Kochaj i rób, co chcesz


Film "Papierowe Miasta" oglądałam jeszcze na wakacjach. Bilety do kina, były prezentem od chłopaka, zatem mogłam wybrać jakikolwiek seans. Padło na ten. Wcześniej nie słyszałam, ani o książce, ani o jej ekranizacji. Ogólnie tytuł był mi obcy, ale że kinowy repertuar nie prezentował się ciekawie, wbrew gustom ukochanego poszliśmy na romansidło. Oczywiście zaraz po wyjściu z kina postanowiłam przeczytać książkę, a że nastała sposobność iż wersję papierową wraz z dwiema innymi pozycjami Johna Greena dostałam od przyjaciół w urodzinowym prezencie, była ona pierwszym tytułem tego autora, po jaką sięgnęłam. Czas na recenzję! 

"Osobiście widzę to tak: każdemu przydarza się jakiś cud. Umówmy się, że prawdopodobnie nigdy nie trafi we mnie piorun, nie zdobędę Nagrody Nobla, nie zostanę dyktatorem niewielkiego państwa na jednej z wysp Pacyfiku, nie zapadnę na nieuleczalny nowotwór ucha ani nie ulegnę spontanicznemu samozapłonowi. Jeśli jednak wziąć pod uwagę wszelkie nieprawdopodobne historie, zapewne okaże się, że przynajmniej jedna z nich przytrafia się każdemu. Mogłem zobaczyć deszcz żab. Mogłem postawić nogę na Marsie. Mogłem zostać pożarty przez wieloryba. Mogłem ożenić się z królową Anglii albo przetrwać kilka miesięcy na morzu. Jednak mój cud był inny, Moim cudem było to, że spośród wszystkich domów na wszystkich osiedlach mieszkaniowych w całym stanie Floryda zamieszkałem w domu w sąsiedztwie Margo Roth Spiegelman." 

  Margo to wielka buntowniczka. Szalona marzycielka z genami spiskowca. Niezłomna i niepokorna z milionem pomysłów na minutę. Dziewczyna wolna i niezależna, która niczego się nie boi. Taką opinię wyrobiła sobie u przyjaciół, taką widzieli ją rodzice. Często się sprzeciwiała, chodziła własnymi drogami, nikomu o niczym nie mówiła. Obserwowała, planowała i realizowała swoje marzenia. Chciała odkryć tajemnice rządzące światem. Była mistrzem w tym, co robiła. Była jedyna w swoim rodzaju. Była silna i nieuchwytna. Taka była, dopóki nie zniknęła... 
  Quentin - cichy, spokojny nastolatek z dobrej rodziny, zawsze trzymający się swojej paczki. Odwiecznie zakochany w Margo, marzący o jej przelotnym uśmiechu, czy krótkiej rozmowie. Pewnego dnia jego pragnienia się spełniają. Margo postanawia wtajemniczyć go w swój szatański plan zemsty nad fałszywymi przyjaciółmi, a przy okazji wykrzesać ze sztywniaka odrobinę szaleństwa. Quentin, z początku przeciwny z pewnością nigdy nie zapomni nocy spędzonej w towarzystwie dziewczyny z sąsiedztwa. Margo rozpala w nim iskierkę wariactwa, która pomału przeradza się w płomień. Ustatkowany chłopak, którego życie potajemnie kręci się wokół niej, zaczyna pragnąć więcej przygód! Chce by Margo przewróciła jego życie do góry nogami, lecz nie spodziewa się, że wkrótce dziewczyna całkowicie zniknie mu z oczu, pozostawiając jedynie niejasne wytyczne. 
  Nikt nie wie, gdzie się podziała, ani czy żyje. Quentin jednak ma nadzieje, a w jego głowie pomału kwitnie plan ratunkowy. Do zagadki, do zagadki, od wskazówki, do wskazówki, chłopakowi udaje się wpaść na właściwy trop, ale czy Margo zostawiła te instrukcje specjalnie dla niego? Czy w ogóle chce zostać odnaleziona? 

  Filmowe zakończenie znacznie odbiega od książkowego. Prawdę powiedziawszy, po obejrzeniu filmu, nie spodziewałam się takiego obrotu wydarzeń. Reżyser filmu skupił się na nieco innych wartościach, niż te, które Green podkreślał w książce. Stawiał przede wszystkim na relacje przyjaciół i ich ogromny wpływ na nasze życie. W książce mi tego zabrakło. Przede wszystkim inaczej została ukształtowana postać Margo, która w papierowej wersji całkowicie obaliła swój buntowniczy charakter, przyznając się do wrażliwości i mentalnej delikatności. Książkowe zakończenie, jak dla mnie zostało pozbawione smaku i dynamiki, którą świetnie ukazano w filmie!

"Musisz się zgubić by potem móc się odnaleźć."

W dzisiejszym poście znowu poruszę temat miłości. Jako że ostatnim razem w dosyć sarkastyczny sposób przedstawiłam metody na udany związek, tym razem przybliżę Wam własną definicję tegoż uczucia. Niektórzy byli zaskoczeni, zirytowani, a wręcz oburzeni moim podejściem do cielesności i kiedy wspominałam o seksie, padły od Was słowa pogardy i niezrozumienia. Hola hola! Ale czy zakumaliście, że to czerwone jest złe, a zielone dobre? Mam wrażenie, że niektórym umknęła ta mała sugestia... Niemniej jednak ile ludzi, tyle opinii, a ja na swoim blogu mam zamiar wygłaszać własną. 

Czym jest dla mnie miłość?

Na pewno stanowi podstawę mojego życia. Uczucie to towarzyszyło mi od pierwszych dni i mam nadzieję, że będzie ze mną aż po ostatnie. Na początku była to rodzicielskie umiłowanie. Ciepło rodzinnego ogniska, głos mamy, uśmiech taty, dotyk i miłe słowo ich obojga. Oni mnie ukształtowali i przygotowali, bym w pewnym momencie mogła wylecieć z gniazda. Kolejnym rodzajem miłości, jaki miałam okazję doświadczyć były przyjacielskie sympatie. Z niektórymi bywało różnie, ale większość z nich zachowała się do dzisiaj. 

"W prawdziwej przyjaźni nie chodzi o to, żeby być nierozłącznym, tylko o to, żeby rozłąka nic nie zmieniła."


Ostatnim i równie ważnym, jak nie najważniejszym uczuciem jest dla mnie miłość do chłopaka. Przyznam, że jest to dla mnie fenomen wszech czasów. Coś nowego i niezrozumiałego. Coś, co mnie uskrzydla i motywuje, a przede wszystkim daje mi szczęście. Takiej miłości nie miałam okazji doświadczyć jeszcze nigdy i mimo, że nie jest on moim pierwszym chłopakiem, przy nim czuję się tak po raz pierwszy. Znamy się od ładnych paru lat, a już ponad dwa trwamy przy sobie wiernie. Można powiedzieć, że dorastaliśmy razem. Wtedy byli z nas gówniarze, ale jak to mówią, stara miłość nie rdzewieje. Najpierw zauroczenie, które w moim przypadku ciągnęło się kilkanaście miesięcy. Swojego rodzaju fascynacja. Wszystko, co z nim związane, było dobre, ba najlepsze! Marzyłam o nim dniami i nocami. Marzyłam o chłopaku, który mnie pokocha taką, jaką jestem. Chciałam żeby zawsze był blisko, zawsze pod ręką. Chciałam, go zaznajomić z moim życiem i pozwolić na to, aby stał się całym moim światem. Chciałam razem z nim cieszyć się małymi rzeczami, śmiać się i płakać. Chciałam, by był moim przyjacielem. Cóż za niespodziankę przygotował mi los, stawiając przy moim boku taką właśnie osobę! 

Intymność i bezgraniczne zaufanie

Nasze zakochanie pomału kiełkowało rodząc w nas uczucie. Każdy zna to uzależnienie, wieczną tęsknotę, niemożność napatrzenia się i nagadania... Chyba wszyscy zakochani chcą spędzać ze swoją drugą połówką jak najwięcej czasu. Wtedy właśnie wszelkie sprawy, problemy, tajemnice i sekrety dzielą się na dwoje. Początkowa niepewność ustępuje miejsca bezgranicznemu zaufaniu. Na tym w gruncie rzeczy powinna opierać się każda międzyludzka relacja. Nie mówię tutaj o całkowitym odkrywaniu kart, bo jednak warto zachować asa w rękawie i od czasu do czasu czymś partnera zaskoczyć. Kiedy ludzie nie mają przed sobą żadnych tajemnic, nic ich już nie dzieli. Tutaj w grę wchodzi intymność, czyli poufność mentalna i bliskość cielesna w jednym. 

Uwaga uwaga, przechodzimy do sedna sprawy!

Cielesność

Mam 18 lat, nie uważam się za osobę dorosłą, może lekko dojrzałą. Nie śpieszy mi się do małżeństwa, zostania mamą, czy kurą domową. Oczywiście, że za kilka lat wizja ta wydaje mi się być obiecująca. Chcę stworzyć rodzinę i rozpalić ciepłe domowe ognisko. Możecie się przyznawać lub nie, ale jestem pewna, że Wy także o tym marzycie. Nie ma na świecie człowieka, który nie pragnąłby szczerej, bezinteresownej miłości. Zwykle ta damsko-męska relacja pociąga za sobą coś jeszcze. W pewnym momencie człowiek zaczyna patrzyć na siebie i swoje ciało w sposób erotyczny. Widzi zmiany i dostrzega reakcje, jakie zachodzą w obecności ukochanej/ukochanego. Chce się obnażyć i zostać w pełni zaakceptowany przez drugą osobę wraz ze swoimi wszystkimi defektami. Pierwszym etapem bliskości jest dotyk, poprzez pocałunek aż do całkowitej zmysłowości.


Popieracie seks przedmałżeński? Dorośli mają na ten temat zwykle całkowicie odmienne zdanie niż młodzież. Bierze się to pewnie z troski i przekonania, że dzisiejszy świat wariuje. Prawdę powiedziawszy, świat jest wciąż taki sam, a młodzież wydaje mi się być bardziej odpowiedzialna niż kiedyś (bronię swojego pokolenia, a co!). Złodzieje byli i będą, alkoholicy również nie wyginą podobnie jak nastoletnie matki. Podstawowym argumentem przeciw współżyciu przed ślubem jest Kościół. Kościół, którego fundamentem jest miłość i wiara w Boga, który dał nam ciało i duszę. Jako że jestem już na tym etapie, kiedy zaczynam samodzielnie myśleć, szukać drogi i właściwego rozwiązania wewnętrznych rozterek, doszłam do wniosku, że Bóg nie zabrania nam kochać w sposób dwojaki. Przestrzega przed cudzołożeniem, czyli po naszemu 'puszczaniem się'. Ludzie jako chrześcijańska wspólnota stwierdzili, że łatwiej będzie żyć wśród zakazów, niż przyzwoleń i wrzucili wszystkie te pojęcia do jednego worka. Stąd wziął się na przykład celibat dotyczący księży. Niemniej jednak wracając do sedna sprawy, czy nie uważacie, iż po to dano nam ciało i duszę, aby kochać jedno i drugie? Tak, jak człowiek nie istnieje bez jednego z tych elementów, tak i miłość nie może opierać się tylko na jednym z nich.

Wiele osób starszych uważa, że takie podejście jest głupie, że młodzi ludzie za szybko się zakochują i zbyt wcześnie chcą stać się dorośli, że ciągnie ich do namiętności. Prawda jest taka, że nad uczuciem nie da się panować. Fakt zakochania się sam w sobie powinien świadczyć o psychicznej dojrzałości. Według dorosłych, młodzi ludzie powinni najpierw dobrze się poznać, a dopiero później planować wspólne życie, ale jak mamy się poznać, nie obcując ze sobą?  Wielu doświadczonych przez życie uważa, że wyrażanie miłości poprzez cielesność może nas zranić, zepsuć nam życie, ale moim skromnym zdaniem nie dowiemy się, póki nie spróbujemy.  Ślub jest ważnym elementem w życia człowieka. Wiąże on kobietę i mężczyznę na dobre i złe. Wiem jednak, że zarówno przed, jak i po nim uczucie nie osłabnie. Bo wystarczy kochać, a wtedy chce się dla drugiej osoby jak najlepiej. Wystarczy kochać i wtedy nie oczekujesz nic, a dajesz od siebie jak najwięcej. Wystarczy kochać, a wiesz, że nie zawiedziesz miłości swojego życia, a ona nie zawiedzie ciebie.

Czytaj więcej >

Jak uwieść, rozkochać i zatrzymać przy sobie faceta?

Miłość. Temat ponadczasowy i wiecznie na fali. Miłość towarzyszyła człowiekowi od początków jego jestestwa aż po czasy dzisiejsze. Jest sensem istnienia i, czy tego chcemy czy nie, trzyma cały ten pokręcony świat w kupie. Miłość zaliczana jest zawsze do odczuć pozytywnych. Chyba logiczne więc dlaczego samotni, nieszczęśliwie zakochani, niespełnieni w miłości zwykle są nieszczęśliwi właśnie. Problem ten szczególnie dotyczy pań, które zazwyczaj są bardzo wylewne i lubią wypłakiwać się na ramionach swoich przyjaciółek, bądź wyżywać na rodzinie, za swoje miłosne niepowodzenia. Nie wiem, czy te sposoby odreagowywania pomagają, lecz moim skromnym zdaniem, nie w ten sposób ludzie powinni szukać miłości, o ile w ogóle.

Jak powszechnie wiadomo, miłość zjawia się niespodziewanie. Nie znacie dnia, ani godziny, kiedy dopadnie i Was. Ja też nie znałam i ze swojego doświadczenia wiem, że kiedy wymarzony facet łaskawie pojawi się na horyzoncie, wcale nie jest tak hop siup siup bumcykcyk. Wtedy właśnie zaczynają się schody. Jest kilka sposobów na to jak uwieść, rozkochać i zatrzymać przy sobie faceta, niekoniecznie sprawdzone, ale wszystkie zaobserwowałam osobiście. Sposoby te dzielą się na poszczególne etapy, lecz to, który etap/sposób  wybierze (zwykle podświadomie) dana kobieta, zależy od jej osobowości, temperamentu i walorów cielesnych. Może przejdę w końcu do rzeczy...

Bądź seksi - myślisz, że na co wyrwiesz faceta jak nie na kusą spódniczkę i wylewny dekolt? Jeśli chcesz zwrócić na siebie jego uwagę, zabłyśnij. Nie każda kobieta ubiera się odważnie, ale szare myszki nie są warte uwagi. Skąpe ubranie sprawi, że w jego oczach staniesz się całkiem naga. Rozbierze Cię wzrokiem i rozpali namiętnymi pocałunkami. Będziesz jego, a on będzie Twój. Zapewne tylko na jedną noc.

Bądź sobą - skromną, mądrą, uśmiechniętą osóbką, od której bije wewnętrzne światło. To nic, że nie masz ciała modelki i IQ Shakiry. Masz za to swoje zasady, ich się w życiu trzymasz i chcesz, by Twój przyszły partner również ich przestrzegał. Masz marzenia, aspiracje i chcesz się tym wszystkim dzielić właśnie z nim. Chcesz razem z nim planować przyszłość, bo wiesz, że zostaniesz z nim na dłużej, być może na zawsze. Chcesz, by był częścią Twojego świata. Nie, chcesz by był całym Twoim światem, dlatego obdarzasz go swoim ciepłem, nadzieją, zaufaniem, czyli wszystkim co masz i uwierz, że to wystarczy.


Użyj kobiecości - kobieta silna i zaradna, to kobieta pewna siebie. Kobieta pewna siebie to kobieta niezależna. Kobieta niezależna zazwyczaj nie potrzebuje mężczyzny, chyba że on będzie ją chwalił i wielbił z całego serca i ze wszystkich sił swoich! Aż puszczą mu nerwy...

Użyj głowy - fakt faktem, ciężko zakochanej dziewczynie myśleć racjonalnie. Widzisz go i opada Ci szczenna, że musisz ją zbierać z podłogi. Przechodzi obok Ciebie, dostajesz palpitacji serca. Powie "hej", nie jesteś w stanie odpowiedzieć, ale oczywiście jakby co, to on Cię w ogóle nie obchodzi. Typowe, chociaż nielogiczne. Niemniej jednak, zdrowy rozsądek, podobnie jak energia, nie znika, może jedynie zmieniać postać. On ciągle jest i siedzi w Twojej głowie!

Potrzebujesz seksu -  kobieta też człowiek i też musi  zaspokajać swoje pragnienia. Znasz siebie i swoje ciało na tyle dobrze, że wiesz na co możesz sobie pozwolić. Wiesz także, że i on wie. Cielesność to ważny element związku, ale nie jest jego podstawą. Jeżeli jednak stawiasz na seks, to pamiętaj, że nieprawdą jest, iż dzieci przynosi bocian, bądź wyskakują z kapusty.

Potrzebujesz miłości - troski, zainteresowania i bliskości. On jest Twoim najbliższym przyjacielem i doskonale Cię zna, mentalnie i cieleśnie. Wie co lubisz, a czego nie. Wie jaka jesteś i jak zachowujesz się w różnych sytuacjach. Wie również jak reaguje Twoje ciało i jak Ty sama reagujesz na jego obecność. Kocha Cię i jest do Ciebie przywiązany, a Ty wiesz, że chcesz z nim spędzić życie, bo nikogo innego nie wyobrażasz sobie w roli ojca swoich dzieci.


Co będzie dalej/ czy ja mu się w ogóle podobam? - flirty flirtami, ale obydwojga czeka was przyszłość. Nieunikniona. Dobra zabawa skończy się po czterdziestce i już teraz przeczuwasz, że możesz zostać starą panną. Jesteś ładna, niczego Ci nie brakuje, ale dopadają Cię obawy. Znudzę mu się, nie nadaję się na żonę, a co jeśli to nie ten? Przestraszona własnych myśli, sama siebie skazujesz na los samotnika.

Bądź pewna siebie i odważnie mów co myślisz - jeśli Cię kocha, to zrozumie wszystko, albo chociaż będzie się starał! Nie ma po co ukrywać swoich obaw, lęków, jakichkolwiek wątpliwości, a tym bardziej uraz. Z tego rodzą się tylko nieporozumienia. Kobieca psychika potrafi wszystkiemu dopisać drugie dno, dlatego wszystko najlepiej wyjaśniać na bieżąco.

Udawaj niedostępną - unikaj szczerych rozmów i odwracaj kota ogonem, bo po co być w związku szczerym? Przecież i tak masz rację, a skoro Cię kocha, na pewno będzie zabiegał o Twoje względy, przyzna Ci racje i w końcu będziesz mogła postawić na swoim! Chyba lepiej być samemu...

Rozmawiaj - od tego wszystko się zaczyna i na tym się kończy. Żeby poznać daną osobę, dowiedzieć się czegoś o niej, pokochać, kłócić się i godzić potrzeba dialogu! Słowo jest inicjatorem czynu, za jego przyczyną ciągle coś się dzieje. Główną przyczyną sprzeczek są niedomówienia, a nie można wyjaśnić ich bez szczerej rozmowy i słów "Kocham Cię" płynących z głębi serca.

Podsumowując, droga czytelniczko, nie ma innego sposobu na zdobycie miłości jak obrać własną drogę i tak naprawdę, cierpliwie czekać. To, jakiego mężczyznę wybierzesz sobie jako towarzysza życia, zależy tylko od Ciebie, bo według starego polskiego przysłowia swój do swego ciągnie :) 
Czytaj więcej >

Jeden Dzień - tym razem w wersji papierowej

Może to nietypowe, ale mam w zwyczaju najpierw oglądać film, a następnie sięgać po książkę. Broń Boże nie uważam, żeby odbierało to powieści jakiekolwiek walory! Wręcz przeciwnie, owe zalety nadaje ekranizacjom. Nie znam słowa "spojler". Nie oglądałam jeszcze najnowszej części Star Warsów, ale wiem, że na końcu Han Solo zginie. Wiem to, ale i tak podczas oglądania będę zaskoczona, zaszokowana i zrozpaczona. Z książkami jest podobnie. Jeśli najpierw obejrzę film, wiem, że jego fabuła nie będzie ograniczona przez powieść. W drugą stronę to działa inaczej, ponieważ często miewałam tak, iż po przeczytaniu książki, byłam rozczarowana ekranizacją. Zwyczajnie nie spełniała wymogów literackiej odsłony. Dlatego właśnie wolę obejrzeć film i ewentualnie później przeczytać książkę. Film przypadnie mi do gustu, a książka i tak zyska uznanie w moich oczach. Podobnie było w przypadku tego tytułu. Gdzieś kiedyś w Internetach natknęłam się na pozytywną opinię filmu, jakim jest Jeden Dzień. Obejrzałam, zachwyciłam się i stwierdziłam, że muszę przeczytać książkę! Niezłym zaskoczeniem było dla mnie, że została ona napisana, przez faceta. O romans w takim wykonaniu podejrzewałabym kobietę, ale jak widać mężczyźni też mają duszę. 



Jeden dzień, to romantyczna historia, którą równie dobrze można nazwać życiową przygodą. Dexter i Emma kończą studia. Są piękni, młodzi i szaleni, a świat stoi przed nimi otworem! Mają wygórowane ambicje, a ich aspiracje sięgają nieba. On chce zostać gwiazdą telewizji, kimś sławnym i rozpoznawalnym. Ona marzy o zawodzie dziennikarki, by propagować swoje polityczne poglądy i zamiłowanie do sztuki dramatu. Z pozoru nic ich nie łączy, jednak przelotne spojrzenia i nieśmiałe uśmiechy sprowadzają ich do łóżka. Zanim wkroczą w dorosłe życie i wyjadą w najdalsze zakątki świata, ten ostatni raz chcą poczuć się studentami. Dexter - odwieczny podrywacz kocha Emmę, lecz bardziej woli ją w roli przyjaciółki. Obydwojgu pasuje taki układ, lecz to trzyma ich na dystans i skłania do złożenia sobie obietnicy, iż dzień 15 lipca będzie należał do nich. Akcja toczy się przez dziewiętnaście lat, lecz opisuje tylko i wyłącznie konkretny dzień. Czasem jest to dzień nic nie znaczący, innym razem smutny, lub wyjątkowy. Przez cały ten czas Dex i Em utrzymują kontakt. Krótki telefon, niedługi list, kilka romantycznych kolacji, a nawet wspólne wakacje. Wszystkie te wydarzenia ich zbliżają, lecz oni nie dopuszczają do siebie uczucia. On wspina się po kolejnych szczeblach kariery, by w końcu z impetem stoczyć się na samo dno. Kluby, alkohol, tani seks. Dopiero śmierć matki przywraca go na ziemię. Chłopak postanawia się zmienić i żyć dobrze, dlatego zakłada rodzinę. Ona, będąc skromną kelnerką, ledwo wiąże koniec z końcem, lecz w końcu zostaje nauczycielką i wydaje książkę. Międzyczasie w życiu Emmy pojawiają się przelotni mężczyźni, którymi zagłusza niespełnioną miłość do przyjaciela. Dziewczyna cieszy się jego szczęściem, lecz jej życie prywatne nie wygląda najlepiej. Dalsze wydarzenia sprowadzają dwojga przyjaciół do stanięcia twarzą w twarz i przyznania się do głęboko ukrywanego w sercu uczucia, które zakiełkowało 15 lipca 19 lat temu.

Moim zdaniem: Książka lekkim piórem pisana, przez co szybko się czyta. Wydarzenia są życiowe, opowiedziane z humorem, niektóre oprawione w nutkę sarkazmu. Dialogi zaskakują dynamiką, temperamentem i kreatywnością bohaterów, co dodaje smaku całej powieści. Polecam jak najbardziej fanom romansów i książek obyczajowych. 

Czytaj więcej >

Podaruj komuś życzenie

Przyznaję się bez bicia, tym razem kompletny brak weny skłonił mnie do opublikowania dawno zapomnianego tagu. Nie będę was zachęcać do czytania moich odpowiedzi, gdyż nie zaskakują one niczym, ani nie powalają kreatywnością. Są nudne jak flaki z olejem, lecz wszystko ma swój czas, a że pytania czekały właśnie na taki bezwenny moment, pora wynurzyć je z czeluści kopii roboczych. Chyba rozleniwiłam się przez te święta...

1. O jakiej porze dnia czytasz najchętniej? 
O każdej! Rano, południe, czy wieczór? Nie ma znaczenia ani reguły, muszę mieć po prostu czas i chęć do czytania.

2. Gdzie czytasz?
Kuchnia lub salon, mimo że pomieszczenia te są skupiskiem całej mojej rodziny, lubię tam czytać. Nie przeszkadza mi, że ktoś wyrwie mnie z kontekstu w pół zdania. Lubię robić sobie przerwy i oderwać oko od tekstu,  aby zamienić słowo, czy dwa z mamą. Mój pokój, bo jak wiadomo łóżko niezastąpione! Taras, ogród - tylko w lecie kiedy słońce doskwiera, a ja mogę beztrosko wylegiwać się na kocyku :)

3. W jakiej pozycji najchętniej czytasz?
Leżąc na brzuchu, na boku, siedząc pod kocykiem, z nogami na górze... Różnie, żeby mi było wygodnie :)


4. Jaki rodzaj książek czytasz najchętniej
Romanse? Też, ale nie tylko. Książka ma być po prostu ciekawa! Ma mnie wzruszyć albo rozbawić, zaintrygować fabułą albo przyprawić o dreszcze, a najlepiej wszystko na raz!

5. Jaką książkę ostatnio kupiłaś/dostałaś?
Książek nakupiłam co niemiara i ebookow trochę ściągnęłam... A co gorsze, chcę je przeczytać wszystkie na raz! Jeżeli chodzi o tytuły to "Love, Rosie", "Charlie st.Cloud", "Dzika Droga" i "Marsjanin".
6. Co czytałaś ostatnio?
Ostatnią przeczytaną przeze mnie książką była powieść "Papierowe Miasta". Szykujcie się na recenzję!

7. Co czytasz obecnie?
Trochę tego jest... Wykorzystuję swój dar podzielności wątków i czytam kilka książek na raz: "Marsjanin", "W Pierścieniu Ognia", "Raz Wiedźmie Śmierć" "Jesteś Cudem" oraz kilka lektur "Wesele" i "Ludzie Bezdomni".
8. Jaką postać z tej książki lubisz najbardziej?
Omg! I w tym momencie się załamałam... Takiego pytania się nie spodziewałam :o Najczęściej jednak sięgam po "Raz Wiedźmie Śmierć", tak więc opiszę głównego bohatera tej powieści. Atticus O'Sullivan jest ostatnim druidem na świecie. Podczas kiedy cały jego gatunek wymierał na przestrzeni wieków, czego przyczyną były niezliczone wojny i zatargi ze stworzeniami innej klasy, on spokojnie żył sobie, unikając wszelkich konfliktów zbrojnych. Był i jest to jego jedyny sposób na przetrwanie. Dostosowuje się do otoczenia, potrafi z każdym się dogadać i mimo, że jest przezabawny ma wielu wrogów, którzy zazdroszczą mu magicznych mocy. Druid jak to druid nie kryje się z niczym, jest szczery aż do bólu i otwarcie mówi o swoich zamiarach. Przy tym nie brakuje mu cynizmu, jest mistrzem sarkazmu i ciętej riposty, a jego osobowość porywa czytelnika w wir jego zakręconego życia!  

9. Używasz zakładek czy zaginasz rogi?
Używam zakładek. Zaginanie rogów, to dla mnie brak poszanowania książki i jestem zdecydowanie przeciwna tej metodzie zaznaczania stron. Książki też mają uczucia!

10. E-book czy audiobook?
Raczej e-book. Jeszcze nie miałam okazji słuchać książki, ale kiedy w podstawówce lektury czytała mi mama, ciężko mi było utrzymać myśli na wodzy, a wszystko poprzez brak tekstu przed oczami :3

11. Jaka jest twoja ulubiona książka z dzieciństwa?
Dzieci z Bullerbyn <3 Tą lekturę akurat przeczytałam sama i jak sobie ją przypominam, to aż mi się ciepło na sercu robi :) Jest ostoją wspomnień i beztroskiego czasu dzieciństwa!  

12. Książka, która tak bardzo Ci się nie podobała, że ją odłożyłaś?
Mam w zwyczaju czytać do końca wszystkie książki, chociaż przyznam, że raz sięgnęłam po tak beznadziejną iż odłożyłam ją po dwóch rozdziałach. Niestety tytułu nie pamiętam. Mogę natomiast przytoczyć inny przykład powieści, którą, co prawda przeczytałam, ale nie podobała mi się ona od początku, aż do samego końca. Przebrnęłam jednak przez nią z nadzieją, że coś może zmieni. Nie zmieniło się, dlatego resztę serii "Martwy aż do zmroku" sobie odpuszczę. 

13.  Książka, o której nie mogłaś przestać myśleć przez długi czas?
"Szeptem" i jej kontynuacja. Czytałam tą serię wieki temu, ale jest to póki co najlepszy cykl powieści, jaki wpadł w moje łapki! Byłam tymi książkami tak zafascynowana, że niektóre rozdziały czytałam po dwa razy! Intrygująca i lekko przerażająca historia zakazanej miłości, która nie powinna mieć miejsca... O takich rzeczach powinno mówić się tylko szeptem ;)

14. Najładniejszą okładkę w Twoim zbiorze ma..?
Otóż zbiór "Szeptem" właśnie :) No spójrzcie tylko na te pozbawione koloru, ale jakże emocjonalne okładki! Niby skromne i tajemnicze, ale tyle treści w sobie przekazują. 


15. Na podstawie jakiej książki według Ciebie powinno się nakręcić film?
I znowu "Szeptem"! Chętnie zobaczyłabym ekranizację tych książek. Kiedyś nawet zrobiłam zestawienie aktorów, którzy mogliby wcielić się w role bohaterów. Jakże trudno mi było dobrać odpowiednie twarze do mojego wyobrażenia! Graniczyło to z cudem i przyznam, że nawet po dokładnej analizie i przeglądzie aktorów, nie byłam zadowolona z efektów mojej pracy. No bo Nora Grey i Patch Cipriano są zbyt idealni, by mógł ich zagrać przeciętny śmiertelnik...

16. Czy pilnie czytałaś wszystkie lektury?
Skąd! Ostatnią lekturę w całości przeczytałam w gimnazjum, a od trzech lat technikum jadę na streszczeniach. Chyba nie zasługiwałam na tą szóstkę na koniec, ale już po fakcie ;)  

17. Twoje ulubione lektury nie tylko z podstawówki, ale też ze szkoły średniej i studiów?
"Mały książę" - mimo, że książka pełna niedorzeczności, to jest zbiorem wielu wartościowych sentencji. Dzięki niej nauczyłam się dostrzegać przenośnię. 

18. Wypożyczasz książki z biblioteki? Jak często?
Nawet bardzo często. Biblioteka jest łatwym sposobem dostępu do ogromnych zbiorów! Gdybym mogła, wypożyczyłabym wszystkie książki na raz i czytała, czytała, czytała... Po części tak robię. 

19.  Jaką jedną książkę zabrałabyś na bezludną wyspę?
"Twój dziennik". Co prawda jest to bardziej kalendarz niż książka, ale są sentencje i lekcje mojej ulubionej autorki Reginy Brett oraz miejsce na własne przemyślenia, a na bezludnej wyspie miałabym mnóstwo czasu na przemyślenia! :)

20. Książka, której nie masz, a z całych sił chcesz mieć?
I kolejna super seria do przeczytania "Oddechy"... Nie wyrabiam, ale każdy poleca i namawia do przeczytania, więc przeczytam :) Ponadto "Bądź swoją siłą" Demi Lovato. Nie jestem jej zagorzałą fanką, jednak dziewczyna w swoim życiu dużo przeszła i mądrze mówi, a ja lubię takie motywujące, dające kopa w tyłek książeczki! No i "Twój dziennik", ale tą już dostałam od chłopaka! Coś czuję, że z tą ostatnią blisko się zaprzyjaźnię przez ten rok :)  
"Do dziś pamiętam wywiad radiowy, który zakończył się w nieoczekiwany sposób. Dziennikarka odwróciła się w moją stronę i łagodnym tonem zadał mi pytanie: C z e g o  m o g ę  p a n i  ż y c z y ć? Zupełnie zbiła mnie z tropu. Czego może życzyć właśnie mnie? To było ujmujące. Miałam wrażenie jakby podarowała mi prezent. W Ameryce o życzeniu zwykle myśli się w urodziny, zdmuchując świeczki na torcie. Trzeba zachować je w tajemnicy, żeby się spełniło. Podoba mi się pomysł, żeby dzielić się swoimi życzeniami z innymi. Styczeń to miesiąc, w którym świętujemy nadejście całkiem nowego roku, więc czego mogę wam życzyć? Radości. Miłości. Odwagi. Śmiechu. Wiary. Pokoju. Nadziei. Obfitości. Życzę wam, żebyście wybrali dla siebie na ten rok jedno słowo. Nie róbcie mnóstwa postanowień, których nie zdołacie dotrzymać. Kiedyś sama tworzyłam długie noworoczne listy, a w grudniu czułam się jak nieudacznik. Pod koniec roku nikt nie powinien czuć się jak nieudacznik. (...) Jak mawiał Oscar Wilde, "dobre postanowienia są czekami wypisanymi na bank, w którym nie ma się konta". Postanów nie robić tym razem żadnych postanowień noworocznych. Po prostu wybierz jedno słowo, które będziesz nosić w sercu jak wskazówkę kompasu. (...) Nowy rok to moment, kiedy można zacząć od nowa, z czystym kontem. Masz przed sobą pustą kartkę. Jak chcesz ją zapisać? Nie musisz znać od razu całego tekstu. Zacznij od jednego słowa. Niech to będzie twoje życzenie dla siebie. A potem tchnij w ten rok jeszcze więcej magii. Podaruj życzenie komuś innemu."
~ Regina Brett, "Twój Dziennik", myśl na styczeń.
Czytaj więcej >
Create your space © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka