2015 please be good!

W jej głowie zajaśniały wspomnienia
To był dobry rok

Ostatni dzień grudnia 2014, płynie godzina za godziną. Wszyscy coś robią. Przygotowania do Sylwestra rozkręciły się już na maksa. Mama nikogo nie wpuszcza do kuchni, z której co chwila ulatniają się nowe zapachy. Tata ustawia stoły, przestawia choinkę, co chwila coś zmienia, nawet obrusy prasuje. W salonie zrobiło się ciasno, a będzie jeszcze ciaśniej, kiedy zjadą się goście. Pół rodziny w małym skromnym domku będzie się bawić do białego rana. Ja mam nieco inne plany. Wybywam z domu i na noc nie wracam :) Niektórzy moi znajomi narzekają, że co roku to samo, że nie mają możliwości lub, że siedzą sami w domu... Cóż, nie ma idealnego przepisu na spędzenie dzisiejszego wieczoru. Myślę, że po prostu wystarczy spędzić go tak, jak się lubi i z kim się lubi. A Wy jakie macie plany? 



To był dobry rok. Zresztą teraz wszystkie już takie będą! Nie zmarnowałam zbyt wiele czasu. Czegoś się nauczyłam, trochę zrozumiałam. Wydaje mi się, że zmądrzałam. Życie jest piękne, tylko trzeba umieć dostrzec to piękno. Ten czas był i nadal jest przygotowaniem do dorosłości. Przekonałam się, co znaczy strach, oraz to, że ma wielkie oczy i ogromną siłę paraliżowania. Nie umiem go jeszcze pokonywać, ale co by się nie działo mówię życiu "tak". Nauczyłam się brać sprawy w swoje ręce. Wiem że nie warto ufać każdemu, dzięki temu jestem ostrożniejsza. Wiem jak rozpoznać prawdziwych przyjaciół, i w końcu mam w sobie siłę, by robić to, co chcę, tak aby nikt tego nie zniszczył. Czy ten rok był przełomowy? Nie wiem... to tylko 365 dni, które minęły mi jak skinienie palcem, ale czas płynie dalej, a my razem z nim. Jeszcze rok temu byłam szaloną szesnastolatką. Teraz też szaloną, ale już siedemnastolatką - to nic nie zmienia, wiem jednak jaka chcę być i jak chcę żyć. 

Nie mam dzisiaj weny... Słowa ociężale sączą się przez moje palce. Ten rok to już przeszłość, na podstawie której zbudujemy przyszłość. Oby wszystkie nasze postanowienia, plany znalazły swoje spełnienie w odpowiednim miejscu i czasie. Szczęśliwego Nowego Roku! 
Czytaj więcej >

Tajemnica sukcesu tkwi w naiwnym optymizmie

Tak stała i patrzyła na ludzkie twarze
Nie znała tam nikogo, ale wszyscy dziś byli jej bliscy
Łza szczęścia kręciła się w jej oku 
Zachwycała się wszystkim
Zakochała się w życiu

Zaczyna się od marzeń. Później los prowokuje nas, aby zacząć działać. Wtedy pojawiają się aspiracje. I zaczynasz iść w tym kierunku. Idziesz i idziesz. Ciągle pod górę, ciągle pomiędzy przeszkodami. Potykasz się i upadasz. Ale wstajesz... I upadasz po raz kolejny. Dopada Cię niechęć, brak determinacji, poczucie beznadziei. Gdzieś głęboko wiesz, że jeżeli teraz się poddasz, to później może być już za późno. Dotykasz dna i w końcu się stabilizujesz, ale nie czujesz się z tym dobrze. To nie jest Twoje miejsce. Ty zostałeś stworzony do rzeczy wielkich! Ze wszystkich sił odbijasz się od dna i prujesz ku górze. Nic Cię już nie zatrzyma. 
Początki są trudne, ale nikt nam nie powiedział, że będzie łatwo. Jednak najcenniejszym skarbem jakim mamy jest wiara. Wiara w nas samych, wiara w nasze możliwości, w łaskawość losu i pomoc od świata. Czasem bieg życia nas zaskakuje. Raz z górki, raz pod górkę, ale najważniejsze jest to, żeby się nie poddawać! Każdy jest kowalem swojego losu, i mimo, że czasem ten los jest kapryśny to tylko od nas zależy jak zachowamy się w danej sytuacji. Czy się załamiesz, czy postanowisz coś z tym zrobić. Dlatego zajmij się tym, co możliwe, a sprawisz, że niemożliwe stanie się możliwym. 


Camryn - niecodzienna dziewczyna postanawia zmienić coś w swoim codziennym życiu. Jej chłopak zginął w wypadku samochodowym, rodzice się rozwiedli, brat siedzi w więzieniu, a przyjaciółka wbiła jej nóż w plecy, czyli nic jej już nie trzyma. Wyrusza więc w drogę. Nie wiadomo gdzie, nie wiadomo po co. Jedzie busem w nieznane, by oderwać się od męczącej rutyny. Tam spotyka Andrew - chłopaka, który na rutyniarza nie wygląda. Szczery do bólu, ale cholernie przystojny nie daje jej o sobie zapomnieć, nawet wtedy, kiedy wydaje się, że ich drogi już się rozeszły. Obojgu trudno to przyznać, ale dopada ich namiętne uczucie. Obydwoje nie mają celu, ani planów. Los więc rzuca Camryn w objęcia Andrew, który od teraz nie wypuszcza jej z ramion. Idą razem przez życie, podróżują, stawiają sobie wyzwania. Kochają się, ale żadne z nich się do tego nie przyznaje... bo wtedy wszystko stanie się trudniejsze. Ich droga dobiega celu. Camryn boi się rozłąki, ale to nie rozłąka jest najgorsza. Andrew skrywa tajemnicę, która odmienia całe ich życie.

"Nigdy się nie powstrzymuj. Bądź pewna czego chcesz od życia. mów co czujesz i nigdy nie obawiaj się być sobą. Nie zważaj na to, co myślą inni. Żyjesz dla siebie, nie dla nich."
Czytaj więcej >

Pokochaj swoją pracę

Uzdrowiła ją nadzieja

Brzmi absurdalnie? No bo jak to tak...lubić coś, do czego jesteśmy zmuszani? 
Jak już kiedyś wspominałam: punkt widzenia zależy od punktu patrzenia. Nie jesteśmy zmuszeni do życia. Możemy nie robić nic, ale ile z tego radości? Zero satysfakcji, a jedynie poczucie zmarnowanego czasu. Drugą opcją jest wzięcie sprawy w swoje ręce. Od nas zależy jak długo będziemy spać, co zjemy na śniadanie, w co się ubierzemy, czy z samego rana przywitamy bliskich uśmiechem, czy krzykiem. Takie proste czynności, a tak wiele możemy poprzez nie zmienić. Wystarczy tylko włożyć w to całe serce. Wtedy uda nam się wszystko, z uśmiechem na twarzy będziemy wykonywać swoją pracę, bo ona będzie sprawiać nam przyjemność. Przecież nie ma cudowniejszego uczucia niż świadomość, że dzięki naszej pracy uszczęśliwiliśmy drugiego człowieka! Mamy do wyboru: marudzić i krzywić się codziennie na samą myśl, że mamy coś do zrobienia, lub z werwą i entuzjazmem zaangażować w to pół świata i całym sercem wierzyć, że to, co robimy jest dobre. Co wybierasz?

Obiecane lampiony: Słoiki, klej wstążka, karton, cekiny w kształcie motyli i świeczki.
Kochani, do świąt prawdopodobnie już tu nie zaglądnę, więc z całego serca pragnę Wam życzyć mnóstwo pogody ducha, uśmiechu na twarzy, aby nigdy nie zagościł na niej smutek, zadowolenia z własnego życia i z tego co robicie. Optymizmu i szczęścia, abyście w najgorszych sytuacjach potrafili znaleźć ten jeden pozytywny aspekt. Abyście pokochali swoją pracę i służyli ludziom, bo dla nich żyjecie. Abyście po raz kolejny uwierzyli w Boże Narodzenie i na ten okres zakończyli wszystkie spory. Aby nigdy tej wiary wam nie zabrakło, bo dzięki niej dzieją się cuda, z nią możemy góry przenosić! Abyście w tym czasie dobrze wypoczęli i wrócili do rzeczywistości w pełni sił i energii!
Wesołych Świąt!
Czytaj więcej >

Coraz bliżej święta!

Postanowiła, że nie będzie płakać
Dla Niego...

Jeszcze nigdy tak, jak w tym roku nie czekałam na święta! Organizacja i przygotowania trwają od początku grudnia, a "Last Christmas" nucę już przez jakiś czas. Uśmiech mam na twarzy, kiedy myślę, że za równy tydzień zasiądziemy do wigilijnego stołu, uginającego się od dostatku jedzenia, że w domach będą rozbrzmiewać wesołe kolędy, że na ten świąteczny czas ucichną wszystkie spory. Świąteczne zakupy już prawie zrobione, czas zabrać się za porządki, dekorowanie i wypieki! Oczywiście jak co roku na choince obowiązkowe pierniczki! :) Sernik na stole i kompot z suszonych owoców to u babci namiastka świąt, która już tam pewnie na nas czeka.

Żeby zrobić takie bombki wystarczą styropianowe kulki, cekiny i szpilki
Tag!
1. Czy masz jakieś postanowienie na Nowy Rok? Jakie?
Prawdę powiedziawszy jeszcze o tym nie myślałam... Ale przydało by się wprowadzić jakieś zmiany! Hmm... może będę oglądać więcej filmów ;)
2. Co w tym roku zrobiłaś na świąteczne dekoracje?
Bombki (powyżej)! W planach mam jeszcze zrobienie świątecznych lampionów, jak tylko zrobię, wstawię tu zdjęcia :)
3. Lubisz DIY? Jeśli tak, jakie najbardziej?
Lubię coś czasem zrobić, szczególnie jeśli chodzi o prezenty. Inaczej nie mam determinacji i czasu.
4. Śpisz w piżamie czy w koszuli nocnej? :D
Zależy od temperatury ;) W zimie preferuję cieplutką piżamkę, latem często śpię w samej bieliźnie.
5. Ile czasu zajmuje Ci zdecydowanie, w co się ubierzesz?
Nie zastanawiam się nad tym długo. Zwykle ubieram się w to, co mam pod ręką, byleby było czyste.
6. Jakie potrawy/potrawę lubisz najbardziej?
Przepadam za pizzą i naleśnikami z bananem i cynamonem! 
7. Co najbardziej lubisz w świętach?
Wspólnie spędzany z rodziną czas, zdecydowanie! 
8. Czego najbardziej nie lubisz w świętach?
Tego, że tak szybko się kończą...
9. Masz zwierzęta w domu? Jakie?
W domu nie, ale podwórka pilnuje piecho, Bambi.
10. Szybko zasypiasz?
Oj, czasami nie wiem nawet kiedy! 
11. Jaki obowiązek domowy wykonujesz najchętniej?
Mycie naczyń, to dla mnie żaden problem :) 
Czytaj więcej >

Dobrze, że jesteś

I w końcu zrozumiała, że tak musiało być
Nie było jej dane długie życie
Chciała, aby było ono chociaż szczęśliwe
I wtedy przypomniała sobie co to znaczy uśmiech
Postanowiła zaryzykować, bo co jej pozostało?
Otarła łzy
Postanowiła żyć
I od tej pory zaczęła żyć na nowo
Wzięła głęboki oddech 
Otworzyła oczy
Ożyła

Jej serce zabiło mocniej
W brzuchu latały motyle
Sercem poznawała świat od nowa
Uczyła się go
Nie ograniczało jej obolałe ciało
Ignorowała je
Wyciszyła umysł
Wiedziała, że niedługo stąd odejdzie
Wiedziała, że i tam będzie szczęśliwa

Są takie miejsca, w których wiele ode mnie zależy. Coraz częściej to ja decyduję o ważnych i mniej ważnych sprawach. Wiele osób zaczyna liczyć się z moim zdaniem i bardzo mi się to podoba. Dostrzegam to także w domu, kiedy rodzice pytają mnie o radę lub po prostu biorą pod uwagę mój punkt widzenia. Zawsze mi tego brakowało, bo do tej pory moje poglądy były ignorowane i brane za "dziecinne". W szkole także mogę o większości decydować i nie tylko o tym, jak będą wyglądać moje oceny i zachowanie. Moje stosunki z rówieśnikami i nauczycielami są na tyle dobre, że czasami udaje mi się być na całkiem wysokim poziomie. Czy wyrobiłam sobie autorytet? Chyba nie.. Prędzej chodzi o szacunek. Miło czasem wracać ze szkoły z samymi facetami i rozmawiać na typowo męskie tematy. Co z tego, że ludzie się na nas dziwnie patrzą, kiedy nie mogę przestać się śmiać. Miło czasem zostać zadźganą długopisami, a wszystko dla poprawy humoru. Miło na przywitanie zostać potarganą za włosy i miło być pożegnaną tekstem "do zobaczenia Maleńka", albo po prostu "hej Monia". Miło kiedy ktoś doceni moje wysiłki i powie "dobra robota". Miło, kiedy ktoś będzie razem ze mną śmiał się z mojej głupoty i stwierdzi, że większego optymisty jeszcze nie widział. A później uśmiechnie się na mój widok i powie, że takich osób ja ja powinno być więcej. Takie sytuacje sprawiają, że człowiek nabiera pewności siebie. Wiem, że nie jestem im obojętna i że mnie akceptują taką, jaką jestem. Wiem, że mam wpływ na relacje z innymi ludźmi. A najlepsze jest to, że w końcu mogę sama o sobie decydować. 

A wy co dostaliście na mikołajki? ^.^

- Złapcie się za ręce i powtórzcie za mną: Dobrze, że jesteś. 

- Dobrze, że jesteś. - powtórzyli wszyscy chórem. Staliśmy tak w kółku i patrzyliśmy na siebie ze zdziwieniem, po czym salę wypełnił gromki śmiech.



Bo problem tkwi w tobie. Tylko od Ciebie zależy jak patrzą na Ciebie inni, jak będzie wyglądać Twoja przyszłość, jakie będą Twoje relacje z ludźmi, czy Ci się uda, czy nie, czy się poddasz, czy będziesz walczyć. Hej, Ty! Tak, Ty. Przestań być z siebie niezadowolona. Jesteś idealna. Przestań marzyć o tym by wyglądać, jak ktoś inny, lub chcieć by lubiano Cię jako kogoś innego. Przestań starać się, by zdobyć kogoś kto ciągle Cię rani. Przestań nienawidzić swojego ciała, swojej twarzy, osobowości - kochaj je. bez tych szczegółów nie byłabyś sobą. Uśmiechnij się i bądź szczęśliwa. A jeśli ktoś będzie miał Ci za złe Twoje szczęście, wystaw w powietrze środkowy palec! Powiedz: Pieprzyć to. Moje szczęście nie będzie zależeć od kogoś innego, jestem szczęśliwa taka, jaka jestem. Kocham swoje niedoskonałości. One tworzą mnie, ja jestem całkiem zajebista.
Mając taką pewność siebie, jesteś w stanie góry przenosić. Największe problemy rozwiążesz skinieniem palca. Życie nigdy nie było proste, ale jednak czasem jest sprawiedliwe i jeżeli teraz masz pod górkę, to później na pewno z tej górki zbiegniesz lekkim krokiem. Po prostu musisz uwierzyć, że to, co robisz jest dobre, a nikt nie będzie Ci wstanie wmówić, że jesteś nic nie wartym człowiekiem. 
"Punkt widzenia zależy od punktu patrzenia"

Czytaj więcej >

Filmowo #3

Była przerażona
Bała się własnego cienia
Bała się spojrzeć w lustro
Pomału stawała się wrakiem człowieka
Nie było już dla niej ratunku
Dobrze o tym wiedziała


Dawno temu oglądałam te filmy... Dawno, ale są one z tych, o których szybko się nie zapomina. Z jakiegoś względu zapadają w pamięć. Są piękne, mimo iż smutne. Są wzruszające i chyba takie filmy lubię najbardziej.
Czytaj więcej >

I Ty się boisz

 I tak nagle uleciała z niej siła
Opadła na poduszkę i nie mogła wstać
Ciało odmawiało posłuszeństwa
Była bezradna
Ból promieniował od stóp do głów
Jej wyrok był przesądzony
Nic nie mogła zrobić
Dopiero teraz dotarł do niej fakt, którego nie chciała dopuszczać do siebie
Wyrok wbił się jej prosto w psychikę
Spustoszył jej umysł
Myślała tylko o tym
Bała się
Wręcz wstydziła siebie samej
Łzy płynęły jej o policzku
Zrozumiała jak jest mała i krucha
Jaka żałosna

W ciszy usłyszała szept swojego serca
Ono jeszcze walczyło
Ona jeszcze żyła




Nie ma na ziemi człowieka, który bez wahania powiedziałby, że niczego się nie boi. Każdy ma w sobie skrawek ciemnej strony, do której lepiej  nie zaglądać. Zawarte są tam najokrutniejsze rzeczy i tajemnice. Ciemność sama w sobie jest już przerażająca,.. Dlatego powinniśmy do tej strefy wpuścić trochę światła - drugiego człowieka. Nie wolno nam dusić tego w sobie. Jeżeli panicznie się czegoś boimy, powinniśmy o tym porozmawiać. Dzięki temu nie tylko otworzymy się na bliskich, ale i nasz strach zmaleje. Ja również się boję. Nieraz moje lęki paraliżowały mnie od tego stopnia, że nie byłam w stanie nic zrobić. Jednak dzięki rodzinie i przyjaciołom, już wiem jak nad tym panować. Obawy nigdy nie znikną, ale możemy nauczyć się je kontrolować.

Boję się ciemności - moja zmora z dzieciństwa towarzyszy mi do dziś. Kompletna ciemność to dla mnie nicość. Nicości też się boję. Nie lubiłam i nie lubię spacerować wieczorami, kiedy nie ma przy mnie zaufanej osoby. Nawet zwyczajne wstanie w nocy do toalety musiałam w na śpiąco przemyśleć. Nie jest to coś paraliżującego, ale po prostu czuję się wtedy niekomfortowo. 

Boję się wody - ten lęk również ma podstawy w dzieciństwie. Nigdy nie uczyłam się pływać i sama świadomość, że tego nie umiem spina mi mięśnie. Owszem, mogę się chlapać w basenie, długie kąpiele i prysznice również nie są dla mnie przyjemnością, ale głęboka woda zawsze pozostanie dla mnie niebezpieczna.

Boję się ptactwa - och jak ja nie cierpię ptaków. Dlaczego? Nie wiem. Są to dla mnie po prostu stworzenia przerażające i kiedy przelatuje obok mnie jakiś gołąb, mam ciarki na plecach. Mogą mi śpiewać za oknem i latać w powietrzu, ale niech moją przestrzeń osobistą zostawią w spokoju.

Boję się wystąpień publicznych - ale to jest akurat strach pozytywny. Jeżeli przyjdzie mi już coś zaprezentować, coś przedstawić na forum, to strach ten mega mnie motywuje. Chcę wtedy wypaść jak najlepiej i mimo, że się denerwuję, raczej tego po mnie nie widać. 

Boję się utraty bliskich - i to jest chyba najgorsze. Śmierć sama w sobie nie jest dla mnie straszna, ale pustka po tej osobie bywa nie do zniesienia. 

Boję się myszy - chociaż bardziej niż strach, dominuje w tym obrzydzenie.


Kochani, pomóżcie nam pomagać! Dziś Mikołajki, więc podarujcie jeden głos osobom chorym na białaczkę >>klik<<
Czytaj więcej >

Insta mix #3

Niby takie drobnostki, szczegóły wręcz, a tak bardzo cieszą! Po siedzeniu nad zadaniem z matmy, w którym te wszystkie sinusy i cosinusy były dla mnie czarną magią, fajnie jest napisać niezapowiedzianą kartkówkę na 5. Był to dla mnie wręcz taki szok, że aż szczękę musiałam zbierać z podłogi. Po kilkunastu godzinach siedzenia nad plakatami, a o północy budzenie taty, by pomógł mi skompresować zdjęcia, miło być pochwalonym słowami "Gratuluję kreatywności". Po waleniu w bębny i usilnym skupianiu się na tych wszystkich nutach i ćwierćnutach, fajnie jest usłyszeć "Monika, dobrze rokujesz". 
Ktoś się nie wysilił, mówiąc te zaledwie kilka słów, a są one tak wielką determinacją. 


Sama nie wiem kiedy minął mi listopad. Wiele się nie działo, ale chyba potrzebowałam takiego wyciszenia i uspokojenia. Troszkę sobie poluzowałam, a co za tym idzie, nie zrobiłam wszystkiego, co miałam zrobić, ale nie żałuję. Jednak watro czasem odpocząć od natłoku spraw.

Czytaj więcej >

Wszystko ma głębszy sens niż nam się wydaje

  Mijamy dziennie tysiące ludzi, w pośpiechu przepychamy się w autobusie, wymijamy na chodniku, biegniemy, a wpadając w nich nie mrukniemy nawet "przepraszam". Co chwilę gdzieś się śpieszymy... Coś się dzieje to tu, to tam i trzeba tam być. Obecność obowiązkowa! Czasem robisz coś, czego nie chcesz, ale nie jest to nic złego, żeby się temu przeciwstawić, a wiec dlaczego się buntujesz? Obchodzi Cię tylko i wyłącznie twoje własne życie. Może to i źle, może to i dobrze. Nie jesteś czarodziejem, nie jesteś Bogiem, nie masz zdolności uzdrawiania, ale jedynie fałszywego pocieszania, bo rzadko kiedy współczujesz komuś naprawdę. Jedyne co posiadasz, to słaba psychika, Czasem wystarczy jedno słowo, aby wszystkie twoje przekonania legły w gruzach. I co wtedy? Cały twój domniemany świat zaczyna się walić. Dopiero wtedy stajesz na moment, by odsapnąć i zastanawiasz się gdzie w całym tym biegu popełniłeś błąd. Stajesz i nie masz nikogo, kto by Ci pomógł, bo wszyscy inni biegną w okół ciebie, nie zwracając uwagi, na pojedynczy element. Odpowiada Ci taki stan rzeczy, bo mi nie. Wiec kiedy w końcu zrozumiemy, że nie żyjemy dla siebie? 


"Nie mam czasu na miłość. Szkoła, nauka.. Co się dziwisz?" - Trele Morele - pomyślałam i wtedy właśnie zauważyłam, jak wszystko w moim życiu jest poukładane. Wszystko ma swoje miejsce, nic się nie gryzie, jeden element pasuje do drugiego. I mimo, że jest jakie jest... często spontaniczne i niezaplanowane, to wszystko na bieżąco się układa. Chcę się uczyć, chcę się rozwijać, chcę poznawać świat - i owszem, czasem mnie to męczy, ale zmuszam się do tego, bo wiem, że cokolwiek robię, jest dobre, bo staram się wkładać w to sto procent serca. Chcę spędzać czas z bliskimi, chcę się z nimi śmiać i marnować czas, chcę z nimi rozmawiać i robić wszystko inne, co sprawia nam radość. Potrzebuję czasem samotności, by odsapnąć, przemyśleć parę spraw, poukładać sobie wszystko w głowie. Ale bardziej niż tych myśli, potrzebuję ludzi wokół siebie, bo to o nich myślę i od nich nauczę się najwięcej. 

Na miły Bóg, 
życie nie tylko po to jest, by brać
życie nie po to, by bezczynnie trwać
i aby żyć siebie samego trzeba dać
Czytaj więcej >

American Horror Story

Moja przygoda z tym serialem zaczęła się jeszcze na wakacjach. Właśnie wtedy przeczytałam o nim na jednym z blogów. Był przedstawiony w samych superlatywach i tak też do niego podeszłam. Całość składa się z czterech sezonów (aktualnie emitowany jest czwarty), z czego każdy opowiada o czymś innym, a  łączą je jedynie wspólni aktorzy. Na każdy sezon przypada ok 12/13 odcinków po 40/50 minut. 


W pierwszym sezonie przedstawiony jest dom, przez który przewinęło się mnóstwo morderstw. Jak można się domyślić jest on tu głównym wątkiem grozy. Sam opening i pierwsze odcinki budzą strach, jednak dalsza część przeobraża się bardziej w serial familijny. Historia domu przenika czasy współczesne. Zdarzyło się tam niejedno. Od uduszeń, samobójstw, poprzez zdrady i romanse. I tak właśnie przewinął się ten sezon: od strasznego do wręcz opływającego w sarkastyczne rękoczyny. Według mnie pierwszy sezon był dosyć amatorski. Mimo dużej liczby wątków scenariusz nie zachwycił kreatywnością. Fabuła była dość przewidywalna i banalna. Zdecydowanym atutem byli idealnie dobrani aktorzy. Dzięki temu aspektowi zdecydowałam się obejrzeć sezon drugi.


Drugi sezon jest tajemniczy i przerażający do samego końca. Zagadki nie są wyjaśniane wprost. Na rozwiązanie trzeba poczekać i to jest intrygujące. Tym razem w 13 odcinkach zawarta jest historia powojennego psychiatryka, prowadzonego przez zakonnice, w którym pacjenci byli traktowani jak zwierzęta. Ponadto za psychicznie chorych uważano też w pełni zdrowych ludzi, a ci którzy powinni być odseparowani pozostawali wolni. W serialu zawarto wątki paranormalne, ale nie zabrakło zwyczajnych ludzkich zbrodni. Myślę, że warto obejrzeć ten sezon nawet ze względów psychologicznych. Idealnie odzwierciedla on ludzką psychikę i czynniki, jakie mogą ją kształtować.

Czytaj więcej >

Bloguję, więc jestem

Czas tak strasznie szybko leci. Mija nam dzień za dniem, tydzień za tygodniem, miesiąc za miesiącem, rok za rokiem, a my nadal żyjemy "byle do weekendu", "byle do świąt", byle jak... Nie chcę żeby tak było, więc staram się nie grupować czasu, ale 19 listopada to jednak dla mnie wyjątkowa data. 3 lata temu w ten właśnie dzień usiadłam przed komputerem i napisałam pierwsze kilka zdań na tej tablicy. Już nawet nie pamiętam o czym, wiem tylko tyle że do blogowania miałam kilka podejść. Pierwsze było gdzieś podczas wakacji 2011r. Nie powiodło się jednak, gdyż nie znalazłam wtedy odpowiedniej strony, która spełniała ówczesne moje, niewielkie jak na ten czas wymagania. Kiedy znalazłam blogerra, postanowiłam spróbować jeszcze raz!


Bywały gorsze i lepsze okresy w blogowaniu . Pamiętam czasy, kiedy pisałam codziennie, a pod postami komentarze dobijały do pięćdziesięciu. Jednak w pewnym momencie takie częste pisanie zaczęło być żmudnym obowiązkiem, który sama sobie narzuciłam i już nie sprawiało tyle radości. Wtedy właśnie świadomie lub mniej świadomie odpuszczałam. Czasami nie miałam tematu, inspiracji. Czasami po prostu nie miałam ochoty tu zaglądać, bo wręcz mdliło mnie na sam widok tej witryny. Takie przerwy trwały miesiącami. Często opuszczałam i często powracałam na blogsferę. Dlaczego, tego nie skończyłam? Chyba dlatego, że blog to jedyne miejsce, gdzie mogę dzielić się z ludźmi tym co lubię. Mogę rozwijać swoje pisanie i daje mi to dużo radości. Nie potrafiłam zostawić miejsca, w którym zapisałam kawał swojej historii. To taki mój osobisty kawałek Internetu. Blog daje mi poczucie, że robię coś nieprzeciętnego. W pewnym sensie jest moim oknem na świat, ale i pozwala od tego świata się oderwać. Daje mi chwile wytchnienia, pozwala się zastanowić. Zaglądam tu codziennie, ale piszę kiedy mam czas, wenę i przede wszystkim ochotę. Bloguję, więc jestem, a Wy bądźcie ze mną, bo każdy kolejny komentarz mega motywuje i przywołuje uśmiech na mojej twarzy!

Chciałabym także najserdeczniejsze życzenia złożyć Klarze!! Wszystkiego najlepszego :) 
Czytaj więcej >

To co w duszy mam...

Jaki tak na prawdę jest mój świat? Co lubię, a czego nie? Co robię? Co chcę w życiu osiągnąć? Do czego dążę? Pytań słyszę mnóstwo, a odpowiedzi jednoznacznej na nie nie mam. Trudno mi mówić o sobie, kiedy ktoś nie postawi konkretnego pytania. Zwykle dopiero wtedy się nad tym zastanawiam. Na zdefiniowanie własnej osobowości mam wiele przymiotników, ale one z czasem się zmieniają. Kim jestem, a kim chciałabym być? Hmm.. kto mnie zna, ten mnie zna. Bywają to znajomości udane, neutralne i kategoryczne porażki. Każdy ma o mnie inne zdanie, ale... średnio mnie ono interesuje. Najbardziej liczę się z opinią bliskich, bo to oni są najważniejsi. Dlatego właśnie potrafią kochać i potrafią ranić, zupełnie jak ja. Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że nie jestem idealna, ale nawet nie staram się być. Według mnie dążenie do doskonałości jest zgubne (nie mówię tu o ideałach jako wartościach). Wolę być po prostu sobą. Obrałam sobie za cel: życie w zgodzie z innymi i dla innych. I wcale nie czuję się wykorzystywana, wręcz daje mi to radość. Czasem mi to nie wychodzi, bo zwyczajnie jak każdy człowiek potrafię popaść w zdołowanie lub zdenerwowanie, bywam zmęczona i nie chce mi się z nikim rozmawiać. Bywa. Nic nie poradzę również na to, że miewam zły humor. Rzadko, bo rzadko, ale zdarza mi się być rozdrażnioną, smutną, złą... I nie wiem dlaczego tak się dzieje. Nie lubię wtedy odpowiadać na pytania "Co się stało?", "Dolega ci coś?" Tak, dolega. Nic! W tym właśnie problem, że ja też do końca nie rozumiem swojego postępowania. Po latach bicia się z samą sobą, odpuściłam i nareszcie mam święty spokój z dręczącymi mnie myślami. Było, co było. Będzie, co będzie. Proste. 


Nie lubię żyć w niewiedzy, jeżeli chodzi o istotne fakty. Chcę wiedzieć wszystko co i jak, by jak najlepiej zorganizować swój czas. Zawsze mnie coś goni. Gdzieś muszę iść, coś muszę zrobić. Podoba mi się taki tryb życia. Czas wolny nie wpływa korzystnie na moje plany, dlatego nawet weekendy mam zabiegane, ale... czas dla przyjaciół znajdę zawsze, no prawie ;) Bo czasem po prostu nie chce mi się gdzieś iść, albo nie mam ochoty się z kimś widzieć. Więc tego nie robię. Nie działam wbrew sobie, ale każdą sytuację podporządkowuję względem siebie. Może to brzmi egoistycznie. W każdym razie staram się, by moi bliscy na tym nie ucierpieli. Nie lubię kiedy ktoś nie jest ze mną szczery jeżeli chodzi o uczucia. Ja dopiero uczę się je wyrażać, bo nigdy nie byłam w tym dobra. Kiedy się z kimś kłócę łamie mi się głos, zły napływają do oczu.. Nie umiem ranić osób, które kocham, dlatego zwykle robię to nieświadomie. Przeważnie mówię to, co myślę, ale uważam, że lepiej żyć w niewiedzy niż wiedzieć za dużo. 

Mój skomplikowany umysł przeraża często i mnie. Mimo wszystko cieszę się, że jestem jaka jestem, bo spotkałam w swoim życiu o wiele gorsze osoby. Stąd wniosek, że nie dogaduję się z każdym. Jeszcze kilka lat temu miałam milion znajomości, teraz krąg przyjaciół radykalnie się zmniejszył. Zadaję się z tymi, z którymi mi pasuje. Nie ubiegam się o niczyje względy. Lubi mnie ten, kto mnie lubi i to można nazwać przyjaźnią. Nie prowadzę rankingu przyjaciół, dlatego każdy z nich z osobna jest najlepszy! Czarnej listy też nie sporządziłam, ale można by wytyczyć kilka osób, które bez wątpienia by się na niej znalazły.

Nie lubię kiedy koś jest w czymś ode mnie lepszy, nie lubię nie rozumieć, dlatego poznawanie to moje hobby. Staram się dużo czytać. Czasem zadaję mnóstwo pytań, ale chcę zdobyć jasne informacje. Chcę zdobywać nowe doświadczenia, ale tylko ja, nikt inny, mogę zdecydować, co to będzie. Jeżeli mnie coś nie interesuje, po prostu puszczam to mimo uszu. 

Jak każda kobieta potrzebuję bezpodstawnego wyrozumienia. Wiem, że wymagam dużo, ale staram się nie pozostawać dłużna. Jeżeli coś robię, to wkładam w to całe serce. Może czasem jestem małostkowa, ale uważam to jako zaletę. Przydaje się to w szkole i w domu, bo czasem trzeba przyczepić się do byle pierdoły. Lubię zakupy i niespodzianki, ale tylko te pozytywne. Zwykle jakieś złe wieści, wcale nie zaburzają mojego ekosystemu, ale z przyzwyczajenia wolę te pozytywne. Nie lubię siedzieć w domu. Ciągle muszę coś robić. Stałe czynności mnie nudzą, dlatego moją rutyną nie jest rutyna. Uwielbiam zmiany i to, co nowe, gdyż można to odkryć. Moje samopoczucie w większym stopniu zleży od nastawienia, chociaż czasem mają na to wpływ czynniki pogodowe. W szare dni potrzebuję świętego spokoju, albo kogoś kto pozwoli mi o szarości zapomnieć. Nie mogę żyć bez książek, dostępu do internetu i słońca. Czasem wystarczy mi koc, kubek herbaty i głaszcząca mnie dłoń (tak, uwielbiam być głaskana). Rzadko jednak miewam złe dni. Częściej zdarza mi się tryskać energią! 

Powodzenia w czytaniu , a to jeszcze nie wszystko. 
Ciąg dalszy nastąpi. 
Czytaj więcej >

Życie Pi

"Nikt by tego nie wymyślił. Rozbitek na środku Oceanu Spokojnego przez siedem miesięcy dzieli szalupę ratunkową z tygrysem bengalskim. Taka historia na milę pachnie fikcją - a jednak wydarzyła się naprawdę." 

"Życie Pi jest o odnajdywaniu porządku we wszystkim co człowieka otacza, o umiejętności stawiania czoła przeciwnościom, a wreszcie o umiejętności łączenia ze sobą sprzecznych, wydawało by się, żywiołów."

"To alegoryczna opowieść o szukaniu własnej drogi duchowej."

"Powieść, która uniesie Cię wysoko ponad rzeczywistość." 


Z pewnością wielu z was kojarzy film pod tytułem Życie Pi. Zanim jednak powstała ekranizacja Yann Martel napisał książkę o takim samym tytule. Jakiś czas przed tym musiał poznać historię Pi Patela. Dużo z nim rozmawiał, odkrywał osobowość, tajemnice i zakamarki jego duszy. Nim go poznał, Pi przeżył przygodę swojego życia, za którą wielu z nas przeklinałoby los. Ten Pi, który jako młodzieniec nie lubił swoich przezwisk, ukochał zwierzęta i który wyznawał trzy religie na raz, został rzucony na środek Oceanu Spokojnego. Nagle stracił rodzinę i cały majątek, a w zamian dostał szalupę, tygrysa bengalskiego o imieniu Richard Parker i głęboką wiarę. Te czynniki przez siedem miesięcy trzymały go przy życiu. Nie wykończyły go głód, ani wzburzone morze. Z dnia na dzień zaczynał inaczej patrzeć na świat. Był coraz słabszy fizycznie, ale silny i sprytny psychicznie. Zdobywał pokarm dla siebie i tygrysa, miał patenty i genialne pomysły, na które w typowych warunkach nikt nigdy by nie wpadł. Jednak nie zawsze szczęście mu dopisywało. Bywały dni dosłownej bezsilności. W desperacji posunął się do rzeczy niemoralnych, ale nigdy nie pomyślał by się poddać, i nie poddał się... Wygrał życie. 

Z pewnością nie jest to typowa książka, którą można na szybko przeczytać i odłożyć w kąt. Ją trzeba przemyśleć. Czy tego chcemy czy nie, wryje nam się w pamieć. Na pewno nie wszystkim się spodoba. Z pozoru nie opowiada o niczym co nam dobrze znane i lubiane, jest głęboko uduchowiona, ale zapewne nie każdy tą duchowość odkryje od razu. Czytając ją nieraz mnie intrygowała, nieraz nudziła, no bo ile można czytać o tym jak żyje się w szlupie i łowi rybki by wykarmić tygrysa? Jak widać można. Przy ostatnim rozdziale byłam z siebie dumna, po pierwsze dlatego, że wytrwałam z tak trudną lekturą do końca, po drugie dlatego, że po części ją zrozumiałam. Ale tylko po części, bo trzeba być naprawdę dojrzałym i doświadczonym człowiekiem by rozszyfrować tą historię w pełni.
Czytaj więcej >

Szczęście - jedyna rzecz, która się mnoży jeśli się ją dzieli

Zastanów się czy jesteś szczęśliwa. Czy to, co robisz daje Ci radość? Czy nie masz poczucia marności? Czy osoby, z którymi dzielisz życie są tego warte? Czy pomagają Ci pewnie iść przez życie, czy tylko je uprzykrzają? Czy nie żałujesz chwil z nimi spędzonych? Czy czujesz się przy nich dobrze? Czy czujesz się doceniania? Czy podtrzymują twoje poczucie własnej wartości? Czy przy nich możesz być sobą? Czy akceptują i wybaczają, kiedy popełniasz błędy? Czy wspierają w trudnych chwilach? Czy nie wykorzystują Twojej dobroci? Czy jesteś dla nich warta coś więcej, czy może traktują Cię jedynie jako pocieszenie na złe dni? Czy możesz z nimi o wszystkim porozmawiać, będąc w pełni szczerą? Czy macie o czym rozmawiać? Dzielcie wspólne zainteresowania lub poglądy? Czy w ogóle was coś łączy? Czy Cię to nie niszczy? Zastanów się dobrze, a na końcu odpowiedz sobie na jedno cholernie ważne pytanie: czy jest sens ciągnąć to dalej.


Tag po raz kolejny! :)
1. Czym się interesujesz?
Hmm... wszystkim :) Dopiero odkrywam świat. Kiedyś wydawało mi się, że zainteresowania mi się nie zmienią, że zawsze będę uwielbiała tańczyć, czytać książki i leżeć, gapić się w sufit i fantazjować o niebieskich migdałach, albo przeglądać durne stronki internetowe. To się jednak zmieniło. Taniec już mi nie idzie, książki czytam nadal, ale w sporo mniejszych ilościach, a gapić się w sufit nie mam już czasu. Zamiast tego poświęcam czas blogowi, fotografii, perkusji. Potrafię przesiedzieć przed komputerem ucząc się Photoshopa. Lubię też podróżować i to własnie daje mi najwięcej radości! 

2. Co cenisz w ludziach?
Przede wszystkim dystans do siebie i pozytywne nastawienie! Strasznie nie lubię kiedy ktoś się nad sobą użala, zamiast wziąć się w garść i spróbować coś zmienić. Cenię też osoby szczere, nie chamskie, szczere

3. Twój ulubiony kolor?
Niebieski, żółty, zielony i... pudrowy róż.

4. Jakie jest Twoje największe osiągnięcie?
Osiągnięć mam mnóstwo, najwięcej tych osobistych. Jestem dumna z każdego swojego nowego doświadczenia, z każdego kolejnego pewnie postawionego kroku.

5. Gdzie chciałbyś mieszkać jak dorośniesz?
Najlepiej w małym domku, gdzieś na obrzeżach miasta, z daleka od ludzi. 

6. Masz rodzeństwo?
Młodszego brata. Czasem ciepię z nim ogromne katusze, ale bywa i przydatny. Jak widać kochamy się jak typowe rodzeństwo.

7. Jaką znaną osobę chciałbyś poznać?
Chciałabym strzelić sobie selfie z siatkarzami Asseco Resovi, ewentualnie z Mariuszem Wlazłym, Kurkiem, Możdżonkiem i z resztą tych przystojniaków. 

8. Grasz na jakimś instrumencie?
Uczę się grać na perkusji, ale na razie póki co gram niektórym na nerwach ;) 

9. Ulubiona książka?
Szeptem! Szeptem!! Szeptem!!! Czytałam ją już jakiś czas temu, ale póki co to najlepsza seria jaką kiedykolwiek miałam w rękach! 

10. Masz jakieś zwierzątko?
Piecha Bambiego. Kiedyś miałam też kociaki, ale wszystkie zginęły pod kołami samochodów :c

11. Jak masz na drugie imię?
Moje pełne nazewnictwo brzmi: Monika Małgorzata Magdalena :)
Czytaj więcej >

Insta mix #2

Kiedyś narzekałam na to, że nie wykorzystywałam maksymalnie każdego dnia. Czas uciekał mi jak piasek przez palce, a ja nie byłam w stanie go nijak spożytkować. Żyłam we własnym świecie poza kręgiem wydarzeń. Zawsze stałam z boku, tylko się przyglądając. Trudno mi powiedzieć czy było to dla mnie niewygodne. Czułam się z tym nie źle, ale i nie dobrze. Ograniczała mnie własna neutralność. Jakiś czas temu zmieniło się to kategorycznie. Nadal gonię czas, ale już nie mam beznadziejnego poczucia, że go zmarnowałam. Żyję chwilą i czasem brakuje mi dnia na dokończenie ważnych spraw. Bywa tak, że moje życie jest o krok przede mną. Wystarczy chwila otępienia, a można stracić poczucie stabilności. Warto jednak dać ponieść się emocjom. Można wiele stracić, ale jeszcze więcej się zyskuje. Zniknęła ściana, za którą kiedyś stałam. Teraz ja sama wybieram sobie kręgi wydarzeń i nie obchodzą mnie opinie ludzi, którzy nie są dla mnie ważni.
Jestem teraz dużo bardziej zadowolona ze swojego życia. Wiem, że to, co robię jest dobre, więc nie przejmuję się bezpodstawną krytyką. Nie dzielę czasu na tygodnie, miesiące lata. Każdy dzień jest inny i każdy na swój sposób równie piękny. Nie zastanawiam się czy ktoś mnie lubi, akceptuje, co o mnie myśli. Nie przejmuję się plotkami. Nie zastanawiam się jak bardo jestem szczęśliwa i co mogłabym mieć, a nie mam. Nie rozpamiętuję swoich błędów z przeszłości i nie żałuję tego,co było, ale doceniam chwilę. Nie analizuję każdego postawionego kroku i nie zastanawiam się dlaczego jest tak, a nie inaczej. 
Czytaj więcej >

Warszawa

Tydzień temu w piątek rzeszowska Siemacha zawitała na warszawskie salony. Cóż rzec mogę o naszej stolicy? Hmm... troszkę się zawiodłam. Miałam nieco inne wyobrażenie naszej Wawy. Najbardziej odrzucały mnie piękne klasyczne budynki pomieszane z wieżowcami i obskurnymi blokami. Wyglądało to tak nijak. Mogłyby zostać tylko stare budynki. Najładniejszym miejscem tam moim zdaniem jest Starówka - piękne kolorowe kamienice, dużo przestrzeni, ślepe uliczki biegnące w dół. 

















Dużo zwiedzaliśmy. Bywało, że do schroniska wracaliśmy około 23. Zaliczyliśmy Pałac Kultury i Nauki, Stadion Narodowy, Starówkę, Złote Tarasy, Muzeum Sztuki Współczesnej, Muzeum Powstania Warszawskiego, Centrum Nauki Kopernik i Planetarium w zaledwie niecałe trzy dni! Na dobry koniec wycieczki spóźniliśmy się na autobus powrotny. Takie nasze szczęście... ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło! W zamian szarpnęliśmy się metrem ;) W zawrotnej prędkości znaleźliśmy się już po drugiej stronie miasta. Tym razem na autobus wyszliśmy duużo wcześniej i z dwugodzinnym opóźnieniem wróciliśmy do Rzeszowa. 

Dlaczego w Rzeszowie wychodzi się na pole, a w Warszawie na dwór? 
Bo Rzeszowiacy są już na dworze, a Warszawiacy dopiero na niego wychodzą! 
:D 
Czytaj więcej >

Filmowo #2

Tym razem miałam okazję oglądać niezliczoną ilość komedii. Do opublikowania wybrałam tylko 4, które w jakiś szczególny sposób zapadły mi w pamięć. Postawiłam na reżysera Quentina Tarantino i jego dwie spektakularne produkcje, oraz polskie średnio stare filmy. 

Czytaj więcej >

Irfanview - program stworzony dla blogerów

  Każdy bloger spotkał się kiedyś z przerastającą jego najśmielsze oczekiwania ilością zdjęć. Mój pulpit i wszelkie foldery zasypywane były dotąd ogromem plików. Starałam się je jakoś grupować układać, ale taka pojedyncza zabawa z jednostką to mozolna praca. Każde zdjęcie trzeba odpowiednio nazwać, włożyć do danego folderu, ewentualnie zmienić rozmiar i niech spoczywa w pokoju. Po pewnym czasie upychałam już te zdjęcia byle gdzie i byle jak, żeby tylko nie zaśmiecały pulpitu. Odkryłam jednak dwa całkiem przydatne programy, które ułatwiają pracę z dużymi ilościami zdjęć i dzięki którym w łatwy sposób można zmienić nazwę, pogrupować, zmienić rozmiar i DPI - co jak dowiedziałam się na lekcji jest ważne w przypadku zdjęć wstawianych do sieci. 

Z Irfanview po raz pierwszy spotkałam się niedawno na lekcjach. Program ten od razu przypadł mi do gustu. Nie odkryłam jeszcze wszystkich jego możliwości, ale jestem na dobrej drodze. Dzięki niemu uporałam się z kosmicznymi nazwami zdjęć, z ich wielkimi rozmiarami, a teraz zwracam także uwagę na DPI. Już tłumaczę co i jak. 

Program możecie pobrać tutaj. Po ściągnięciu warto pobrać także spolszczenie (zależy jaki język wybierzecie). Irfanview ustawiłam sobie jako przeglądarkę domyślną, więc jest mi łatwiej otwierać w nim zdjęcia. 

Żeby dokonać zmian nazwy, rozmiaru itd. otwieramy w programie pierwsze lepsze zdjęcie i klikamy "b" (batch conversion).
Wyskakuje nam powyższe okienko. Tutaj robimy następujące rzeczy:
  1. Wciskamy "Options" i odznaczamy wszystkie zaznaczone okienka. Nie trzeba tego robić, ale jest to dla nas korzystne.
  2. W "Advanced" dokonujemy konwersji zdjęć (info niżej).
  3. Zmieniamy nazwę. Dodajemy ## (jak w przykładzie) aby każde kolejne zdjęcie miało numerację (patrz wyżej)
  4. Wybieramy miejsce zapisu
  5. Aby skonwertować/zmienić nazwę wszystkich zdjęć na raz znajdujących się w folderze, klikamy "Add all".
  6. Ostatnim krokiem jest zatwierdzenie i czekanie na rezultaty.
Ponadto w zakładce "Advanced" możemy zmienić rozmiar (1) i DPI (2) 
  1. Jeżeli zdjęcia będą wstawiane do internetu, wybieramy piksele, najlepiej dłuższy bok na 1000, a DPI 72. 
  2. Jeżeli zdjęcia przeznaczone będą do druku, wybieramy cm (długość obojętna), a DPI 300. 

Takim oto sposobem wszystkie zdjęcia mają jednakowe nazwy, rozdzielczość i zajmują mniej miejsca. 
Mój nauczyciel podsumował pracę w tym programie tak: Idealny dla blogerów. 
Chcecie wypróbować? Polecam!
Czytaj więcej >

Nie kłóćmy się!

  W pewnym prestiżowym magazynie dla kobiet przeczytałam kiedyś dosyć wartościowy artykuł dotyczący poważnej wymiany zdań, popularnie nazywanej "kłótnią". Na samą myśl o takich sytuacjach zamarza mi krew w żyłach. Przeżycia i doświadczenia z tym związane ma na pewno każdy, ale dam sobie rękę uciąć, że dla wszystkich są one jednakowo przykre i niosą za sobą niemiłe wspomnienia. Nieważne jak jesteśmy zacięci i pewni siebie w tej ostrej rozmowie - również cierpimy. Jak uniknąć tych przykrych spięć w domu/szkole/związku? Nic prostszego - k o m p r o m i s. 

1. Nie chodzi o to by zawsze mieć rację. 
Brzmi dziwnie, bo nikt nie zaczyna kłótni, zakładając że może tej racji nie mieć. Ale w tym przypadku akurat nie o to chodzi. Żyją na tym świecie Osobniki, które będą na wiercić dziurę w brzuchu, gryźć, kopać, męczyć, aż na skraju wytrzymałości będziemy musieli przyznać im rację. Wcale nie dlatego, że się z tą osobą zgadzamy. Zwykle dla własnego spokoju i zbycia problemu z głowy. Takie rozwiązanie problemu to nie rozwiązanie. Osobnik nie powinien zmuszać nas do przyznania słuszności swoim racjom, ale nas do nich przekonać. My z kolei nie powinniśmy zbywać problemu, bo w niedługim czasie on do nas powróci, razem z wierceniem dziury w brzuchu. Wiec pozostaje nam albo przyznać się do błędu, albo przekonać Osobnika do naszego punktu widzenia. 

2. "A nie mówiłam..."
Najgorsze co można usłyszeć, kiedy Osobnik nas przed czymś uprzedzał, my popełniliśmy błąd. Teraz ten błąd kosztuje nas podwójnie. Bo nie dość, że jesteśmy tego dobitnie świadomi, to jeszcze nas dołują "a nie mówiłam?!".

3. Raz nie zawsze, dwa nie często, trzy nie reguła.
Te złote słowa powinny być zakodowane w naszych głowach już na amen. Logika i własne mniemanie - to dwa najbardziej sprzyjające kłótni czynniki. Kiedy usłyszysz "zawsze" lub "regularnie" natychmiast włącza się w naszym systemie odpornościowym logiczna obrona. Zażądamy dat, godzin, minut i sekund zdarzenia. Nie otrzymamy ich z przyczyn oczywistych i olejemy problem. Często robimy tak, że nawet kiedy Osobnik ma rację, ale używa błędnej argumentacji, wyśmiewamy całą argumentację z tezą na czele. A może jest w tym nutka prawdy? Nie należy jednak przesadzać "ty nigdy" i "ty zawsze".

4. "Musimy porozmawiać"
I nagle taka cisza w domu. Osobniki wertują cię wzrokiem, a ty boisz się mrugnąć. Stoisz przyparty do ściany, kiedy oni oczekują wyjaśnień. Czyż nie lepiej by to wyglądało, gdyby poruszyć temat przy wspólnym obiedzie, w miłej atmosferze, jeżeli już? Zawsze lepiej się rozmawia kiedy jest się na równi z Osobnikami. Zresztą, najlepiej byłoby w ogóle tematu czasem nie poruszać. Bo po co zaprzątać sobie głowę głupotami? 

5. Dlaczego taki/taka jesteś?
Odpowiedziałbym, gdybym wiedziała. Taka, czyli jaka? Skąd mam takie, a nie inne zwyczaje, maniery? Kto mnie tak wychował? Dlaczego to lubię i dlaczego to robię? Taka po prostu jestem, a wy musicie to zaakceptować i kochać mnie właśnie taką, tak jak ja akceptuję i kocham was. 


Dostrzegam zmiany. Nie kłócę się już tak często z rodzicami jak było to przed rokiem, dwoma. Kiedyś sytuacja w moim domu była nie do zniesienia. Rzadko kiedy mięliśmy okazję do szczerej rozmowy. Teraz jest to na porządku dziennym. Oczywiście są małe spięcia, bez nich się nie obejdzie, Ale wiemy już jak się godzić. Dzięki rozmowie poznaliśmy się lepiej. Wiemy co lubimy i tolerujemy, a czego nie. Na twarzy mamy częściej pojawia się uśmiech. Często również mnie pozytywnie zaskakuje. Z tatą nigdy nie miałam większych spięć, zwykle jeżeli już to o poglądy światowego formatu, lub typowo kulturowe (jaki film dzisiaj oglądamy :))
Czytaj więcej >

Pizza Korona

  Jakiś czas temu, kiedy czasu było pod dostatkiem, miałam okazję sama trochę pokucharzyć. Przepisów i zapału było w brut. Jednak przeglądając stronki wiele blogerek polecało i zachęcało do zrobienia domowej pizzy korony. Pizza ta jest trochę inna niż wszystkie. Odróżnia ją przede wszystkim dziura po środku. Ja znalazłam przepis bardzo prosty do zrobienia i sprawdzony zarazem. Mojej rodzince bardzo posmakowała, kosztowna też nie jest. Może jedynie trochę pracochłonna, ale za to sprawdzona. Ilekroć ją przygotowywałam, zawsze się udawała :)

Dwa podejścia tak samo udane :)

Składniki na ciasto:

  • 3 szkl. mąki
  • 30 g drożdży 
  • 2 łyżki mleka
  • 1 łyżeczka soli
  • szczypta cukru
  • 2 łyżki oleju
  • 1 szkl. letniej wody
Składniki na sos pomidorowy:
  • 300 ml przecieru pomidorowego 
  • 1 ząbek czosnku
  • 1/2 łyżki oliwy 
  • 5 listków bazylii
  • 1/2 łyżeczki suszonego oregano 
  • sól 
  • pieprz
Ale uwaga! Sos można przyrządzić po swojemu. Nie musi się on składać z wymienionych składników. Ja np. kiedyś, nie mając nic pod ręką, przygotowałam go z keczupu, majonezu i mnóstwa przypraw.

Sposób wykonania:
  1. Drożdże ze szczyptą cukru rozpuścić w ciepłym mleku i odstawić na 10 min.
  2. Mąkę przesiać do miski, dodać sól, drożdże z mlekiem, wodę i olej
  3. Zagnieść ciasto i wyrabiać ok 5 minut. 
  4. Przykryć ścierką i odstawić w ciepłe miejsce na około 1h.
  5. Międzyczasie przygotować sos: na oliwie zeszklić drobno pokrojony czosnek, wlać przecier, dodać zioła, sól i cukier. 
  6. Dusić na małym ogniu około 20 min. na koniec doprawić mielonym pieprzem
  7. Ciasto wyłożyć na stolnicę (a najlepiej od razu na blachę) oprószoną mąką. Rozciągnąć lub lekko rozwałkować, tworząc koło. 
  8. Na środku ciasta lekko nakreślić koło i rozciąć je na 4 części
  9. Nie pokrojone ciasto posmarować sosem i ułożyć dowolne dodatki (w moim przypadku: salami, pieczarki i ser)
  10. Trójkąty, które powstały po pocięciu środka, zawinąć na wierzch i podłożyć pod brzeg ciasta
  11. Wierzch posmarować mlekiem i posypać dowolnymi przyprawami. 
  12. Odstawić na 10 minut by ciasto się napuszyło
  13. Piec 10-15 minut w 220 stopniach
Smacznego :)


Czytaj więcej >

Aż w jedną krótką chwilę pojmiesz po co żyjesz

  (...) Słuchaj jak dwa serca biją, co ludzie myślą to nieistotne
Kochaj mnie nieprzytomnie (...)
Kochaj mnie namiętnie tak (...)
Jakby świat się skończyć miał (...)
Aż w jedną krótką chwilę pojmiesz po co żyjesz!

Uwielbiam pisać pod wpływem chwili i emocji. Dzisiejsza notka miała być całkowicie o czymś innym, ale temat, który chciałam poruszyć nie zając - nie ucieknie. Mam w sobie tyle pozytywnych uczuć, którymi chciałabym się podzielić z całym światem. Nie mogę usiedzieć w miejscu, śpiewam skaczę, nie potrafię się skoncentrować. Ale nikt teraz tego ode mnie wymaga. Niby taki szary, pozbawiony emocji jesienny dzień, a taki piękny! Pełen dobra, spontaniczności, miłości! Mam nadzieję, mam energię, mam dla kogo działać, mam Ciebie, a Ty jesteś moją siłą. 

Nie uciekajmy przed życiem. Dobre chwile spotykają nas codziennie, ale jesteśmy do nich tak przyzwyczajeni, że nawet ich już nie dostrzegamy. Złe dopadną nas prędzej, czy później, ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. A więc nie bój się życia. Nie zawsze jest idealnie, bywa tragicznie, ale mamy nadzieję, mamy siebie i dopóki jesteśmy, musimy żyć, musimy czuć, musimy cierpieć, musimy kochać.


Czytaj więcej >

Insta mix


  Jak zwykle wielkie opóźnienie z wrześniowym podsumowaniem.. Czas biegnie tak nie ubłagalnie szybko, mija dzień za dniem, a ja już nawet nie staram się tego kontrolować, bo po co? Nie widzę potrzeby w rozległym planowaniu, bo i tak co chwilę te plany zmieniam. Samo z siebie wychodzi tak, że muszę łapać chwilę i żyć na jednej wielkiej spontaniczności. Zaczynam się już przyzwyczajać, powiem nawet więcej. Podoba mi się to! Rutyna rutyną, ale jeżeli można sobie jakoś urozmaicać codzienność to róbmy to.

Na koniec trochę sentymentalności - lato 2014 


Czytaj więcej >
Create your space © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka