Christmas


  Ja już po dwóch wigiliach i czekają mnie kolejne dwie. Nareszcie nadszedł ten czas upragnionego odpoczynku. Ale zanim odpoczynek to trzeba się trochę nabiegać... Czekają mnie generalne porządki, zakupowe szaleństwo i kuchenne rewolucje, dlatego też postanowiłam zacząć wszystko ogarniać już od jutra. Ta prawdziwa wigilia dopiero za 4 dni, a w sklepach, galeriach i na ulicach już od miesiąca chodzą mikołaje, jeżdżą renifery, migotają wszechobecne światełka... Boże Narodzenie stało się bardzo komercyjnym świętem przez co tak naprawdę traci swój urok. Świąteczne dekoracje nie robią żadnego wrażenia, bo się po prostu nudzą. Ileż można się tym zachwycać? Z drugiej jednak strony patrząc, to święta same w sobie nie znudzą się nigdy.  To zawsze jest ten wyjątkowy klimat. Lubię przygotowania, bo tak naprawdę wtedy najwięcej czasu spędzam z rodziną. Lubię pomagać mamie w kuchni, piec ciasteczka, rozmawiać z nią, śmiać się i obsypywać się mąką. Lubię z tatą i z bratem ubierać choinkę, obkręcać się w lampki i zakładać bombki na uszy, wymyślać i robić nowe ozdóbki i śpiewać przy tym "Last Christams". Lubię spędzać Wigilię w ich gronie. Czasami jesteśmy sami. Czasami jedziemy do babci. Lubię nakładać im na talerze wigilijnego karpia, pierogi i ubóstwiany przeze mnie barszczyk z uszkami :))))  Lubię chodzić z nimi na pasterkę, śpiewać kolędy, podziwiać szopkę betlejemską. I wcale nie potrzeba tu dużo komercji żeby święta były magiczne. Wystarczy bliskość, miłość i wsparcie rodziny :)

Czytaj więcej >

Jeździec z nikąd

  

Nowoczesny western z Johnnym Depp'em oraz Armie Hammer na czele podbija serca nie przekonanej do tego gatunku filmu widowni.

Jest sobie sobie pewna historia... Opowieść... Historia, jak to historia, w pewnym miejscu się zaczyna, ale niekoniecznie się kończy. Podobnie jest z tą produkcją. Zaczyna się przeciętnie... Tu jacyś Indianie, tam typowi Amerykanie, próbujący się pozbyć Indiańców. Tu zacofanie, tam gospodarka się rozwija i tak toczy się życie. Jakieś małżeństwo, jakieś morderstwo, trochę strzelaninki i wszystko jest dosyć przewidywalne, dopóki do akcji nie wkroczy Lone Ranger ze swoim toważyszem. Punktem kulminacyjnym jest spotkanie obu głównych bohaterów, którzy z zwykłego westernu stworzą komedię, dramat i romans w jednym. Wątki i fabuła rozwiną się do tego stopnia, że nie będzie się chciało przestać oglądać. Film jest nadzwyczaj długi, ale to i tak mało. Pełno śmiechu i dobrej zabawy dla całej rodziny, chociaż bywają sceny drastyczne.
Czytaj więcej >

Coraz bliżej święta!

  Hej Miśki. Jak tam humorek? Czujecie już nadchodzące święta? Zostało nam praktycznie niecałe dwa tygodnie i upragniony odpoczynek. Jupikajej. W tym roku bardziej pachnie świętami niż dotychczas. Wszędzie już lampki, choinki, mikołaje i inne świąteczne gadżety. To już drugi tydzień adwentu czyli przygotowań do świąt. Nie chodzi tu tylko o zakupy, prezenciki a później puste przeżycie wigilii, ale przede wszystkim na duchowe przygotowanie. W tym roku postanowiłam to wziąć na powaznie, gdyż do tej pory miałąm poczucie, że nie do końca przeżywałąm te święta tak jak powinnam. Zawsze czegoś brakowało. Ten klimat nie był do końca taki, jak powinien być. Póki co od dłuższego czasu staram sie nad sobą pracować. Średnio mi to wychodzi, ale przynajmniej już wiem, jaka chcę w życiu być. Przymiotnikami określić się tego nie da, ale ważny w tym wszystkim jest cel! :)

Czytaj więcej >

Sto lat Sto lat!


 19 listopada 2011 rok! Pamiętacie ten wyjątkowy dzień? Pewnie, że pamiętacie ;) To dokładnie dwa lata temu zaczęłam prowadzić własną działalność i wypisywać na tym blogu bzdety, ciekawostki i.... bzdety. Chciałam dzielić się z wami moją codziennością i po części mi to wychodziło, chociaż trzeba przyznać, że ostatnimi czasy różnie to bywało... Szczególnie w ostatnim czasie trochę popadłam w wir obowiązków (*czytaj: lenistwo). Jednak od czasu do czasu wracam, bo tak, jak już kiedyś wspominałam, żaden blogowicz nie zostawi swojego bloga na pastwę losu. Jakby nie był, to właśnie tu  zapisaliśmy sporączęść swojej przeszłości. Niezależnie od tego, co by się nie działo (burze nie burze; tajfuny; tsunami; pioruny siarczyste, ogniste) to ja zawsze będę tu wracać. Amen. 

"2(0) lat minęło jak jeden dzień. Nie masz co wspominać? Lepiej swe życie zmień!" 
Czytaj więcej >

Weekend!

  Uff nareszcie! To pierwszy w tym roku szkolnym tak męczący mnie tydzień. Toczył się bez końca.. Myślałam, że nie dożyję do piątku, ale jak widać na moim myśleniu się skończyło :))) Żyję i miewam się dobrze, chociaż jak myślę o kupie nauki i obowiązków to mi słabo i ciśnienie skacze. Nie ma co, szkoła zaczęła się już na dobre i jak na razie nie ma co myśleć o dłuższym odpoczynku. Dobrze, że przed nami trzy dni wolnego, bo potem chyba dopiero w grudniu będziemy mogli odetchnąć od natłoku spraw. Co dziwniejsze (a nikt mi jeszcze nie powiedział, że jestem normalna) lubię mieć dużo na głowie. To motywuje mnie do działania i sprawa, że nie mam czasu aby go marnować. Staram się w pełni wykorzystywać każdy dzień, każdą chwilę. Są tego dobre i złe strony. Mam z tego satysfakcje bo lubię działać i dawać coś od siebie. Niektórzy natomiast mówią, że się niedługo wykończę. Owszem, męczy mnie to bardzo, ale w końcu coś za coś. Tak naprawdę to od dłuższego czasu nie mam zbyt wiele czasu dla siebie. Albo zajmuje się nauką, albo poświęcam czas na pisanie artykułów do szkolnej gazetki. Spotkania z przyjaciółmi odkładam na drugi plan, bo na pierwszym jest mój chłopak. I tak to już jest. Niektórzy znajomi mnie rozumieją, inni trochę mniej, ale wybaczają mi zaniedbanie z mojej strony, za co im chwiała! Nie pozostało wam nic innego jak życzyć mi powodzenia w ogarnianiu tego wszystkiego :))

Czytaj więcej >

Popiszemy?

letter
  Hej kochani! :) Tym razem przybywam do was z pomysłem i zapytaniem co na jego temat sądzicie. Mianowicie chodzi mi o coś w stylu "postcrossing". Pomyślałam sobie, że żeby bardziej zaangażować się w blogowanie musicie mnie tu wciągnąć na maksa. Dla jasności chodzi mi o zwyczajne wysyłanie do siebie listów lub kartek. Teraz większość konwersacji odbywa sie za pomocą Internetu, a zanika tradycyja poczta. Może czas to zmienić? :) Możemy przyczynić się do podtrzymywania poczty a zarazem dzięki temu lepiej się poznać. Kawałek kartki, pocztówki czy znaczka pocztowego majątkiem nie są, a myślę, że warto. Możemy pisać o wszystkim, możecie mi się zwierzać i ja też chętnie to zrobię, bo wiadomo, że zawsze to inaczej pogadać z kimś "obcym". Można też stwierdzić, że takie listy fajnie też się czyta z perspektywy czasu :)

Co o tym sądzicie? :) Chętni proszę podać maila! Wyślę wam mój adres :) 
Czytaj więcej >

Dryń dryń dryń!

czarno-białe  Kiczowata melodyjka każe otworzyć Ci oczy. Kiedyś jako budzik miałeś ustawioną swoją ulubioną piosenkę, ale szybko ją przez to znienawidziłeś. Teraz popudkę zapewnia Ci polifoniczna melodykja. Jest ona tak denerwująca, że trudno ją zignorować. To dobrze, przynajmniej nie zaśpisz. Po omacku szukasz ręką telefonu, budzika, czegokolwiek co ćwierka Ci nad głową o 6 rano. Wyłączasz grające "coś" i delektujesz się nastałą ciszą. Odpływasz na moment myślami gdzieś daleko. Jednak nie na długo bo, gryzie Cię sumienie, że znowu się spóźnisz na pierwszą lekcję. Pora wstawać, więc wstajesz. A raczej siadasz na łóżku. Palcami otwierasz prawe oko. Potem lewe. Przydałyby się zapałki żeby podtrzymać powieki. Czekaj, czekaj... Jest ciemno, czyżby zegarek się pomylił? Niee.. po prostu nadal masz zamkniete oczy. Jednak myśl, że godzina jest zbyt wczesna utwierdza Cię  w przekonaniu, że do autobusu jeszcze sporo czasu. Przewalasz się na drugi bok i ucinasz drzemkę. W sumie tak na prawdę nawet nie wiesz czy w efekcie się obudziłeś czy nie. Ale to nie jest istotne. 
...
  Istotny jest teraz fakt, że za 15 minut autobus, Ty jeszcze w piżamie biegasz po całym mieszkaniu, z pełnymi ustami w poszukiwaniu czystego ubrania, ksiażek i innych niezbędnych życiowych akcesoriów. Potykasz się o własne nogi, budząc resztę domowników i uparcie twierdzisz, że wcale nie zaspałeś. Przewalasz dom do góry nogami, ostatecznie już kożystasz z łazienki i wreszcie z impetem wypadasz z domu. Najpierw szybkim krokiem zmierzasz ku przystankowi, dopiero kiedy autobus pojawi się na horyzoncie puszczasz się pendem.
...
  Zmachany wsiadasz. W autobusie nie ma już miejsc siedzących ale i tak cieszysz się, że nareszczie możesz odetchnąć. Zakładasz słuchawki na uszy bo wiesz, że czeka Cię dwudziestominutowa podróż do szkoły. Staruszka siedząca obok przygląda Ci się uważnie. Od czasu do czasu uśmiecha się pod nosem. Coś nie tak? Chyba się nie uczesałem, przypominasz sobie zszokowany. Tak na prawdę nie masz pojęcia o sińcach pod oczami i nie do końca domytej twarzy, która świeci wypustkami. Nawet przez myśl Ci nie przechodzi jak koszmarnie dziś wygladasz. Odruchowo odwzajemiasz uśmiech i dopiero wtedy zdajesz sobie sprawę, że na zębach masz jeszcze resztki śniadania. Na domiar złego taki ścisk w tym autobusie, że ledwo oddychać można. Czujesz się jak ananas w puszce. Taki skrępowany i jeszcze spać Ci się chce. Zamykasz oczy. Autobus hamuje a ty lecisz przd siebie, do póki ktoś lub coś nie stanie Ci na drodze. Uff. Tym razem Ci się udało i nie straciłeś żadnego z cennych zębów. W końcu z ulgą wysiadasz z autobusu. Podnosisz głowę i cieszysz się chłodnym zanieczyszczonym, miejskim powietrzem. Teraz tylko bezpiecznie dotrzeć do szkoły. Co to dla nas ;)
Czytaj więcej >

Kod Leonarda da Vinci - książka


Książka, która pobudza wyobraźnię, wyostrza zmysły i pokazuje nam, jak zadziwiająco trudne zagadki są tak na prawdę dziecinnie prostymi łamigówkami. Czytając ją od deski do deski razem z bohaterami odkrywamy zaskakujące tajemnice. 

  Robert Langdon (stały bohater powieści Browna) tym razem ma za zadanie odnaleźć zabójcę wybitnego kustosza Luwru - Jacques'a Sauniere'a i rozwiązać pozaostawioną mu przez niego zagadkę. W akcji toważyszyć mu będzie agentka z wydziału kryptologii a zarazem, wnuczka Jacques'a - Sophie Nevu. Zawiłe fakty i niepoprawne zagadki w efekcie doprowadzają ich do odszyfrowania tajemnicy, którą Sauniere chronił, poświęcając swoje życie. Nic nie jest jednak zbyt proste. Cały czas na ogonie siedzi im policja oraz tajni wyznawcy Opus Dei. Robert i Spohie stają na celowniku tych dwuch organizacji. 
Kto zabił Jacques'a? 
Jaką tajemnicę skrywał kustosz?
Co jest tak cennego, że każdy chce to mieć? 
Nie będę wam spojlerowac ;) Przeczytajcie sami. 



Czytaj więcej >

Otrzęsiny :))

   Dzisiejszy dzień z pwnością przejdzie do historii. Otrzęsiny klas pierwszych to mega święto w mojej szkole. Bo tak jak wspominałam, tam chodzi przede wszystkim o dobrą zabawę ;) Jako jedna z czterech klas mieliśmy przedstawić scenkę z Gracjanem Rostockim i zatańczyć harlem shake'a. Mieliśmy sporo czasu aby się przygotować, ale my jesteśmy tak bardzo zorganizowaną klasą, że wszystko było praktycznie na spontanie :P Do ostatniego momentu, nie byłam do końca pewna co mam na tej scenie odwalić, co se sobą zrobić ale jaoś to wyszło. Ludzie mięli pełny zaciesz, ale jak sie błaźnić to wszyscy!

Pierwsza, generalna i ostatnia próba ;)
Joł men :D

Czytaj więcej >

trololololololo.....

...
  No i nie mogę przestać ani pisać ani nie pisać. Ilekroć postanawiam, że tu coś naskrobię to jedank po dłuższym namyśle stwierdzam, że mi się nie chce, a jak już stwierdzę, że z blogiem koniec to jednak, mam nagle niezrozumialą potrzebę przypomnienia wam, że jeszcze żyję. To chyba się nazywa kryzys wieku średniego. Nie wiem co ze mną nie tak, ale to wszystko zaczyna mnie niepokoić. Wszystkie przyjemnostki i hobby zrzucam na dalszy plan, a w zamian zajmuję się nauką. To, że rzadko zaglądam na bloga to już norma, ale żebym zaprzestała szkicowania? czytania? oglądania anime? (tak tak - od niedawna mnie to kręci). Serio muszę coś ze sobą zrobić, bo się wykończę nawet o tym nie wiedząc. Nawet nie dziwi mnie już to, że nikt tu nie zagląda. Serio... pisząc to mam autentyczną świadomość, że monologuję... No trudno. Lubię sobie czasem pogadać sama do siebie. Czy to dziwne? 

Dobra, koniec narzekania i zwierzeń! Najwyższy czas coś ze sobą zrobić! 
Oto lista postów, które zamierzam opublikować w najbliższym czasie: 
  • Manga a Anime
  • Nowa klasa 
  • "Kod Leonarda da Vinci" Dan Brown.
  • Szczęśliwą być 
  • Zmiany w przyjaźni
To kilka takich notek tematycznych. Muszę się jakoś zmobilizować wiec obiecuję, że niedługo się tu pojawią :)))

Pozdrowionka :)
Czytaj więcej >

Trochę się pozmieniało.

  Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Od dłuższego czasu nic tu nie pisałam z powodu zwyczajnego lenistwa. Chyba zaczynacie się już przyzwyczajać... ;) Pomimo postanowień, całkowicie to olewałam. Dlaczego? I don't know. Chyba potraktowałam bloga jako ciężący mi obowiązek, który pochłaniał sporo czasu. Czy zmieniłam już do tego podejście? Nie wiem, i nie mogę wam obiecać, że cokolwiek się tu zmieni, że zacznę pisać częściej. Po prostu piszę kiedy mi się chce i kiedy mam ochotę i czas.
 Także tego... no... :D Zacznę chyba od tego, jak mi się żyje. Trochu się pozmieniało. Koniec wakacji, nowa szkoła, nowi znajomi, spełnione marzenia! - i to jest chyba w tym wszystkim najważniejsze!

  Ale od początku :))

  Koniec wakacji: OOOOMMMMGGGG! Już? Tak szybko? - zapewne nie tylko ja zadawałam sobie takie pytania... Pod koniec sierpnia chyba nikt nie dopuszczał do siebie myśli, że niedługo już do szkoły. Koniec wakacji był zarazem końcem lata i przygód. Tak mi się przynajmniej wydawało. Nie zmienia to jednak faktu, że były to jedne z najbardziej udanych letnich ferii w moim życiu. Wtedy zaczęłam pojmować ile mogę, ile potrafię. Zaczęłam zadziwiać samą siebie. Zaczęłam wierzyć, że marzenia sie spełniają :)

  Nowa szkoła: "Boże, co ja tu robię?" - ciągle nasuwało mi się to pytanie. "Gdzie ja jestem?, Co to za ludzie?, Gdzie moi znajomi i przyjaciele?" Mimo, że wiedziałam, iż gimbaza to już przeszłość, to jakoś nie zdawałam sobie sprawy z tego, że zaczynam nowy rozdział. Zaczynam wszystko od początku, mam wyzerowane konto... Nie myślałam o tym, że już nigdy wiecej nie zobaczę na szkolnym korytażu, Sylwii, Marcina, Norberta, Adriana i całej reszty szalonych osób, z klasy.
  Nagle tak jakoś się złożyło, że poznałam Paulinę, Pawła, Izę, Żanetę, Klaudię, Łukasza, dwuch Dominików, Bartka, Mateusza, Kacpra, Filipa, Kamila, Karolinę, Gośkę, Marcina, Sebastiana, Adama, Kubę i Patryka. I się zaczęło. Myślałam, że po gimnazjum już nie będę mieć tak zgranej klasy. A tu proszę :) Bardzo pozytywne zaskoczenie :) Po kilku dniach nauki w mojej nowej szkole mogłam jasno stwierdzić, że znam tych ludzi od dziecka, chociaż oczywiście tak nie było. Z początku w klasie tworzyły nam się grupki, ale jakoś się to rozbiło i z każdym dniem integrujemy się coraz lepiej :) Mam w klasie samych wariatów, co mnie bardzo cieszy :D Przypadli nam też bardzo fajni i szaloni nauczyciele, dlatego nigdy nie jest nudno. Co chwilę mamy z czegoś bekę, coś ktoś głupiego powie, coś głupiego zrobi, coś głupiego wyjdzie samo z siebie i wszyscy w śmiech :)
  Muszę też przyznać, że czuję iż szkołę i profil wybrałąm dosyć trafnie. To co mnie przekonało do tej szkoły to to, że ludzie tam nie żyją samą nauką. Oni tam po prostu dobrze się bawią. Jest tam tyle organizacji, tyle przeróżnych stowarzyszeń i kółek tematycznych, że z pewnością każdy znajdzie coś dla siebie. Myślę, że ta szkoła pozwoli mi się spełnić i z tą myslą własnie chodzę tam codziennie z grymasem na twarzy - bo szkoła to jednak szkołą :D 
Czytaj więcej >

World War Z


Kiedy rozmawiałam z koleżanką o filmach, ona powiedziała mi, ze ten film to jakiś kicz. Niby horror o zombiakach, ale kto w dzisiejszych czasach boi się postaci, które w grach i większosci starych (niestrasznych) horrorów są na porządku dziennym?..

Czytaj więcej >

Serca w górę, bo Polska jeszcze nie raz wygra mecz ♥‎


 Aaaaaaa.!!!!!!!!!! Kiedy pomyślę o tegorocznej Lidze Światowej, to chce mi się krzyczeć. Podczas oglądania meczu z Bułgarami nie mogłam dopuścić do siebie myśli, że przegramy... A jednak. To było jak zły sen. Pragnęłam jak najszybciej się obudzić i odetchnąć z ulgą. Jednak porażka stała się rzeczywistością. Bułgaria odegrała się na nas i powstała po tamtegorocznej porażce i kompromitacji. Wtedy to my byliśmy liderami. Oni nie dopuszczali tego do siebie. Wyśmiewali naszych siatkarzy, życzyli im śmierci... My cierpimy w milczeniu. Podczas meczy z USA byliśmy dobrzy, towarzyszyło nam szczęście. Co się stało w Bułgarii? Trzeba przyznać, ze gra naszych siatkarzy pozostawiała dużo do myślenia, ale teoretycznie szanse były wyrównane. Dlaczego to oni okazali się lepsi? Dlaczego nie graliśmy w tych meczach "naszej polskiej siatkówki"? Z każdą chwilą pytań jest coraz więcej. Pytania te sprowadzają się tylko do jednej porażki... Jednak spójrzmy na to z innej perspektywy. Już we wrześniu rozpoczynają się Mistrzostwa Europy, mamy więc dużoo czasu by odetchnąć, przeanalizować co było dobrze a co źle, co trzeba poprawić i jak trzeba grać aby wygrać. SERCA W GÓRĘ BO POLSKA JESZCZE NIE RAZ WYGRA MECZ 
Czytaj więcej >

Poznajcie Gryzonitę

  Był deszczowy (a może słoneczny) dzień, kiedy wracając ze szkoły mój znienawidzony - ukochany brat usłyszał bardzoooo donośne miałczenie kociaka. Kot znajdował się na drzewie w gąszczu gałęzi i prawdopodobnie nie wiedział jak z niego wyjść, jak zejść. Brat Kurdupelek nie umiał go stamtąd wydostać (a może mu się nie chciało?)... no w każdym razie po jakimś czasie kot wylądował na ziemi. Był mega przestraszony, glodny i drapieżny... ciągle mialczał, jakby krzyczał. Nocami nie dawał spać, budził wczesnym rankiem ciągle o coś się upominając. Tęsknił za mamą? Bardzo możliwe... Teraz już tak nie "krzyczy" jednak ciągle jest głodny (podał się od właścicielki :D), lubi gryźć palce (stąd imię (mojego autorstwa)), skacze po nogach i okropnie drapie. Gryzonita jest najbardziej szalonym kotem jakiego kiedykolwiek widziałam. Normalne zwierzęta się tak nie zachowują, no ale w końcu kocica. Osobniki płci żęskiej już ponoć takie są ; )


Czytaj więcej >

nie powiem jak masz kochać mnie!

  Kochałam...
... i nadal kocham.
 Trwa to niezmiennie.
 Czasem, kiedy długo go nie widywałam, kiedy była cisza, jak makiem zasiał, kiedy byłam sama ze sobą, udawało mi się skoncentrować na czymś innym, trochę zapomnieć... zatpić uczucia na samym dnie. 
Ale wystarczyło jedno spojrzenie, jedno glupie "hej" by to wszystko odbiło się od dna i z wielkim impetem wylalo się niczym fala wulkanu, pażąc od środka. 
Pażac przyjemnym ciepłem, uczuciem, które tak dobrze znałam... znam...
I znowu zaczynam się modlić, starać się...
Ale czy on to dostrzega? 
Robię wszystko co w mojej mocy.
A on?
Wiekszość mi mówi "To widac, że mu się podobasz, że jest zakochany"
Ja tego nie widzę. 
Wybacz, ale oczekuję dużo więcej. 
Może jestem zbyt wymagająca, ale taka już jestem i nikt tego nie zmieni. Przynajmniej wiem czego chcę.
A Ty? 
Raz piszesz codziennie, a raz trzymiesięczna przerwa...
Raz widujemy się często, a potem rok odwyku? 
JA TAK NIE UMIEM! 
nie chcę umieć.
Chcę byś był zawsze blisko, zawsze pod ręką, zawsze dostępny.
Chcę Cię wpuścić do mojego życia i sprawic byś był dla mnie całym światem. 
Chcę razem z Tobą cieszyć się z najmnieszych rzeczy.
Chcę byś się ze mną śmiał i ze mną płakał. 
Chcę byś był przyjacielem. 
Czytaj więcej >

Dzień przytulania < 3

sorry  JA PIERDOLE...
Jestem taka niesłowna, że aż mi siebie żal...
I nie chodzi tu tylko o to, że obiecywałam sobie i wam, że już nigdy więcej nie będę zaniedbywać bloga.... Bo będę. Żeby tu coś napisać trzeba mieć natchnienie, co nie zawsze mi towarzyszy, ale własnie dzisiaj dostałam takiego olśnienia żeby się nad sobą poużalać. Zdaję sobie sprawę, że nie było mnie prawie miesiąc, ale mam nadzieję, że nie wszyscy już o mnie zapomnieli :3 Prawda ?
  Wracając do tej mojej niesłowności to przez to mi się trochę oberwało. Zawiodłam bliską koleżankę, która mi ufała... A co najgorsze nie zawiodłam jej po raz pierwszy.... To się nazywa mieć tupet xd Tak wiem... powieście mnie i zetrzyjcie zwłoki, ale co ja poradzę? Czasu już nie da się odwrócić. Prawdopodobnie kiedy wygadywałam tą wielką, życiową tajemnicę, nawet nie byłam tego świadoma. Mówią, że zaufanie jest jak kartka papieru, raz zniszczona już nigdy nie będzie taka sama... Ponoć to prawda. Jednak szkoda, ze w moim przypadku się to nie sprawdza. Jak ja kogoś zawiodę to jest wielka afera, foch forever z przytupem i melodyjką. Ale jak ktoś zawiedzie mnie to ten foch trwa zaledwie pięć minut, bo ja jakoś nie potrafię i nie chcę się gniewać. Nie chcę mieć wrogów... Ale mnie można oszukiwać..., można podrwić..., można wygadać tajemnicę i zniszczyć zaufanie, bo u mnie ono nie jest kartką papieru tylko regenerującym się naskórkiem. Co prawda blizny zostają. ale teoretycznie już nie boli...
  Także podsumowując (zwracam się teraz do całej ludzkości), nie miejcie mi niczego za złe. Dziś dzień przytulania, więc wybaczcie wszystko, wymażcie z pamięci bo co złego to nie ja ;3 i chodźcie się potulić  
  
Czytaj więcej >

Dobry humor to podstawa.

  Nie ma to jak dobre podejście. Bez tego nic nam się nie uda, a nawet jeżeli już to nie będziemy mieć z tego satysfakcji. Do takiego wniosku doszłam właściwie przed chwilą, zastanawiając się o czym by tu napisać xd Mam teraz tyle pomysłów na bloga, że nie wiem od czego zacząć. Ostatnimi czasy miałam okazję obejrzeć kilka bardzo świetnych (jak ja to mówię) filmów, którymi chcę się z wami podzielić. Moją głowę od środka rozsadza napływ inspiracji. Wszystko byłoby cudownie, gdybym miała ciut ciut więcej czasu. Dla mnie 24h na dobę to stanowczo za mało. Niby jestem już po egzaminach i nie powinnam mieć takiego zapierniczu, ale teraz to jest kompletna masakra. Tydzień temu miałam bierzmowanie, więc na egzaminy parafialne i diecezjalne też nie muszę się już uczyć, ale w szkole z powodu braku konkretnego zajęcia, każą nam tworzyć przeróżne prezentacje, papierowe i multimedialne, z którymi już nie wyrabiam. Wczoraj robiłam z koleżankami projekt na niemiecki, dzisiaj jak tylko skończę pisać notkę muszę zrobić na chemię i na geografię... Z tego pamiętam czeka mnie jeszcze prezentacja z fizyki. M A S A K R A ! Do tego muszę jeszcze z przyjaciółmi nagrać zaległą audycję radiową na j.polski... Postanowiłyśmy dzisiaj, że będzie ona dotyczyła ekologii. Oczywiście zrobimy to z humorem. Zaczęłyśmy już pisać scenariusz. Chłopcy nam troszkę pomogli a my pomogłyśmy im więc z naszymi odpałami powinien wyjść istny kabaret.
  Pogoda zawodzi na całej linii, ale ja ostatnio nadzwyczaj tryskam humorem :) Przyczyniła się od tego wczorajsza wizyta u koleżanki i wizja jutrzejszej wycieczki. Jadę jutro z kilkoma znajomymi, księdzem i dziećmi komunijnymi do Zawady. Powinno być superrr! Mam nadzieję, że pogoda nas zaskoczy i wyjdzie promieniste słońce. Oczywiście dodam zdjęcia i mały raporcik z wycieczki.
Czytaj więcej >

Ja o wielu twarzach.

  Niby jedna i ta sama osoba a tak wiele natur w sobie kryje. Prawdopodobnie nawet sama o tym nie wie... Zaskakuje siebie w najmniej oczekiwanej sytuacji. Czasem pozytywnie a czasem jest wręcz zaszokowana swoim zachowaniem. Otoczenie biorące ją dotychczas za miłego i grzecznego człeka, szybko zmienia o niej zdanie. Odwracają się od tej osoby pod pretekstem, że była ona fałszywa..., że za każdym razem przybierała inną maskę... Znacie to uczucie? Zapewne tak. Wiele razy spotkałam się z ludźmi krytykującymi podobne zachowania. Jak dla nich taka "fałszywość" ludzi jest niewybaczalna, bo coś tam, coś tam xd Tyle, że to nie jest żadna fałszywość. Człowiek jest tylko człowiekiem i nawet najbardziej szczerej osobie zdarza się czasem poudawać kogoś innego. Mówią, że nie warto udawać kogoś kim się nie jest i ja w pełni to popieram, ale zapewne wy też mieliście kiedyś taką chęć żeby na moment wyjść ze swojego ciała i przez chwilę być kimś innym. Faktem jest też to, że każdy z nas dostosowuje się do środowiska. W jakim otoczeniu przebywamy tacy się stajemy. Nie chodzi mi tu o stereotypy, że jeżeli zadajesz się z kimś kto pije i pali to ty zapewne też... tylko o zwyczajne ludzkie zachowania. Wesoła atmosfera w pewnym gronie udziela się i nowym członkom. Czasem jest tak, że coś Cię zdenerwuję, ale nie chcesz tego pokazać. To według krytyków nazywa się "dobrą miną do złej gry" a tak naprawdę nie chcesz wyjść na kogoś kto łatwo wpada w zdenerwowanie. Próbujesz trzymać nerwy na wodzy i starasz się załagodzić sytuację, czyli jest to raczej pozytywna cecha wśród ludzi a nie żadna fałszywość!

Czytaj więcej >

Who I am?

  W mojej głowie siedzi coraz więcej przemyśleń, które muszę pozbierać i przelać na papier albo podzielić się nimi z wami...
  Od pewnego czasu zastanawiam się kim ja tak naprawdę jestem. Nikim znaczącym? Bo ważną osobowością raczej nie... Ale chyba  dla kogoś jednak jestem ważna... ale czy dla tych, którzy są ważni dla mnie? Co mogę, a czego nie mogę? Co potrafię i czego nie umiem? Jakim jestem człowiekiem, jaki mam charakter i jak zachowuję się w danej sytuacji? Te pytania ciągle nasuwają się mi na myśl ale sztuką jest na nie odpowiedzieć. Jest to trudne bo niby z jednej strony znam siebie na wylot, ale z drugiej ciągle samą siebie zaskakuję wciąż na nowo. Zbierając wszystkie te pytania mam niezły mętlik w głowie...
  Zacznę może od tego, że jestem raczej małą szarą myszką i tu gdzie żyję jest mi nadzwyczaj dobrze. Zapewne znacie lub macie w swoim otoczeniu ludzi, którzy za wszelką cenę chcą być sławni. Ja osobiście za takim towarzystwem nie przepadam. Markowe ciuchy, cwaniactwo, wszędzie alkohol i szlugi.... to nie dla mnie. Ja uważam, że oryginalność trzeba mieć w sobie a nie na sobie. Do tego przydałoby się jeszcze zachowanie chociaż pozorów moralności, ale to już całkowicie inny temat. Wracając do mnie i mojego świata, zapewne zauważyliście, że maksymalnie wykorzystuję wszystko ile się da. Cieszę się życiem ile wlezie. Prawie zawsze tryskam humorem, moje uczucia od pewnego czasu są szczere, bo przekonałam się na własnej skórze, że nie warto udawać. To się po prostu nie opłaca bo ranimy nie tyle siebie co rodzinę i przyjaciół. To właśnie dla nich jestem po prostu Moniką... niezależnie od wyglądu, humoru czy samopoczucia. Po prostu ja potrzebuję ich a oni mnie. Na tym polega jedność rodziny i przyjaźni. Nie powiem, nie raz się na nich zawiodłam, ale oni zawiedli się na mnie jeszcze więcej razy. Ciągle się kłócimy, ale natychmiast zapominamy o przeszłości i padamy sobie w ramiona... To jest właśnie najpiękniejsze... Ta istota przyjacielskiej i rodzinnej miłości. Miłości, której doświadczam od maleńkości... Jest jeszcze jeden rodzaj miłości, którego tak naprawdę nie miałam okazji doświadczyć jeszcze nigdy. Kilka razy próbowałam na siłę odnaleźć się w tym temacie, ale serce nie sługa. To musi być po prostu ta jedna jedyna osoba, bo nie ma sensu dawać komuś nadziei a później kogoś ranić. Jest kilku kolesi zakochanych we mnie, ale nie dopuszczam ich do siebie żeby nie popełnić kolejnego błędu. Nie wiem także czy wierzę w przeznaczenie, ale na pewno wierzę, że kiedyś spotkam tego jedynego.


Czytaj więcej >

Powracam.

zdjęcia Każdy blogowicz wcześniej czy później wraca do swojego własnego kawałka miejsca w internecie, który należy tylko do niego... Nie z poczucia obowiązku, ale raczej świadomości, że w tym miejscu zapisał kawał swojej przeszłości. Każdy blogowicz powraca aby nadal dzielić się z innymi swoją szarą, a jednak jakże inną i kolorową rzeczywistością. Ja dziś powracam bo tkwi we mnie pewnego rodzaju uzależnienie od radości jaką niesie w sobie prowadzenie bloga. Mam tą satysfakcję z tego, że ktoś to czyta i zostawia po sobie ślad w postaci komentarza :) To jest rodzaj pewnego pamiętnika, który jest niby osobisty, ale tak naprawdę dostępny dla każdego. Piszesz z poczuciem, że twoje uczucia są tylko twoje ale tak naprawdę czyta to masa ludzi. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że czytają to obcy, ale rozumieją cię doskonale i nagle stajecie się sobie bliscy bo okazuje się, że bardzo wiele was łączy. Ktoś mi kiedyś powiedział, że czasem obcy człowiek zrozumie cię i doradzi ci lepiej niż najlepszy przyjaciel. To prawda. Dlaczego tak jest? Bo kumpel, z którym znasz się od dziecka wie o tobie wszystko i patrzy na ciebie z perspektywy przeszłości i niektórych wydarzeń, a obcy wręcz przeciwnie. Nie zna cię i dlatego podpowiada to co sam uznałby za słuszne.

Czytaj więcej >

- Zmierz sobie gorączkę.

  - 38 i 2 - powiedziała mama.
  - Dziwi cię to? Od tygodnia mam zmienną temperaturę. Jestem zmiennocieplna. - dodałam po chwili z błyskotliwym uśmiechem.
  - To jest tak na zmianę. Raz 37, następnie spada do 36 i rośnie do 38. Zbieraj się do lekarza. Tak nie może być.
  - Do lekarza? Znowu? Mam już dość tego przestarzałego knypka. (tak na marginesie to ze wzajemnością).
  No ale mama była nieugięta. Musiałam wstać z mojego wygrzanego, wręcz przepoconego łóżka, zjeść śniadanie, na które wcale nie miałam ochoty i po raz kolejny jechać z tatą do ośrodka zdrowia. Śmierdzi tam  niemiłosiernie dezynfekcją, jak to w takich publicznych miejscach bywa. Nie cierpię tego zapachu, ale tak naprawdę jest on najprzyjemniejszą rzeczą jaką można w takim miejscu doświadczyć.
  Szybko się zarejestrowałam i usiadłam w poczekalni. Jakiś bardzo gruby pan z długimi włosami kasłał wielce donośnie. Jego flegmatyczny kaszel rozchodził się po całym pomieszczeniu jak echo. Doktorek jednak szybko go przyjął, oszczędzając mi wsłuchiwania się w ten kaszel. Lekarz dość długo trzymał go w swoim specjalistycznym gabinecie. Ludzi schodziło się coraz więcej i prawie wszyscy zasmarkani, zakatarzeni i nie wiadomo co jeszcze :D Następną osobą miałam być ja. Doktorek mnie woła, więc wchodzę.
  - Pani Monika. - mówi
  - Tak własnie.
  - Była pani w piątek u mnie.
  - Zgadza się.
  - I co?
  - I kazał mi pan przyjść dzisiaj jeżeli temperatura nie spadnie mi do niedzieli. Nie spadła więc jestem.
  - Nie spadła? - i tu takie mega zdziwienie - Przecież to już będzie prawie tydzień od tego jak zaczęła pani gorączkować.
  - Tak, wiem. Ale nie spadła.
  - Nie możliwe.
  - Ależ owszem, panie doktorze.
  - Proszę wyjść, poprosić pielęgniarkę o termometr i zmierzyć temperaturę.
  Wyszłam bez słowa. Powiedziałam pielęgniarce o co kaman. Temperaturę mierzyłam pięć minut a żeby z powrotem wejść do gabinetu, czekałam pół godziny. W końcu doktorek po raz kolejny wywołał moje nazwisko. Pokazałam mu termometr a jego gały prawie że wyleciały z orbit i rozbiły się na na wielkich, okrągłych okularach. Jednakże uwierzył mi. Standardowo przebadał mnie i przepisał jakieś leki. Tym razem antybiotyk.
  - Jak się nie poprawi, proszę przyjść jeszcze raz w piątek.
  No jasne, że wpadnę pomyślałam...  
Czytaj więcej >

...

  Tak, wiem wiem. Bardzooo dawno mnie tu mnie nie było, ale nie będę się tłumaczyć i pisać, że to się nie powtórzy, bo zapewne się powtórzy :) Przyczyną mojej długiej (jak na mnie) nieobecności wcale nie był brak czasu i natłok obowiązków, tylko zwyczajne lenistwo. Od środy nie chodzę do szkoły. Z powodu przeziębienia jestem wręcz uziemiona w łóżku :D Nic kompletnie mi się nie chce. Kiedy czuję, że mogę sobie trochę odpuścić, wtedy popadam w kompletne lenistwo. Ta cecha jest zbyt denerwująca. Przynajmniej mnie bardzo irytuje, bo pomimo, że mam chęci to zapału brak...

Nic mi się nie chce...

remit
Czytaj więcej >

Babeczki !!

Już dawno od koleżanki słyszałam o babeczkach, które za pomocą mikrofalówki można zrobić w trzy minuty! Nie wierzyłam jej. Koleżanka jednak dała mi przepis i kazała spróbować to zrobić. Nie mam mikrofalówki, powołałam się na mój wypasiony piekarnik. Udało się.! Jedyna różnica jest w czasie. Zamiast trzech minut musiałam piec około pół godziny. Z efektu byłam bardzo zadowolona. Babeczki wyszły przepyszne!


Dla zaciekawionych mam przepis :)) 

SKŁADNIKI (4 porcje) 
- 4 łyżki mąki
- 4 łyżki cukru
- 2 łyżki kakao
- ok 1 łyżki proszku d opieczenia
- 1 jajko 
- 3 łyżki mleka
- 3 łyżki oleju

Z podanych składników zrobić gładką masę, mieszając je wszystkie razem. Wlać do szklanek (ok. 3/4) i piec w mikrofalówce przez 3 minuty/ piekarniku ok 30 minut.

Po kilku podejściach do pieczenia zaobserwowałam wiele istotnych szczegółów, które mogą wam się przydać jeżeli zdecydujecie się na piekarnik. Po pierwsze babeczki strasznie szybko wyrosną, co nie oznacza, że są już gotowe. Co prawda wierzch jest już spieczony ale w środku (co możecie zaobserwować delikatnie wbijając wykałaczkę) będzie surowe ciasto. Po drugie polecam pieczenie z termoobiegiem. Dzięki temu ciasto będzie piec się równomiernie. Po trzecie polecam do ciasta dodać trochę więcej mleka i oleju niż jest w przepisie. To sprawi, że wypieki nie będą zbyt "suche" i "przytykające". 

SMACZNEGO :))
Czytaj więcej >

Chcę słońca bez końca!!!

summerCzy u was też taka piękna pogoda? Coraz większa temperatura zaczęła nas ostatnio bardzo rozpieszczać, co wiąże się z dobrym humorkiem i większą aktywnością. W raz z pojawieniem się słońca na dwór wypełzły rowery, rolki, deski i inne tego typu pojazdy. Ja już osobiście zaliczyłam pierwszą rundkę na deskorolce. Co jak co ale mszę się pochwalić, że nauka jazdy na tym czymś idzie mi naprawdę dobrze. Cieszy mnie to bardzo, bo ja z natury jestem bardzo opornym uczniem. Już jutro wdziewam rolki na nogi i razem z koleżanką idziemy przetestować okoliczny asfalt. Zanim jednak to nastąpi czeka mnie dzisiaj i jutro dość dużo nauki. Postaram się ogarnąć chemię i biologię, bo pomimo, że w tym tygodniu mamy szkolne rekolekcje to nie odpuszczają nam ani trochę. Egzaminy i bierzmowanie zbliżają się wielkimi krokami, a ja dopiero teraz spostrzegłam ile mam zaległości. Niełatwo będzie mi to wszystko odrobić, tym bardziej, że ostatnio coś nauka ciężko wchodzi mi do głowy. Ostatnio mam taki natłok obowiązków, że z tego wszystkiego olewam je kompletnie. Uciekam do przyjemności a jeden nieodrobiony drobiazg naciska na drugi, przygniatając mnie z podwójną siłą. Muszę wreszcie wziąć się w garść i zakończyć to błędne koło, bo inaczej będę tak brnąć dalej, a zapewne nic dobrego z tego nie wyniknie. 
Czytaj więcej >

Music chart 02/12

 Co prawda dziś już marzec, ale nadrobimy zaległości z comiesięcznym przeglądem muzyki. Piosenki, które rządziły na listach przebojów w drugim miesiącem w roku to:

Taylor Swift - I Knew You Were Trouble 

Piosenka, która zachwyciła mnie już od samego początku. Podziwiam Taylor za głos i osobowość. Jest bardzo kobieca co lubi ukazywać w muzyce i w teledyskach. W piosence są momenty, które są moim zdaniem arcydziełem, stworzonym przez muzyka.

The Wanted - I Found You 


Świetna nuta, jak na ten zespół przystało. The Wanted, podobnie jak One Direction tworzą muzykę na swój własny sposób. Mają charakterystyczne dźwięki, dzięki czemu jedna piosenka podobna jest do drugiej, ale każda na swój sposób inna. I o to w tym wszystkim chodzi. 

Czytaj więcej >

Rysunki

  Nie wiem czy lubicie plastykę czy nie, ale ja osobiście wolę za pomocą ołówka i kawałka papieru rysować to co mi z duszy gra, niż to co narzuci mi z góry pani plastyczka. Często inspiruję się jakimiś zdjęciami, postaciami, fotografiami... Czasem je po prostu przerysowuję, ale wolę jednak do każdego rysunku dodać coś od siebie. Chciałabym się z wami podzielić kilkoma moimi pracami. Od razu ostrzegam ,ze zdjęcia nie są najlepszej jakości.


Czytaj więcej >

Koniec tego dobrego.

  Ferie, ferie i po feriach. Szybko zleciało? Jak dla mnie nieszczególnie. Co prawda lubię czasem popaść w błogie lenistwo, ale co za dużo to nie zdrowo. Gdybym mogła to zmarnowałabym całe dnie. Całe szczęście, że mam wokół siebie ludzi, którzy determinują mnie do działania i nie pozwalają zbytnio się obijać.
  Przed feriami wyznaczyłam sobie pewne plany na te dwa tygodnie odpoczynku. Oczywiście, jak to często bywa, część udało mi się zrealizować a część nie. Moim pierwszym zamierzeniem było obejrzenie filmu Titanic. Oglądałam, oglądałam i powiem szczerze, że jakimś cudem powstrzymałam łzy. Być może dlatego, że atmosfera w moim domu była trochę niestosowna jak do takiego filmu przystało. Poza tym film oglądałam na ekino i troszkę mi się ścinał. Drugie postanowienie to: przeczytać lekturę "Poczwarka". Mogę pochwalić się, że już kończę :) Książka bardzo fajna, jednak miejscami mnie trochę przynudza. Mogę jednak śmiało stwierdzić, że jest to jedna z lepszych i ciekawszych lektur jaką kiedykolwiek czytałam. Kolejne plany, które miałam zamiar zrealizować to: Napisać teksty ulubionych piosenek, pójść z bratem na sanki i podciąć sobie końcówki włosów. Co do piosenek to wykonałam to w pięćdziesięciu procentach. Trochę napisałam trochę nie. Skończyłam chyba nawet w połowie słowa jednej z piosenek ;D Na sankach byłam, ale nie tylko z bratem. Zwołałam ekipę i razem ruszyliśmy na górkę. Zaliczyłam niejedną glebę i niejedno drzewo. Niektóre wypadki były dość bolesne. Do tej pory mam na łydce ogromnego siniaka :P Co do włosów to jednak nie zaryzykowałam. Nie o to chodzi, że się boję, ale gdy zaczęłam używać pewnego szamponu zaczęły się ładnie regenerować więc mi ich szkoda ;). Moim ostatnim postanowieniem było nauczyć się stać na rekach. Nic z tego nie wyszło. Jestem za bardzo leniwa, żeby przed południem wyjść z domu a co dopiero wysilać się fizycznie w trudniejszy sposób :)

Teraz już koniec opierdalningu. Trzeba wziąć się w garść i zacząć działać na pełnych obrotach. 

Czytaj więcej >

Poradnik pozytywnego myślenia.

Film, na którym byłam ostatnio w kinie. Do jego obejrzenia zachęcił mnie zwiastun, który wydawał się być ciekawy. Jakie są moje wrażenia po wyjściu z kina? 


Czytaj więcej >

Muzyka, która do mnie przemawia. (part 1)

 Zapewne macie na mp3 lub telefonie swoją ulubioną playlistę, której nie zastąpią żadne radiowe hity. Piosenki te wam się z czymś kojarzą.. są wesołe, czasem smutne.. Uciekacie do nich aby ignorować okrutną rzeczywistość, z którą od czasu od czasu się spotykacie. Słuchacie ich w autobusie, podczas nudnej drogi do szkoły/pracy, a nawet w tedy kiedy robicie coś konkretnego. Ogólnie rzecz biorąc muzyka towarzyszy nam wszędzie. Ja chciałabym się dziś z wami podzielić takimi moimi osobistymi piosenkami, które prowadzą mnie przez życie.

East West Rockers - Dotknąć Cię. 

Tą piosenkę znałam już od dawna i szczerze mówiąc poszła ona w zapomnienie. Jednak znajdowała się w moim umyśle i mimo, że najgłębszych zakamarkach, to kiedy moja przyjaciółka puściła ją po raz kolejny nie mogłam przestać jej słuchać. Moim zdaniem jest genialna i warta uwagi nie tylko fanów reggae. Można wiele z niej wynieść, bo tekst daje dużo do myślenia.

Pink - Try


Genialny teledysk i muzyka, że kiedy jej słucham mam dreszcze. Jakoś jeszcze kilka lat temu nie przepadałam za Pink, ale teraz to się zmieniło. Sama wokalistka stała się uosobieniem kobiecej siły i nieograniczonych możliwości, co bardzo mi imponuje. 
Czytaj więcej >

Be my valentine.

 Zaskoczę was! Dziś są Walentynki!!! Nie wiem  czy obchodzicie to święto czy nie, ale moim zdaniem powinno się korzystać z jedynego dnia w roku, kiedy jest okazja wyznać komuś miłość.


Napisał !!! Po roku ciszy, jedna jedyna osoba, w której jestem po uszy zakochana odnowiła kontakty. Zadziwiające? Trochę tak. Sama nie wiem co mam o tym myśleć. Szarpią mną takie uczucia, że nawet ja (wielki żarłok) nie jestem w stanie nic zjeść ani spać w nocy. No ale kto powiedział, że noc jest od spania? Ja inteligentnie wolę się nad sobą użalać :)) Wolę analizować to wszystko, co i tak było zanalizowane już setki razy... wolę wymyślać dialogi, których i tak nigdy nie wprowadzę w życie... Noc jest od tworzenia wielkich planów, których i tak rano nie będziemy pamiętać. Noc jest od bólu głowy, natłoku myśli, mdłości... od wymyślonych miłości...
Czytaj więcej >

Pozytywnie zaskoczona.

  Witajcie miśki :* Drugi dzień ferii mija mi bardzo dobrze. Stopniowo i na luziku przyswajam potrzebną mi wiedzę (na poferyjne sprawdzianiki itd.) Wczoraj byłam w mojej starej szkole na zajęciach sportowych, pograłam z małolatami w siatkówkę i porozmawiałam z moim dawnym nauczycielem wuefu. Resztę dnia przeznaczyłam dla przyjaciół. Zaczęłam czytać lekturę, więc początek ferii jak najbardziej udany. Jednak chciałam wam się pochwalić kilkoma rzeczami, które wprowadziły mnie w dobry nastrój jeszcze przed dwoma tygodniami wolnego. Zacznę wiec od semestralnej wywiadówki. Byłam mega zaskoczona dwiema ocenami, których się nie spodziewałam. 5 z biologii i 6 z religii !!! to dla mnie nie lada wyczyn. Do tego dużo pochwał od nauczycieli i wychowawczyni. >>WOW<< Czym sobie na to zasłużyłam? Nie mam pojęcia, ale mam jednak nadzieję, ze zapał do nauki nie wyparuje ze mnie w drugim półroczu. Już przed feriami zaczęli wpisywać nam oceny na drugi semestr, co moim zdaniem jest CHORE!! No ale cóż poradzić^^ Trzeba zregenerować komórki i postarać się poprawić jedynkę z matematyki, która wpadła mi właśnie w tych ostatnich dniach.

Przed feriami także dostałam paczuszkę, którą wygrałam na rozdaniu u Égotiste.


Wygrana była niespodzianką, dlatego z niecierpliwością czekałam na paczuszkę. Byłam w bibliotece kiedy mama zadzwoniła z informacją, że przesyłkę dostarczono. Byłam mega podekscytowana i ciekawa zawartości. Nie zawiodłam się. Wewnątrz znalazły się takie rzeczy jak: kremowy żel pod prysznic 'SENSES', płyn micelarny do mycia twarzy i oczu, kojące serum do pielęgnacji okolic oczu, upiększający krem-podkład 'BB', henna tradycyjna, czarna kosmetyczka, świeczki zapachowe, próbki kremów i perfum, szampon dla dzieci (który jak dla mnie jest rewelacyjny!), broszka -kwiat, kolczyki i własnoręcznie wykonana kartka z podziękowaniami za udział w rozdaniu. 

 Wszystkie rzeczy z pewnością mi się przydadzą. No może poza kolczykami, których nie mogę nosić, ale już mam pomysł, jak je w pełni wykorzystać :) 
Czytaj więcej >

Plany na ferie ♥

  Nadeszły upragnione ferie ♥ Nareszcie dwa tygodnie odpoczynku i frajdy. Jednak żeby nie zmarnować całego wolnego czasu, odsypiając 6 miesięcy nauki do późna i wczesnego wstawania wyznaczyłam sobie pewne cele, które zamierzam zrealizować. Przez pierwszy tydzień mam zamiar ogarnąć wszystkie przedmioty (zaraz po feriach ogrom sprawdzianów i kartkówek xd) żeby w drugim tygodniu na luziku odpoczywać. 

Poje zamierzenia przedstawiają się następująco: 
1. Obejrzeć Titanica. - Może nie wiecie i będzie to dla was zaskakujące ale chyba jako jedyna na ziemi nigdy nie oglądałam tego filmu. Trochę to żenujące ale taka prawda i zamierzam to nadrobić. 

2. Przeczytać lekturę "Poczwarka", która zapowiada się bardzo ciekawie. Opowiada o wyidealizowanym małżeństwie, które spodziewa się dziecka. Jednak okazuje się, że ich córeczka urodziła się z zespołem downa. Co dalej? Jak się dowiem to opowiem ;D

3. Napisać teksty ulubionych piosenek. - Do tego zabierałam się już od dawna, ale ciągle brakowało mi czasu. Mam nadzieje, że teraz nad tym siądę i uda mi się spisać te teksty.

4. Pójść z bratem na sanki. - obiecałam mu to już w grudniu, ale znowu brak czasu i chęci. Potem stopniał śnieg i nadzieje na sanki przepadły aż do pewnego dnia kiedy to znów zaczęło prószyć :))

5. Nauczyć się stać na rękach. - moja pani rehabilitantka mówi, że jestem bardzo wygimnastykowana. Zamierzam to sprawdzić i podziwiać świat do góry nogami ;D Tym bardziej, że czeka mnie to na wuefie.

6.  Podciąć sobie końcówki włosów. - Moje włosy są bardzo zniszczone, dlatego zamierzam trochę z nimi poeksperymentować. Jakby nie było nie mam nic do stracenia :P




Jednym zdaniem zamieram aktywnie spędzić te ferie :)

Czytaj więcej >

Disco

  Cześć Miśki. przepraszam, ze wczoraj nie pisałam ale ostatnio jestem strasznie zabiegana. Mam dla was jednak zdjęcia z wczorajszej szkolnej dyskoteki! Było mega fajnie. Szkoda, że takie rozrywki organizują nam bardzo rzadko... Jednak nie ma to jak zaszaleć z przyjaciółmi 


Basia - rozkręciła imprezę ♥ Norbert - taniec elektro ♥ Marcin, Marcin, Sławek - robienie masła (?) ♥ Dagmara, Karolina - fotograf ♥ Zuzia i kapelusz, który każdy miał na głowie ♥ Sylwia and me - Gustawo ♥ Sylwia, Sylwia Stokłosa, Natalia Jakubek, Karolina Pilarz, Adrian Ziarko, Kacper Król, Gabi Piątek, Patryk Michałek, Kuba Stefanik, Karol Ligęza i reszta = GANGAM STYLE ♥




Czytaj więcej >

The Hobbit.



  Kolejny udany dzień z rzędu. Mam wrażenie, że odbiłam się od emocjonalnego dna i życie w raz z nadejściem wiosny zaczyna mi się układać. Ogólnie 2013 rok (jako ten pechowy) zaczyna mi się nadzwyczaj dobrze. Nie licząc dwóch dni spędzonych w dołku, jest wery good. Teraz aktualnie zamiast zakuwać na jutrzejsze sprawdziany i ewentualne kartkówki siedzę przed komputerem, zajadam się słodyczami, które wygrałam w rozdaniu u Egotiste (myślę, że wkrótce się podzielę z wami moją wygraną ;)) i nadrabiam oglądanie mojego serialu.
  Jednak teraz chciałabym bardziej szczegółowo opisać mój dzisiejszy dzień w kinie i film, który oglądałam.
  Jak co rano poszłam dziś do szkoły. Jednak większy luz. Zero obaw "umiem, czy nie umiem"... Wybieraliśmy się całą szkołą (gimnazjum+podstawówka) do kina co u nas jest dniem wyjątkowym. Nie często podczas lekcji organizują nam takie wypady, dlatego wszyscy mieliśmy radochę i podnietę ;D Nareszcie mieliśmy obejrzeć długo wyczekiwany przez nas film. Książka Tolkiena jak dla mnie była rewelacyjna i szczerze powiedziawszy bałam się czy aby na pewno reżyserzy nie zepsuli tej wspaniałej powieści. Film oczywiście nie był całkowicie wierny książce, ale zaspokoił moje wymagania. Mogę z zadowoleniem powiedzieć, że twórcy się spisali :))

Czytaj więcej >

"Trzecie przebudzenie?"

  Słońce! U mnie pojawiało się już z samego rana. Kiedy tylko wyszłam na dwór, kierując się na przystanek autobusowy wiedziałam, że to będzie dobry dzień. Mój entuzjazm opadł trochę w szkole podczas kartkówki z matematyki i geografii. Jednak na języku polskim było dość ciekawie. Zainteresowała mnie lekcja o felietonach. Nie felietony same w sobie, jako forma wypowiedzi, ale praca Joanny Szczepkowskiej "O miłości pięknego do brzydkiej". Tekst jest naprawdę ciekawy i nieprzewidywalny. Nie wiem czy mieliście z nim kiedykolwiek do czynienia, ale naprawdę polecam. Długi nie jest. W moim podręczniku zawiera zaledwie półtorej strony a można się z niego wiele dowiedzieć. Jednak to nie o tym felietonie chciałam pisać. W mojej klasie wielkie poruszenie powstało po przeczytaniu "Trzecie przebudzenie?". Jest to praca Jerzego Pilcha, który krytycznie podchodzi do spraw piłki nożnej. Pisze on tam strasznie filozoficznie i momentami trudno zrozumieć co miał nam do przekazania jednak zrozumieliśmy na tyle dużo aby móc dyskutować na ten temat.
  Po pierwsze nie rozumiem ludzi, którzy już na wstępie przekreślają polską reprezentację piłki nożnej. Np. moja mama, czy pani od polskiego zawsze kiedy ma być jakiś ważny mecz od razu znają jego wynik. "Przegrają" - słyszę z ich ust. Denerwuje mnie to bardzo, bo w ich zachowaniu nie ma ani najmniejszej nutki nadziei, nie wspominając już o patriotyzmie. Rozumiem, że nie przepadają za wszelakimi meczami, ale komentarze mogłyby zostawić dla siebie i nie pogrążać w otchłań naszej i tak nie najlepszej reprezentacji. Śmiać mi się ostatnio chciało, kiedy moja mama zakładała porażkę Polski w meczu z Rumunią. Nowi powołani spisali się moim zdaniem stuprocentowo. Jeżeli oglądaliście to zapewne też dostrzegliście potencjał w nowych zawodnikach. Wynik 4:0 dał mi nadzieję, że nasza polska piłka może się jeszcze odrodzić na nowo. Na lekcji przeszliśmy także na temat innych dyscyplin sportowych takich jak siatkówka czy piłka ręczna. Oczywiście pani i moja mama także w tych dyscyplinach z góry obstawiają przegrane Polaków. A nasi siatkarze są przecież mistrzami świata! Ale dla nich to się nie liczy... Polska to Polska... przegrać musi xd. Naprawdę takie myślenie mnie dobija. Jednak zostawiłam to bez komentarza -_- Na polskim jednak zbulwersowaliśmy się bardzo kiedy ktoś wspomniał o "godnym" zachowaniu mediów. Wszystkie programy typu "Wiadomości", "Fakty" itd. celebrują tylko piłkę nożną. Owszem fajny sport, ale gdzie w tym wszystkim szczypiorniści ? Gdzie siatkarze ? Nie wspominając już o koszykówce, biegach i skokach narciarskich. Od czasu do czasu wspomną o nich od niechcenia, ale oczywiście na pierwszym planie musi być Błaszczykowski, Lewandowski i gdzieś tam Piszczek w tle. Pamiętam nawet odcinek pewnego programu informacyjnego, który leciał zaraz po ważnym meczu naszych siatkarzy, którzy odnieśli piorunujące i pełne podziwu zwycięstwo. Z zniecierpliwieniem czekałam aż powiedzą coś o tym meczu, ale dziennikarz upierdliwie nadawał ciągle o "nodze". - Kto wygra? Jak wypadną nasi? Co jeśli wyjdą z grupy? Co jeśli nie wyjdą? Jeśli wyjdą, na kogo trafią? i tak w kółko... Pod koniec dla odmiany wspomnieli o turnieju szachowym w Moskwie.! A gdzie siatkówka?
  Czasem naprawdę nie wiem co o tym myśleć. Czy to nie potwierdza faktu, że dzisiejsze media są zakłamane? Wszyscy mówią i głoszą wokół wszystko to co dla nich jest ważne. Owszem w telewizji powinny być programy, w których prowadzący jasno stawia swój punkt widzenia i swoje stanowisko w danej sprawie, ale moim zdaniem programy informacyjne powinny być neutralne. 
Czytaj więcej >

Capitan America the First Avenger



Film jest dość trudny do omówienia i streszczenia. Mogę jedynie zdradzić, że opowiada o narodowym bohaterze Stanów Zjednoczonych, który od przeciętnego nastolatka a potem przerobionego mięśniaka, poprzez aktora, który rozbawiał publiczność stał się hero number 1! i uratował kraj od zagłady. Oczywiście wszystko to jest fikcją, ale reżyserzy postarali się aby sceny science-fiction wyglądały naprawdę realistycznie a scenariusz był mniej przewidywalny niż w niejednym filmie.
Czytaj więcej >

Zimo, odejdź!

  Zdecydowanie mam już dość zimy. Wszelakie oblodzenia, zaśnieżenia i chlapa dają się we znaki. Biel mi już uszami wychodzi. Przez kilka dni było słonecznie, ale teraz na dworze pochmurno i brzydko. Już w tej chwili zamarzyły mi się wakacje. Słońce ładna pogoda♥ ciepłe dni♥ lekka odzież itd. Jednak mimo wszystko postanowiłam wykorzystać trochę ten ponury krajobraz i pstryknęłam kilka fotek.

Mega duży sopel na dachu mojej przyjaciółki, przez który prawie straciłyśmy życie ;D 


Czytaj więcej >

Komentatorzy. II So good.

  Kochani, już wszystko wiadomo. Obczaiłam sprawę i niestety nie mogę nic zrobić z Top Commentator'em. Początkowych ustawień nie mogę zmienić wiec z naszej planowanej zabawy nici. No ale gadżet jako tako jest i będzie funkcjonował więc mam nadzieję, że to będzie waszym dostatecznym wynagrodzeniem za odwiedzanie i  komentowanie :)) Pragnę wam także za to podziękować w comiesięcznej notce poświęconej tylko i wyłącznie wam :P Chcę abyście wiedzieli, że każdy komentarz cieszy mnie jak cholera i z każdym mam coraz więcej chęci i zapału do pisania. Jestem mega wdzięczna moim stałym czytelnikom i czytelniczkom takim jak: Magda JanczakAtomówka.♥chupa ChupsMateuszDorotakreskaAnja174Annais i Lulu Kawalec. Dziękuję wam, że jest was coraz więcej ♥

Co do mojego samopoczucia to jest już dobrze. Tylko w weekend mi tak odwalało. Kiedy wróciłam do rutyny, wszystko się unormowało. Nie wiem dlaczego miałam takie wahanie nastroju, ale to na pewno nie przez rodziców. Pisaliście w komentarzach, że wystarczy zwykła rozmowa, ale to nie o to tu do końca chodzi. Rozmawiać ze sobą rozmawiamy, jednak nic więcej... A czasem mi brakuje tych gestów sympatii. 
Czytaj więcej >

music chart 01/12

Zaczynamy nowy rok z nowymi przebojami. Zapodam kilka piosenek, które moim zdaniem wyróżniają się z pośród reszty oklepanych. Posłuchajcie. 

Linkin Park - Castle of Glass


Piosenka, z albumu Living Things, która urzekła moje serce. Jest spokojna ale mimo wszystko rockowy styl sprawia, że naprawdę wpada w ucho. Dzięki niej polubiłam ten zespól i z większym zaciekawieniem słucham pozostałych piosenek. 


Mateusz Mijal - Coś na Później


Piosenka bogata w przesłanie. Mimo, że melancholijna i dołująca to na dodatek pełna uczucia i wrażliwości (moja przyjaciółka płacze xdd) wokalisty. 


Czytaj więcej >

"Żadną ze znanych dróg nie można nigdzie dojść"

  Żyję.  
  Nadal nie umiem usprawiedliwić swoich łez. Wiem tylko, że bardzo bolało... Wczoraj zaraz po tym jak napisałam notkę i wyłączyłam komputer, poszłam wziąć długą i gorącą kąpiel. Miałam nadzieję, że wrząca woda zagłuszy mój niczym niewytłumaczony smutek. Jednak myliłam się. Leżałam, parząc sobie skórę, podczas gdy łzy spływały mi po policzkach. Jedyne co mnie koiło to cisza. W jakiś sposób czułam się lepiej, słysząc jedynie rytmiczne bicie mojego serca i miarowe spływanie łez. Przez chwilę uporczywie patrzyłam się w rozżarzoną żarówkę ale pomału moje oczy zachodziły mgłą. Zamknęłam je wiec i pozwoliłam by łzy spływały swobodnie. Myślałam, miałam nadzieję..., że być może muszę wypłakać wszystko co we mnie tkwi, całą wodę z moich powiek aby dojść do końca tego wszystkiego. 
  W pewnym momencie coś kazało mi podnieść głowę. Błogą ciszę przerwał krzyk rodziców. "Ej żyjesz?" Dopytywali się na zmianę mama i tata. "Żyję" odpowiedziałam drżącym od płaczu głosem, który nieco mnie zawiódł. Krzyki ucichły. Znów zostałam sama...
  Dziś już czuję się nieco lepiej. Nie płaczę chodź z samego rana nie było pod tym względem za dobrze. Nadal jestem w przysłowiowym dołku i czuję się strasznie zmęczona rzeczywistością. Jednak jestem dobrej myśli. Od płaczu bolą mnie oczy, od kataru nos, poza tym nic mi nie dolega. Jednak z tego mojego głupiego zachowania wyciągnęłam jeden wniosek. Mianowicie zrozumiałam, że życie to nie bajka. Życie to wzloty i upadki. 
Porażka nie oznacza końca, wygrana nie jest ostateczna.. Liczy się odwaga by brnąć dalej.
Czytaj więcej >

...

   Dopiero dzisiaj zrozumiałam, że blog to jedyne miejsce gdzie mogę się w pełni wyżalić. To tutaj zawsze uciekam aby oderwać się od rzeczywistości. Dzisiejszy dzień w przeciwieństwie do reszty nie był najlepszym. W duchu modle się aby szybko dobiegł końca. Jedyne czego w tej chwili pragnę to zamknąć oczy, odpłynąć gdziekolwiek i obudzić się dopiero jak będzie już lepiej. Piszę tego posta, mając łzy w oczach. Mama przed chwilą widząc mój płacz, spytała co mi jest i dlaczego płaczę. Dlaczego ? Sama nie wiem. Jest mi duszno!! Cieleśnie i duchowo. Dławię się życiem, które mnie przerasta. Drżą mi ręce a nawet całe ciało. Na zmianę jest mi gorąco i zimno. Rodzice podają mi różne leki i syropy, których tak naprawdę nie potrzebuję bo jedyne co mi dolega to katar z powodu płaczu i duszności (kobieca przypadłość). Zamiast tych medycznych specyfików potrzebuję ich wsparcia i poczucia, że mnie kochają. Chcę być pewna, że im na mnie zależy i chcę się do nich przytulić... Jednak my już od pewnego czasu trzymamy do siebie dystans, którego nikt z nas nie odważy się przełamać. Oni przyglądają mi się z daleka, kontrolując moje czynności życiowe a ja? Ja oraz bardziej zamykam się w sobie. I nawet kiedy próbuję czasem nawiązać z nimi inny kontakt niż zwyczajna rozmowa to pozostaje to tylko moimi nieudanymi próbami....
Czytaj więcej >

Merida Waleczna

 Tym razem film nie tyle dla dzieci, ile dla dużych dzieci i dorosłych. Młodzieży uświadamia że warto coś w życiu ze sobą zrobić, obrać jakiś cel i do niego dąrzyć, natomiast dorosłym mówi, że powinni nam jednak troszkę zaufać, bo my dzieci możemy mieć czasem rację ;)


Jakbyś mógł zmienić swój los... Co byś zrobił?
Czytaj więcej >

Nudy ^.^

  Cześć Miski. Co tam słychać? Macie ferie, mieliście już, czy dopiero czekacie na dwa tygodnie wolnego? Ja  zimowe lenistwo zaczynam dopiero w połowie lutego. Aktualnie powinnam właśnie głowić się nad pojęciami z historii i pierwiastkami z matematyki, ale zamiast tego obżeram się jakimiś ekologicznymi, pomidorowymi czipsami, które wbrew pozorom bardzo mi smakują ;D Wracając do ferii chciałabym już żeby skończył się styczeń a zaczął się luty. Kolejny miesiąc zapowiada się dość pozytywnie. Wybieramy się ze szkołą do kina, organizują nam dyskotekę no i jeszcze te dwa tygodnie opierdalningu :P Żyć nie umierać :)) Jednak muszę dobrze zaplanować ten wolny czas, aby przypadkiem nie przespać całych ferii i nie obudzić się w ostatni weekend, żałując zmarnowanego czasu. Planami się zapewne się z wami podzielę, ale to w swoim czasie. Czuję jednak, że już, w tej chwili (!) przydała by mi się chwila wytchnienia. Codzienne wstawanie wcześnie rano, rutynowa nauka w szkole a potem w domu dają mi w kość. Ciężko jest żyć jak robot, tak jakby wszyscy chcieli żeby było idealnie. Dlatego czasem trzeba sobie odpuścić. Iść na spontan i żyć chwilą. Czasem się to nie opłaca, bo skutki mogą być fatalne, ja jednak lubię ryzykować i robić tak aby te fatalne skutki zredukować...
Czytaj więcej >

Koncert Kolęd.

 Witajcie. Ze względu, że jutro nie idę do szkoły, bo jadę do miasta do lekarza rehabilitanta na kontrolę (choroby cywilizacyjne, typu wady kręgosłupa :P) mam dzisiaj nieco więcej czasu. Postanowiłam więc napisać wam o wczorajszym "koncercie" (o ile można to tak nazwać) kolęd, który odbył się wczoraj w kościele w mojej miejscowości. Przygotowań wiele nie było. Zaledwie dwa/trzy spotkania ale z pomocą naszego ulubionego księdza proboszcza udało się wszystko zorganizować. Oczywiście na próbach luzik a na występie nerwy jak cholera. Pozdrowienia dla tych, którzy śpiewali solówki :D Ja chyba bym się nie odważyła mimo, że próbowali mnie zmusić do zaśpiewania jednej znanej kolędy. Całe szczęście że się z tego wykręciłam. Śpiewając w chórze byłam mega stremowana a co dopiero gdybym miał śpiewać sama. Nie wiem dlaczego ale bardzo stresują mnie publiczne występy. Trzęsą mi się ręce, drży mi głos itd... Też tak macie?

Teraz pokażę wam kilka zdjęć, które za piękne nie są...Nie wiedzieć czemu wyszliśmy dosyć grubo ;D  Ale ważne, że chwila została uwieczniona :D





Czytaj więcej >

This Means War - A Więc Wojna

Wspominałam już, że w tym miesiącu zaleję was falą recenzji? Wydaje mi się, że tak :) A więc kolejny, moim zdaniem warty waszej uwagi film.


Gatunek? - nieokreślony
Bohaterowie? - niezidentyfikowani
Wnioski? - nieokiełznana kobieta
Skutki? - szpieg kontra szpieg.

Czytaj więcej >

Na bieżąco

 Dziś skarby trochę spraw organizacyjnych. Po pierwsze muszę was poinformować, że w najbliższym czasie raczej nie uda mi się ogarnąć i zamknąć sprawy z komentatorami. Nie mogę znaleźć strony z której uaktualniałam Top Commentators dlatego jak na razie nie mogę w pełni spełnić mojej obietnicy. Szkoda bo naprawdę chciałabym żeby ten konkurs na najlepszego komentatora roku miał miejsce na moim blogu. Apeluję też do was, że jeżeli znacie stronę z której akurat ten widget jest dodany, dajcie mi znać!!)
 Musze was także przeprosić za zaległości w komentowaniu waszych blogów. W takim nawale nauki jaki teraz na mnie przypada ledwo mogę napisać notkę. Nie mam praktycznie wolnego czasu. Nic!! Zero!! Czym ja sobie na to zasłużyłam? No czym??
  Następna sprawa to moje notki. Tak sobie myślę, że pisanie ich codziennie jest zbyt dużym obciążeniem i  dla mnie jak i dla was... Dlatego postanowiłam, że moje posty będą dodawane mniej więcej co dwa dni. Mam nadzieję jednak, że przez ten jeden dzień przerwy nie będziecie o mnie zapominać.

Mam też dla was małą niespodziankę. Od teraz możecie zadawać mi pytania na popularnym wśród blogerów ask'u :D wystarczy kliknąć >>TUTAJ<< a ja postaram odpowiedzieć na wszystkie dręczące was pytania, nie tylko związane z blogiem ale także i dosyć osobiste :) Możecie także polubić moją stronę na fb >>KLIK<< . Z początku była ona przeznaczona muzyce, ale pomału przemieniam ją w stronkę poświęconą blogowi więc znajdziecie tam dosłownie wszystko :) 
Czytaj więcej >

Duże Dzieci.


Tytułowe duże dzieci to pięciu przyjaciół, którzy od lat się nie widzieli. Teraz mają okazję, aby się spotkać w rodzinnym gronie, powspominać stare szkolne czasy i zabawić w zwariowanym stylu. Co ich czeka w letnim domku nad jeziorem?
Czytaj więcej >

Do it yourself.

Cześć Miśki :)) Z powodu iż ostatnio zadręczałam was dość długimi notkami i wylewałam z siebie ogromną dawkę refleksji i melancholii, dziś mam dla was trochę inspirujących rzeczy. Mi szczególnie przypadły do gustu te słoiczki na przeróżne duperele, które poniewierają się luzem po moich szufladach i książkowe półki (?) W drugiej części notki możecie znaleźć jak własnoręcznie zrobić modne i dość drogie teraz bransoletki. Mam nadzieję, że któraś z instrukcji was zainspiruje i się wam przyda :)) Miłej niedzieli :)

Czytaj więcej >
Create your space © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka