Ferie!

Witam, witam! Dopiero co wróciłam ze szkoły i rozpoczęłam ferie zimowe. Co prawda, za zimą nie przepadam, ale co mi tam. Na samą myśl o dwóch tygodniach wolnego aż mam banana na buzi. A plany? Plany mam ambitne:

  • Zemścić się na koledze i natrzeć go śniegiem 
  • Wreszcie się wyspać. 
  • Odpocząć od nauki. 
  • Przeczytać wypożyczone książki. 


Dzisiejszy dzień w szkole to było coś.
Na pierwszej lekcji pani od historii kazała mi i kilku kumpelom powyciągać wszystko z gablot, które mamy w klasie. Oczywiście nie obeszło się bez wygłupów, ale starałyśmy się uważać, bo rzeczy, które miałyśmy wyjmować, były zabytkowe. Inni rozbierali choinkę, a jeszcze inni ściągali plansze ze ścian. Wszystko po to, aby zrobić porządek przed zmienianiem podłóg. Ach te remonty.

Druga i trzecia lekcja to język polski. Opisywaliśmy jakiś brzydki obraz Upadek Ikara. Pani też nie było przez jakieś pół pierwszej lekcji, ale zanim gdzieś poszła dała ćwiczenia do zrobienia. Oczywiście nikt nie zrobił, bo po co?

Potem matma. Babka oddawała wczorajsze kartkówki. Dostałam 3 i kamień z serca! Lekcja minęła luźno, bo mieliśmy zadania z kalkulatorem. Wszyscy oczywiście komórki w dłoń i do roboty. Tyle że większość (ja również) robiła to, co nie należy...

Fizyka i sprawdzian to było coś. Facet cały czas gadał do nas coś o wentylacjach (tak dla jaj, żeby tylko nam przeszkodzić) i kłócił się z nami (też dla żartu), jak długo uczniowie powinni pisać sprawdzian. Gdy wygraliśmy tą rozprawę wnioskiem, że całe 45 min. mój kolego podszedł do biurka i oddał sprawdzian, a ten (również dla żartu) wydarł się na niego, że przed chwilą brał taki czynny udział w dyskusji, a teraz oddaje pracę 20 min przed dzwonkiem. Kazał mu siadać i wszystko sprawdzić. A gdy kolega powiedział, że już to zrobił, ten wzruszył ramionami i odparł, że nic go to nie interesuje i żeby siadał i sprawdzał do dzwonka dla zabicia czasu. 

Gdy zadzwonił dzwonek, gostek zebrał sprawdziany (oczywiście od kolegi wziął jako ostatni) a my ruszyliśmy pędem na autobus.

A jutrzejszy dzień? Hahahahahahahaha..... To będzie mój debiut na lodowisku. Boję się, ale koleżanki przekupiły mnie pizzą. Trzymajcie kciuki!
Czytaj więcej >

Ulysses Moore

Czytałam ostatnio szósty tom książki Ullysses'a Moore'a zatytułowany "Pierwszy Klucz". Cała seria tych książek sama z siebie jest bardzo ciekawa, aczkolwiek nieco poplątana Taki prawdopodobnie był zamysł autora. Są to książki dla młodzieży lubiącej przygody, tajemnice i zagadki. Każda z nich nosi inną nazwę:

  • Wrota Czasu - Cóż bardziej emocjonującego dla trójki dzieci rozkochanej w przygodzie, niż mieć do swojej dyspozycji dom pełen tajemniczych pokoi zamkniętych na klucz? Wydaje się, że stary ogrodnik Nestor dziwnie dużo wie o Willi Argo... 
  • Antykwariat Ze Starymi Mapami - Starożytny Egipt, Kraina Puntu. Jason, Julia, i Rick przekroczyli Wrota Czasu i poszukują tajemniczej mapy ukrytej w legendarnej Nieistniejącej Komnacie.
  • Dom Luster - Tym razem dochodzenie Jasona, Juli i Ricka skupia się na Domu Luster, tajemniczej rezydencji Petera Dedalusa, genialnego wynalazcy zaginionego przed laty bez wieści.
  • Wyspa Masek - Peter Dedalus, jedyny człowiek, który może odnaleźć Pierwszy Klucz, ukrywa się w Wenecji w XVII wieku. Perfidna Obliwia już jest na jego tropie i dzieci muszą działać szybko. 
  • Kamienni Strażnicy - Kim naprawdę jest Ulysses Moore? Jason, Julia i Rick odkrywają prawdę. Szykuję im się nowa podróż. Cel: Ogród wiecznej młodości, wiek XII. Tam powinien na nich czekać Black Wulkan. 
  • Pierwszy Klucz - Nadeszła godzina prawdy. W końcu dzieci uzyskały odpowiedź na swoje pytania. Ale ciągle jeszcze nie znalazły tego, o czym marzą także inni: Pierwszego Klucza, jedynego, który może otworzyć każde Wrota Czasu. 
źródło
Na razie na tym skończyłam, ale ta seria jeszcze ciągnie się nadal!
Na koniec  dwa moje ulubione cytaty z powieści: 
Jeśli z czterech jedne otworzysz przypadkiem. Z czterech trzecie wskażą motto. Z czterech dwoje zaprowadzi na śmierć. A jeden z czterech - poprowadzi na dół.

Kiedy na koniec już sekret odkryjesz,
na moją prośbę troskliwie go strzeż,
bądź bardzo dyskretny - milcz póki żyjesz,
jeżeli Kilmore Cove ocalić chcesz.
Czytaj więcej >

Zawody i... chłopcy

   Witajcie. Sorki za długą przerwę ale miałam straszecznie zawalony grafik. Na szczęście już trochę przystopowałam.


   Dziś w mojej szkole odbywały się zawody gminne w siatkówkę chłopaków, a więc emocje były niesamowite! Cała szkoła schodziła się na przerwach na salę gimnastyczną, aby podziwiać i dopingować swoją drużynę. To dało efekty. Nasza szkoła po raz kolejny zajęła pierwsze miejsce! Mamy Super Chłopców! Mocne serwy, ściny i przede wszystkim współpraca. Zero nerwów i gra na luzie to jest to. Inne drużyny były strasznie zdenerwowane i spięte, więc traciły punkty. Gdy ktoś zepsuł piłkę, koledzy go wyzywali i ogólnie byli dla siebie bardzo niemili. Pewnie presja publiczności. Nasza drużyna jednak się wspierała. Z zepsutej piłki się śmiali i mówili, że następna na pewno będzie lepsza. Pocieszali, że przecież każdemu się zdarza. To było ich determinacją.
Trzeba też przyznać, co jak co, ale gości mieliśmy przystojnych. Nasi chłopcy też są spoko, ale z pobliskich miejscowości zawitały u nas mega ciasteczka!
   Oby więcej takich imprez.
Czytaj więcej >

Tragiczne - szczęśliwe dni

W ciągu tych ostatnich kilku dni wydarzyło się mnóstwo dziwnych, fajnych i mniej fajnych (wręcz tragicznych) rzeczy. Zacznijmy od początku. 
Poniedziałek - budzę się o 7.00... Matko! Nie zdążę na autobus! Szybko się ubieram, jem śniadanie, jeszcze szybka toaletka i biegnę, ile sił w nogach na przystanek. Uff, zdążyłam.
Szkoła. Same niepowodzenia. Wszyscy się o coś czepiają, a kochanej kumpeli nie ma w szkole. Do tego najgorsze lekcje w historii naszej budy. Czym IIa sobie na to zasłużyła? No czym?
Wtorek - Nie idę do szkoły! JUPI! ! W końcu można się wyspać. Najchętniej nigdzie bym się nie ruszała, ale trzeba się zbierać na umówioną wizytę kontrolną do lekarza. Tak mi się nie chce. Pomocy! - Mama przekonuje mnie zakupami. Okkej zgadzam się! No bo i tak nie mam innego wyjścia...
W poczekalni siedziało mega ciacho o_O chłopak jakiś 15/16 lat, może 17. Blondyn z grzywką mmm... Czytał książkę i od czasu do czasu na mnie zerkał. Ja oczywiście palpitacja serca i 1000 myśli na minutę!


Potem mega zakupy, powrót do domu i po 15 min biegnę do koleżanki po zadania. Odpisuję lekcję, pożyczam zeszyty i wio na trening! Zmęczona wracam do domu o 19.30 i zasiadam do nauki.
Środa - w szkole recytacja wiersza. Masakra. Połowę ze stresu zapomniałam, dykcja - normalnie dno, ale i tak dostałam 4! No i później kartkówka z angola. Ach te nieszczęsne słówka. W domu szybkie odrabianie lekcji i szykowanie się na dyskotekę. Zabawa była ekstra. Puszczali same hity! Chłopcy szaleli jak zwykle. Nawet ten dławiący dym im nie przeszkadzał. Wręcz przeciwnie. Wszyscy pchali się tam, gdzie było go najwięcej. Dym + specjalne reflektory = super efekt. 
Liczyłam na taniec z takim jednym kolegą z klasy, ale niestety nic z tego nie wyszło. No cóż, szkoda. Może innym razem.
Czytaj więcej >

Mordują psy przed Euro 2012!

Przekonujemy się już nie pierwszy raz, jak bardzo ludzie potrafią być okrutni, ale teraz z pewnością przeginają. W ostatnim numerze BRAVO przeczytałam artykuł o tym, jak nasi wschodni sąsiedzi mordują bezpańskie psy. Tłumaczą się tym, że robią porządek przed Euro 2012. Ale przecież psów nie można traktować jak śmieci. Zwierzęta też mają swoje prawa! Nie można ich tak po prostu zastrzelić na środku ulicy, otruć, a potem wrzucić do śmieci, lub co gorsze, żywe wrzucać do śmieciarki gdzie zostają zmiażdżone, albo żywcem palone.


Tak postępuje się tam za cichym przyzwoleniem władz. Ta sprawa spowodowała bojkot Euro 2012. W wielu krajach organizowane są demonstracje nawołujące do nieuczestniczenia w tej sportowej imprezie. Ale UEFA milczy. Sportowcy i ludzie z całego świata protestują przeciwko złemu traktowaniu zwierząt. 

Wy też możecie zabrać głos w tej sprawie. Wystarczy wejść na stronę: www.stopmordowaniu.pl i podpisać petycję przeciwko mordowaniu psów na Ukrainie.
Czytaj więcej >

Ja + ona = przyjaźń

Witam was w nowym 2012 roku! 
Hmm... Tak dziwnie to brzmi. 2012 uuu... Kto by pomyślał, że dożyję. Żart oczywiście, ale ze mną to wszystko możliwe. Potrafię wywrócić się na prostej drodze. Kiedyś na ulicy weszłam wprost pod samochód. Facet zatrzymał się na piskach a moja przyjaciółka z okrzykiem: Ocipiał pan?! Jak pan jeździsz?! Facet się po prostu speszył, mimo że to ja wlazłam pod jego koła. Ona jest THE BEST. Zawsze stanie w mojej obronie.
Na wycieczce szkolnej, gdy jechaliśmy autokarem, zwymiotowała na moje nowe buty.
Nie był to przyjemny widok, ale teraz się z tego śmiejemy.


Pamiętam, jak wybrałyśmy się na długą wycieczkę rowerową na jednym rowerze. Obydwie miałyśmy wtedy zakwasy (po treningu), a do tego cały czas spadał nam łańcuch i przebiłyśmy oponę. Pamiętam też jak się na nią wkurzałam, bo była pełna optymizmu i dopisywał jej dobry humorek, jak zawsze zresztą. Ale od chwili, gdy wyłożyła mi na ten temat kazanie biorę z niej przykład. Dzięki niej życie nabiera barw i nie jest takie monotonne <3
Czytaj więcej >
Create your space © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka