomi, lub też nie do końca znajomi. Pozdrowienia dla Dominiki, która zawaliła lekcję rosyjskiego, zagadując mnie o bloga i chwaląc go w niebo głosy! Pozdrowienia dla kolegów mojego chłopaka. Następny post będzie z dedykacją dla Was. Pozdrowienia dla dziewczyn z II ct, bo podobno poświęciłyście kilka lekcji, buszując tutaj w te i we wte. Przypuszczam, że z nudów, ale jednak. I chociaż w większości nawet nie znam Waszych imion, to uważam, że jesteście super, że to w ogóle czytacie!
     Kurde, prestiż mi rośnie.  

   Luty, cóż za miesiąc pełen emocji! Nominacje, gale, rozdania nagród. Gwiazdy polskiego i zagranicznego show biznesu przez cały 2015 rok wkładały mnóstwo starań, by początkiem nowego roku przejść po czerwonym dywanie, stanąć na podium ze statuetką w dłoni i w blasku fleszy móc rozbłysnąć jeszcze bardziej, przemawiając i dziękując publiczności. Jak widać ciężka praca się opłaca. I chociaż nie oglądałam ani naszego polskiego rozdania nagród Telekamery, ani tym bardziej nie miałam okazji zobaczyć poruszonego DiCaprio, otrzymującego statuetkę, zrobiłam sobie małe podsumowanie dotyczące filmów i seriali, które w ubiegłym roku najbardziej przypadły mi do gustu.

Kategoria serial 

O mnie się nie martw - jest to jedyny polski serial, który oglądam. Ogólnie nie przepadam za telenowelami, gdyż ich odcinki dłużą mi się bez końca, aż w końcu fabuła staje się nudna jak flaki z olejem. W tym przypadku jest inaczej. Z niecierpliwością czekałam na czwarty sezon - jego premiera miała miejsce 4 marca. Nie jest to typowy serial o życiu i niedoli polskiej rodziny i chociaż główna bohaterka Iga jest rozwódką, ma dwie córki z dwóch różnych małżeństw, nie może znaleźć pracy, a jej były mąż ciągle truje jej głowę, to wszystkie te aspekty są wyposażone w charakter komediowy. Iga jest kobietą z temperamentem, wszędzie jej pełno i pcha głowę w nie swoje sprawy, przez co w końcu znajduje pracę w kancelarii adwokackiej jako sprzątaczka. Robota jest dosyć niewdzięczna, ale Iga traktuje ją jak życiową misję. Pomaga tam ludziom, wysłuchuje ich i wspiera, zarazem bawiąc się w prawnika. Po czasie rozkochuje w sobie jednego z nich. 
Kto by pomyślał, że w taki banalny scenariusz można wplątać tyle humoru i komizmu!   

Kategoria Film 

Tak, wiem wiem, takiej kategorii w Telekamerach nie ma, ale (proszę ostudzić emocje) z całego serca chcę Wam polecić pewien film, a lepszej okazji może nie być.
Planeta Singli - Macie czasem tak, że oglądacie film ze względu na aktorów? Mi się to często zdarza. Kiedy byłam w kinie na "Nienawistnej ósemce" jeden ze zwiastunów szczególnie przykuł moją uwagę. Była to zapowiedź komedii romantycznej w obsadzie moich ulubionych artystów, więc myślę 'kurde no idę'. Film miał premierę bodajże w walentynki, ale ja widziałam go dwa tygodnie później. Wiele osób mi go polecało, chwaląc za dobrą grę aktorską, naprawdę śmieszne dialogi, zabawne sytuacje, ale i momenty wzruszenia - czego często gęsto w polskich komediach brakuje.

Nowa komedia reżyserów "Listy do M" o miłości, celebrytach, rodzinie i randkach w sieci. A w rolach głównych Maciej Stuhr, Agnieszka Więdłocha, Piotr Głowacki, a także moi ukochani: Tomasz Karolak, Paweł Domagała i Weronika Książkiewicz. O czym opowiada? Jak to było w Listach do M, tak i tutaj film jest wielowątkowy. Pewnego dnia Ania umawia się na randkę przez internet. Czeka w kawiarni na faceta, który w efekcie się nie pojawia. Zaciekawiony sytuacją Tomek Wilczyński - znany telewizyjny celebryta i pies na baby - przebywający w tej samej kawiarni bierze ją na widelec lekko uwodząc. Nieugięta Ania jest zażenowana sytuacją, dlatego wkrótce dochodzi między nimi do spięć. Wilczyński postanawia wykorzystać jej postać w swoim programie, by ponabijać się z biednej dziewczyny i zgarnąć za to kasę. Tak zaczyna się ich znajomość. Po niedługim czasie Ania i Tomek zawierają układ. Ona umawia się na randki z facetami, opowiada mu o nich, a on tworzy skecze, by zabawiać publiczność. Wszystko idzie gładko da czasu, kiedy Ania się zakochuje. W jej życiu pojawia się Antoni. Mądry, przystojny, ułożony facet, którego dziewczyna nie chce wystawiać na pośmiewisko. Mówi o tym Tomkowi, lecz on podejrzewa Antoniego o nieuczciwość. Chcąc udowodnić Ani oszustwo, niszczy jej randkę z nowo poznanym mężczyzną. Międzyczasie małżeństwo Oli i Bogdana przechodzi  kryzys. On, jak i ona zaczynają randkować w internecie. Kłótnie przepychanki, tajemnice. Jak się okazuje, głównym sprawcą ich separacji była córka. 
Film nie może się nie podobać! Jest zbyt pozytywny i chociaż nie brakuje smutnych momentów, w gruncie rzeczy wywołuje uśmiech na twarzach.

Kategoria Serial

Gra o Tron - nie jest to serial najnowszy, ale osobiście zaczęłam oglądać go dosyć niedawno. Na początku nie mogłam się przekonać do dosyć specyficznej formy przekazu, ale spróbowałam i zdecydowanie nie żałuję. Fabuła jest kilkuset wątkowa, ale jakby nie było, wszystkie się ze sobą łączą. Mianowicie akcja rozgrywa się w Siedmiu  Królestwach - państwie na kontynencie Westeros. Rozciąga się ono od słonecznego Dorne, aż po mieszczący się na dalekiej i zimnej północy Mur. Znajdujący się za nim kraj jest zamieszkiwany przez dzikie plemiona i nieprzyjazne stworzenia, stanowiące zagrożenie dla królestwa. O co w tym wszystkim chodzi? Najprościej mówiąc każdy walczy z każdym, by osiągnąć władzę i zasiąść na żelaznym tronie. Ewentualnie zaprowadzić pokój, ale to się rzadko zdarza. Nie wiesz czy masz przy sobie wroga, czy przyjaciela, prawdopodobnie w kolejnym odcinku Twój ulubiony bohater zginie z rąk dewianta, którego nikt nienawidzi, a który uparcie żyje. 



Kategoria Film

Służące - film co prawda z roku 2014, ale ja odkryłam go znacznie później. Chyba zdążyliście zauważyć, że charakter komediowy nadany fabule robi duże wrażenie i zdecydowanie do mnie przemawia. Owszem, uwielbiam się śmiać, i łatwo mnie rozbawić, ale cenię sobie pozytywny i subtelny humor. Jako, że film jest na faktach, powinien być nudny i przewidywalny, ale nic bardziej mylnego! Historia opowiada o losie czarnoskórych służących w latach sześćdziesiątych. Jak można się domyślić, nie należał on do najlepszych. Czarnoskóre kobiety były wykorzystywane. Prały, sprzątały, gotowały, bawiły cudze dzieci, za marne grosze. Przez długi czas nie odnalazły szacunku wśród białej rasy. Pewnego dnia początkująca dziennikarka wpadła na pomysł napisania książki o życiu przeciętnych służących, wywlekając na światło dzienne ich poniżenia. Dziewczyna tym pomysłem i jego realizacją wywołuje skandal wśród wyższych sfer, a jednocześnie daje nadzieję na lepsze jutro.  

Czytaj więcej >
Create your space © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka