Kasting na mężczyznę idealnego

Kiedy byłam małym brzdącem podczas wakacji codziennie rano oglądałam bajki na jedynce. Co by się nie działo musiałam rozpocząć dzień z moimi ulubionymi bohaterami. Z tamtego okresu szczególnie jeden z nich zapadł mi w pamięć. Mały sprytny, ale przede wszystkim szalenie odważny Egipcjanin, który by zaimponować córce faraona stawiał czoła samemu bogowi zła. Papirus - tytułowy bohater, który nie wyglądem, a charakterem uwiódł moje serce.
Zastanawiacie się pewnie do czego zmierzam? Dlaczego o tym piszę? Już wszystko tłumaczę. Pewnego deszczowego dnia idąc przez piękne, ale już znienawidzone przeze mnie miasto Rzeszów napotkałam pewną kobietę. Zaczepiła mnie, pytając o drogę na nieznaną mi ulicę. Była kompletnie zagubiona i nie wiedziała gdzie jest, mimo że stała pod Galerią Rzeszów, skąd widać każdą stronę świata, oraz większość charakterystycznych punktów orientacyjnych. Powiedziałam, że nie umiem jej pomóc, bo ulic w tym mieście to ja nie znam... Uśmiechnęła się do mnie szyderczo, ale szczerze i wymamrotała coś pod nosem. Ja poszłam w swoją stronę, a ona nadal przez dobrych kilka minut kręciła się pod rzeszowskim centrum i zastanawiała się jaki kierunek obrać.
Właśnie wtedy znienacka napłynęła do mojej głowy myśl: kobieta kompletnie zagubiona, stoi w centrum miasta, wśród pędzących ludzi... To byłby idealna bohaterka nowego opowiadania! Co prawda tematu ani żadnego kontekstu jeszcze nie wymyśliłam, ale myśl by pisać o kimś "zacofanym" uczepiła się mnie jak rzep psiego ogona.
Po powrocie do domu miałam już główny zarys mojego zacofanego bohatera. Z grubsza przemyślałam też historię jego zacofania. Podświadomie nadałam mu męską płeć (zawsze chciałam postawić się z tej drugiej strony, a poza tym uważam, że opowiadań/książek gdzie głównymi bohaterkami są kobiety jest zdecydowanie za dużo). Temu nieukształtowanemu jeszcze mężczyźnie nadałam imię Wolfram. Podobno to jakiś metal, ale ja nazwę tą i historię z nią związaną poznałam od całkowicie innej (miłosnej) strony.
Już kiedyś pisałam opowiadania... Zawsze było to spontaniczne i niezaplanowane. Skutkiem takiego pisania był chaos. Pogubiłam się w wydarzeniach, postaciach i relacjach między nimi. Tym razem chcę by było inaczej. Dlatego właśnie zamierzam szczegółowo określić charakter i wygląd głównego bohatera, ale i także pochodzenie, przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Wolfram będzie człowiekiem inspirowanym na postaciach już istniejących. Myślę, że kiedy zespole w całość kilka ciekawych osobowości, wyjdzie z tego całkowicie nowy i interesujący również dla Was bohater. Przyjmijcie go proszę z otwartymi ramionami :)

Lista dawców cech idealnych dla Wolframa nie będzie długa. No to zaczynamy!

Troy Bolton! 

Znany, uwielbiany, podziwiany, wychwalany i wynoszony na szczyty przez nastolatki na całym świecie. Za co go tak kochały? Za głos, taniec, kocie ruchy, a przede wszystkim romantyczną duszę i tą czuprynę włosów? Tak :)
GRA: w kosza
APARYCJA: Dobrze zbudowany i wysportowany,  nawet przepocony wygląda świetnie, a garniturki leżą na nim idealnie.
STOSUNEK DO KOBIET: kocha i szanuje swoją jedyną, pierwszą i ostatnią. Mimo nieporozumień nigdy nie potrafił się na nią gniewać. Niestety zbyt potulny nawet osób go denerwujących.

Christopher Wilde

To już mniej znany, ale równie przystojny facet. Fakt faktem, z charakteru do ideału mu daleko, ale dla tych oczu się wszystko wybaczy ;)

GRA: na gitarze + śpiewa!
APARYCJA: luzak i szpaner, założy nawet śmierdzący rybami kapelusz byleby fajnie wyglądać (czyli zachowanie większości nastolatków, a także pozostałych osobników chodzących po tej Ziemi ;) Fakt faktem, wygląda rewelacyjnie! Do tego te oczy... Dla nich można wszystko wybaczyć!
STOSUNEK DO KOBIET: jak dziewczyna to tylko sławna i bogata żeby można było się z nią pokazać! Gwiazda muzyki pop nie może się przecież zadawać z przeciętną dziewuchą... tylko, że w tym przypadku to nie on pokazuje się z nią, ale ona z nim.

 Robbie

Tego człowieka znają już nieliczni. Sama już nie pamiętam nazwiska tego bohatera (o ile zostało w ogóle wspomniane). Lecz nie można się skupiać na takich drobnostkach, kiedy słyszy się jego aksamitny głos i podziwia oczy, od których niełatwo odciągnąć spojrzenie.
GRA: na basie w boybandzie Sztywne Dylany
APARYCJA: Czy Wy widzicie te oczy? Bosz! Podobnie jak w przypadku Christophera serce mi mięknie, a kolana mam jak z waty...
STOSUNEK DO KOBIET: Nie ma to jak być szczerym do bólu i napisać piosenkę o swojej dziewczynie pt. "Wredna ździra w mundurku". Co prawda, ten sam Robbie sprawia później, że dziewczyna w końcu zaczyna wierzyć w siebie i jest przy nim sobą - szczęśliwą wariatką.

Kovu

Mój ulubiony bohater z filmu animowanego to Kovu. Jako dziecko za każdym razem, kiedy oglądałam tą bajkę, podziwiałam jak jego zła natura przeradza się w iście królewski charakter. Wszyscy od maleńkości wmawiali mu, że zostanie królem, ale on wolał biegać po pustyni i straszyć biedne zwierzęta. Wpajali mu, że zniszczy ten ład i porządek, a on bronił go własną piersią. To się nazywa postawa godna prawdziwego lwa!
Gra: rodzeństwu na nerwach
Aparycja: Monia lubi dostrzegać drobne różnice i detale, a ten lew zwyczajnie nie wygląda... Ma ciemniejszą "karnację", zadziorny uśmieszek i intrygujące mnie w dzieciństwie znamię.
Stosunek do kobiet: Co jak, co, ale ten futrzasty dżentelmen wie jak zdobyć lwicę. I nie zarzuca żadnymi sprośnymi tekstami, ani nie wybija się na pierwszy plan. Nie chce nawet zwracać na siebie niczyjej uwagi. Jest po prostu sobą.

Mustang z Dzikiej Doliny

To jest dopiero postać godna naśladowania! Hardy koń nie da się tak łatwo złamać, szanuje rodzinę, jako przywódca stada poświęca własne zdrowie i życie w obronie reszty. Broni ich zawzięcie, a nawet kiedy nieplanowanie opuszcza nie daje nikomu za wygraną. Mustang ma w życiu tylko jeden cel. Być wolnym.
Gra: niestety nie gra, ale tańczy, skacze i lata!
Aparycja: Smukła, wysportowana sylwetka... Długa lśniąca grzywa... żadna klacz nie pogardzi ;)
Stosunek do kobiet: Mimo gonitwie za wolnością o dziwo zakochuje się. Jednak wybranka jego serca w niczym go nie ogranicza, a daje jeszcze większe poczucie przynależności do świata i stada, miłość, szczęście oraz stabilność. Od tej pory Mustang już wiedział, gdzie jest jego miejsce na ziemi.

 Marcin Kaszuba

 Tym razem przedstawiam Wam serialowego kobieciarza, który podświadomie flirtuje z każdym napotkanym osobnikiem płci pięknej. Marcin Kaszuba to dziany prawnik, który skromny nie jest, a swoim urokiem wygrał nie jedną rozprawę sądową.
Gra: na pianinie
Aparycja: Wspominałam już, że lubię panów w garniturkach? A więc lubię panów w garniturkach. Do tego ten flirtujący wyraz twarzy, który posyła każdej kobiecie i przystojniak jak znalazł.
Stosunek do kobiet: tego człowieka jest iście irytujący. Na początku oświadczył się swojej byłej, która go rzuciła, po czym rozmyślił się, bo zdał sobie sprawę, że kocha inną. Ale do tej pory nie powiedział nikomu o swoim uczuciu, a kobieta jego życia co chwilę przemyka mu koło nosa, kiedy on podrywa koleżanki. Z całego serca kibicuję mu żeby w końcu odważył się wyznać miłość tej jedynej, ale z drugiej strony współczuję dziewczynie nowego faceta.
Bohaterów, których mogłabym tak opisywać mam na liście trochę i jeszcze więcej, ale na jej czele znajduje się nie fikcyjna postać, ale człowiek z krwi i kości, którego osobiście znam. A raczej ciągle poznaję. Teoretycznie nawet nie wiem jak ma na imię, ale to nie przeszkadza mi w spędzaniu z nim czasu. Po pierwszym zamienieniu kilku słów stwierdziłam, że będzie on idealną inspiracją, bym mogła tchnąć życie w Wolframa.
Nieogarnięty, ale twardo stąpający po ziemi.
Towarzyski, ale nie zabiegający o uwagę.
Miły, ale szczery w swoich działaniach.
Pewny siebie i swoich przekonań.
Dzielący się sobą.
Nie dbający o detale.
Odważny.
Z pasją, której się oddaje i pokazuje ją innym.
Wprost mówiący o sobie.
Czyli taki, jak Wolfram.
Czytaj więcej >

Miłość to dziwka

To smutne kiedy przykrość sprawiają Ci osoby, które kochasz. Jeszcze bardziej serce boli, kiedy to my zadajemy im cios. Wiemy, że kiedyś i tak zostanie nam to wybaczone, więc po co przebierać w środkach? Bijmy po całości! Miłość nie jest prosta. Jest piękna, ale wymaga od nas wielu poświęceń. Nie raz nie prześpisz pół nocy w obawie o drugą osobę, a w dzień nie skupisz się na niczym innym poza nią. Czasami uczucie zagłuszy krzyk, wyzwiska, przekleństwa. Bywa i tak, że poleją się łzy. Milczenie jest najgorsze. Czasami zazdrość zjada to uczucie, ale czasami je podbudowuje. Zdarza się i rutyna. Jesteś przyzwyczajony do tej osoby i nie doceniasz jej obecności. Jest to czymś normalnym, dopóki jej nie zabraknie. Dopiero wtedy zdajesz sobie sprawę jak ważną rolę odgrywała w Twoim życiu. A może czasami wcale nie chcesz widzieć tej osoby. Wiesz, że dzień bez jej widoku byłby piękniejszy, ale prędzej czy później zatęsknisz. Smutek towarzyszy też często tęsknocie. Czasami unikasz wzroku, wymigujesz się od rozmowy, bo wiesz, że możesz powiedzieć coś, czego nie powinieneś.   Czasami nie wiesz na czym stoisz, ale pewnie wolisz nie wiedzieć. Niepewność jest irytująca, ale to wszystko nazywa się miłość.


"Czasem nie mam już siły. Brakuje mi odwagi, czasu i przychylności losu. Od pewnego czasu kłamię, nie śpię po nocach, żyję na kawie i kanapkach z serem. Jestem roztargniona, mam trudności z przyswajaniem informacji. Wszystkiego zapominam i kłócę się ze wszystkimi w około. W szkole idzie mi gorzej niż średnio, pewnie będę musiała zapomnieć o świadectwie z paskiem... Jestem zła, zła i zła, bo daje z siebie wszystko, i mi to nie wychodzi. Ludzie zaczynają mieć mnie dość, ale nie dziwię się im. Ostatnio nie można ze mną wytrzymać, nawet ja mam z tym trudności. Stałam się nerwowa, igniruję ludzi albo na nich krzyczę.  Dla nikogo nie mam czasu, chociaż tak naprawdę mam poczucie, że całymi dniami nic nie robię. Wpadłam w dzwny letarg, z którego nie umiem się wydostać. Moje dni polegają na chodzeniu do szkoły i wracaniu do domu. Trochę radości potrafię jedynie wykrzesać ze spotkań ze znajomymi, ale to i tak szybko ulatuje. I wraca ten smutek, złość i przygnębienie. Wszystkim robię na złość, rzadko bywam w domu żeby wyleczyć się z chorych kłótni, ale kiedy wracam późno, czasem bywa jeszcze gorzej. Nawet zdrowie mi ostatnio nie dopisuje. Uczulenie? Boląca nerka? Przeziębienie? Gorączka? Ale przecież ja nie mogę chorować. Nie mam czasu! Kiedyś jeszcze mogłam zachowywać pozory normalności, ale teraz wszystko mi się pomieszało. Mam przed ludźmi dziwne tajemnice, nie wspominajac już, że unikam ich jak ognia. Dlaczego? Nie wiem. Kumuluje w sobie tylko te negatywne odczucia a później wyżywam się na własnym ciele. Boli? Ma boleć. Innych też boli."
"Pierwszy raz z życiu milczę, kiedy moje wnętrzności palą, a w środku coś krzyczy. Nie robię nic, chociaż jeszcze niedawno rzuciłabym książką. Leżę i płaczę, może mi przejdzie, kiedyś na pewno przejdzie."
Napisałam to kiedyś w nerwach i wielkiej rozterce. Jak widać nie czułam się wtedy za dobrze. Jednak to, co napisałam, to nie wszystko prawda. Kiedy jestem smutna, przychodzi wena i mnie pociesza. Przyznam, że całkiem dobrze jej to wychodzi. Kiedy smutki wyleję na papier jest mi dużo lżej. Nic mnie tak nie uspokaja jak cisza i lekki szmer długopisu na papierze. Mam wtedy czas poukładać sobie wszystko w głowie, ale jak już wspominałam, to nie wszystko prawda... Bowiem wena ma to do siebie, że koloruje rzeczywistość, więc to co piszę jest jakby bardziej wyostrzone, uwydatnione, wydaje mi się, że ciekawsze. Na pewno jest w tym więcej dramaturgii, ale jak to mówią "dobra historia zasługuje na ubarwienie". Czasami właśnie tak mam. Powiem coś, czego nie powinnam, poprzekręcam usłyszaną historię, nie zawsze mówię to, co myślę lub napiszę tekst, który tylko częściowo jest zgodny z prawdą. I co z tego?
Ludzie od zawsze się okłamywali. Tak było jest i będzie. Nawet w najszczęśliwszej rodzinie, czy w niezachwianej miłości nie da się być w stu procentach szczerym. Są kłamstwa małe typu "ładnie wyglądasz w tej bluzce". I mówisz tak swojej przyjaciółce mimo, że wcale tak nie jest, ale ona lubi tą bluzkę, a Ty nie chcesz odbiera jej tej radości. Są też kłamstwa duże. Tylko od nas zależy, co zaliczymy do tej kategorii.


"Sometimes You make choices in life and sometimes choices make You"

Mia, cicha i skromna dziewczyna, kompletnie nie rzucająca się w oczy, córka rockmena i punkowej kobiety oraz kochająca siostra. Adam, szalony chłopak, członek znanej na całe miasto kapeli, stojący na granicy sławy. Pewnego dnia to właśnie on dostrzega niepozorną dziewczynę, która odpłynęła w sali muzycznej grając na wiolonczeli. Zadurzył się w niej bez pamięci i oddałby dla niej prawie wszystko...
 Mia i Adam są ze sobą szczęśliwi mimo, że rzadko się spotykają. Pomału jednak ich ścieżki się rozchodzą. Złączyła ich muzyka, która teraz zaczyna ich dzielić. Adam wspina się na kolejne szczeble kariery, ciągle wyjeżdża i koncertuje. Mia natomiast w tajemnicy przed chłopakiem złożyła papiery na Juliard - uczelnię na drugim końcu kraju. To będzie powodem ich kłótni i kompletnego oddalenia.
 W efekcie musi dojść do tragicznego wypadku, w którym Mia traci całą rodzinę, a i sama jest w stanie krytycznym. Właśnie wtedy dziewczyna zdaje sobie sprawę, że do pełni szczęścia potrzebuje jedynie Adama. Chłopak teraz już wie, jak ważna była dla niego dziewczyna. Nie doceniał jej obecności wcześniej. Teraz, kiedy może ją stracić na zawsze chce poświęcić dla niej swoje życie.

Czytając książkę byłam sceptycznie do niej nastawiona. Poza niektórymi rozdziałami - perełkami, w których naprawdę dało się poczuć dramaturgię, ale i uczucia nieprzytomnej dziewczyny - większość chłodno relacjonowała wydarzenia z przeszłości. Opisy były pozbawione wyrazu i nie porywały czytelnika. Zero uczuć, chłodne fakty.

Film natomiast pozytywnie mnie zaskoczył. Nie wszystkie sceny z książki zostały w nim zawarte i to chyba jedyny minus. W ekranizacji książki bardzo wyraźnie dało się już odczuć uczucia płynące od bohaterów i ich stan smocjonalny. 


Czytaj więcej >

Szczęście

Życie. Na początku mały pierwiastek wielkości ziarna grochu. W łonie matki powiększa się i nabiera kształtu. Przez dziewięć miesięcy rośnie pod sercem kobiety i opieką mężczyzny. Nie zdaje sobie jeszcze z tego sprawy, ale jest przez nich kochany z mocą równą miliardom uścisków i pocałunków oraz wielu zbliżeń rodziców. W końcu powstał dzięki aktowi miłości. Mały człowiek rośnie i nabiera ludzkich zdolności. Słyszy głos matki, taki delikatny i subtelny. Czuje dotyk ojca, który z czułością głaska brzuszek kobiety.  W końcu musi wyjść na światło dzienne i pcha się na powierzchnię, gdzie wszyscy go oczekują. Sprawia ból kobiecie, ale ma prawo. Ma prawo żyć.
Mały człowiek rośnie pod opieką kochających rodziców. Karmią go, myją, usypiają. Są przy nim zawsze, nawet kiedy tego nie potrzebuje. Czuwają by maleństwu nie stała się krzywda. Mamusia spędza z dzieckiem całe dnie, a tatuś zarabia na drogie pampersy. Wieczorem, kiedy wraca do domu, czule wita się z żoną i przejmuje obowiązki nad małym człowiekiem. Często zdarzają się nieprzespane noce.  Rodzice mają już dość nieustępliwego płaczu, ale ostatkiem sił zwlekają się z łóżka, by przewinąć, nakarmić i przytulić owoc ich wspólnej miłości.
Pomału zaczyna sam się przemieszczać. Raczkuje, a pewnego dnia o własnych siłach wstaje na nogi i biegnie z wyciągniętymi rączkami, wołając „mama mama”. Najszczęśliwsza mama pod słońcem bierze malucha na ręce. Jest z niego taka dumna! Tatuś czasem rozpieszcza małego człowieka, kupując mu kolejną zabawkę i słodycze, a później się dziwi, że maluch nie zje obiadku mimo, że macha mu łyżką przed nosem udając samolocik.
Przychodzi w końcu moment, kiedy małego człowieka trzeba wypuścić z gniazda. Pierwszy dzień w szkole to stres nie tylko dla ucznia. Jakże przejęci są rodzice! I właśnie wtedy zaczyna się wczesne wstawanie z łóżka, przygotowywanie do stresującego dnia w szkole i odprowadzanie. Ileż to razy mama przed wyjściem dziecka z domu powtórzy „Skarbie, będzie dobrze” i cmoknie w czółko, a tata klepnie w ramię i powie „Bądź twardy!”. Mały człowiek idzie do szkoły dumny, że ma takich rodziców. Dzięki nim ma odwagę stawić czoła przeciwnościom losu. W szkole poznaje kolegów i przeżywa swoje  pierwsze wzloty i upadki. Nie raz wróci do domu ze zwieszoną głową i pokaże mamie jedynkę w zeszycie. Konsekwentna mama wtedy spędza popołudnie z dzieckiem i jego książkami, by na drugi dzień mógł się pochwalić tacie piątką z minusem.  
Kilka lat później młody człowiek zaczyna się buntować. Myśli, że jest już dorosły i nie potrzebuje opieki. Wymyka się z domu, nie wraca o umówionej godzinie, przysparzając rodzicom wiele zmartwień. Chce im udowodnić, że zna już życie i zrobi ze swoim co mu się podoba. Ale kiedy wpada w kłopoty może tak naprawdę liczyć tylko na rodzinę. Zawdzięcza im wszystko, ale jako młody człowiek wstydzi się do tego przyznać. Chce być wolny, ale nie wie jeszcze, co to znaczy prawdziwa wolność.  Złości się kiedy tata odetnie mu Internet, a mama zabroni iść na imprezę.
W pewnym momencie młody człowiek przechodzi metamorfozę. Zaczyna doceniać pomoc rodziców. Wie, że komputer, czy imprezy to nie wszystko. Uświadamia sobie co go tak naprawdę w życiu kręci i zaczyna iść w kierunku swoich marzeń. Stoi na rozstaju dróg i musi podejmować ważne decyzje. Często wspomaga się opinią rodziców. Oni wspierają go ile mogą. Inwestują w jego przyszłość. Są zawsze kiedy ma na głowie dużo nauki, by pomóc rozwiązać mu trudne zadnie. Pomagają mu wkraczać w dorosłe życie. Powiedzą ciepłe słowo, kiedy  przeżywa miłosne rozterki i będą dumni kiedy syn/córka przyprowadzi do domu swoją pierwszą miłość.
To wszystko nazywa się szczęście.
Kwiecień w obiektywie :)
Moje szczęście jest nieograniczone. Wszelkie pozytywne momenty składają się na jeden wielki uśmiech! Mam dom, mam rodzinę, mam przyjaciół i mam miłość. Jestem taka bogata!
Każdy dzień jest dla mnie wyzwaniem i szansą, by po raz kolejny dać świadectwo swej wspaniałości. Każdy poranek, niezależnie od tego czy słoneczny, czy pochmurny, jest powodem dla którego zmuszam się do wstania z łóżka i wyjścia z domu. Każda lekcja jest powodem, dla którego wpajam wiedze. Każde spotkanie ze znajomymi jest idealną okazją do rozmowy i uśmiechu. Każda chwila w domu jest dobrym powodem do spędzenia czasu z rodziną, pomocy mamie i tacie, ale i odpoczynku. Każdy słoneczny dzień zachęca mnie do aktywnego spędzania czasu na świeżym powietrzu, a pochmurny daje czas, którego zwykle brakuje na czytanie książek, czy oglądanie filmów. Mam marzenia, które motywują mnie do działania i nie pozwalają siedzieć w miejscu. To się nazywa szczęście.
Miałam cudowne dzieciństwo, pełne zbaw i radości.  Nie obyło się bez upadków, ale to pozwalało mi na wzloty. Mam cudowne życie przy boku ludzi których kocham i którzy kochają mnie. To się nazywa szczęście.

Jakiś czas temu zostałam nominowana do blogowego tagu przez Pol@. Chyba przyszedł czas na odpowiedzenie na pytania! :)


 Jesteś księżniczką uwięzioną w wysokiej wieży, której pilnuje smok. Czekasz na księcia na białym koniu? Postanawiasz wykorzystać sytuację i zrobić sobie długie wakacje od szkoły? A może robisz coś, żeby się wydostać? Jeśli tak, to jaki masz plan ucieczki?
Zdecydowanie czekam na księcia! Ze smokiem pewnie bym się zaprzyjaźniła, ale nie wyszłabym z tej wieży bez asysty przystojniaka, który miałby odwagę stanąć oko w oko ze smokiem - moim przyjacielem - i zaszczyt wyprowadzić mnie z niewoli. 
Jaka jest Twoja ulubiona reklama? Uzasadnij, oczywiście:)
Już dawno nie oglądałam telewizji, więc nie jestem na bieżąco, ale jest taka jedna "majo majo" :D
Bierzesz udział w konkursie ,,Master Chef" i ostatnim zadaniem, które dzieli Cię od wygranej, jest ugotowanie najdziwniejszej potrawy, jaka przyjdzie Ci do głowy. Co ugotujesz?
Hahahah, to się nigdy nie wydarzy! :D Ja i gotowanie? W moim przypadku nadzwyczajna potrawa to jajecznica ;)
Jesteś starożytnym Grekiem i chcesz poznać swoją przyszłość. Idziesz więc do wyroczni delfickiej i pytasz o swoje dalsze losy. Odpowiedź pytii jak zwykle jest pokrętna- mówi coś o żółwiach, puchatych kapciach, fioletowych krowach, wrednym Zeusie, winogronach, złotym delfinie i cyklopach. Wychodzisz z mętlikiem w głowie, ale starasz się wyłowić z tego jakiś sens. Jak myślisz, co miała na myśli wyrocznia? Trzeba traktować jej słowa dosłownie, czy może to wielka metafora? Co czeka Cię w przyszłości?
Zapewne chodziło to, że w tym roku na gwiazdkę dostanę puchate kapcie z głową żółwia i czekoladę milka! Przypuszczam, że wredny Zeus to święty Mikołaj. Winogrona? Chyba będę się zdrowo odżywiać. Złoty delfin spełni moje wszystkie marzenia, a o cyklopach udam, że nie usłyszałam ;) 
 Jakie magiczne zwierzątko najbardziej chciał(a)byś mieć? Dlaczego akurat to?
Magicznego jednorożca! Bo tak mi się uwidziało :)
Czego w tej chwili najbardziej wyczekujesz?
Ładnej pogody. Brakuje mi słoneczka, dlaczego go tu nie ma?
Wolisz masło orzechowe, czy nutellę? Dlaczego?
Nutella <3 Mogłabym jeść tonami gdyby nie moje uczulenie :3
Masz możliwość wejścia do jednej z książek i spędzenia w niej dnia. Jaką książkę wybierasz? Dlaczego?
"Szeptem"! O jeny jak bym chciała zobaczyć głównego bohatera Patha na własne oczy! W mojej wyobraźni był on szalenie przystojny.
Jaka jest Twoja najukochańsza zabawka z dzieciństwa? 
Od kiedy pamiętam w dzieciństwie zawsze towarzyszyła mi różowa pantera. Tym pluszakiem bawiłam się już w łóżeczku.
Wolała byś spędzić wakacje w domku z piernika u wiedźmy, w Hadesie, czy na farmie krokodyli? Uzasadnij proszę:)
Jeny... U wiedźmy raczej nie, chociaż te pierniki kuszą. Hades? Średnio mi się widzi... Krokodyle? A znajdzie się tam bezpieczne miejsce, w którym mogłabym przeżyć dwa miesiące?


Czytaj więcej >
Create your space © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka